PYRY Z PIERNIKAMI. Moje własne Święta

Koniec roku mija zawsze pod znakiem Świąt Bożego Narodzenia. Czym są dla pani te Święta i co dla pani znaczą?
Gwiazdka była dla mnie jako dziecka momentem magicznym, kiedy to w środku nocy schodziło się do salonu, by zobaczyć, czy prezenty są już pod choinką. W miarę dorastania magia Świąt nieco osłabła, rodzina przykładała do nich coraz mniej uwagi.
Dziś Święta Bożego Narodzenia nie są już dla mnie bardzo ważne, nie czekam na nie przez cały rok. Co do tradycji, fakt, że coś się robi, bo trzeba mnie zniechęca. Są lata, w których świętuję i lata, w których od Świąt uciekam. Gdy wkładam w nie energię to dlatego, że chcę miło spędzić czas. Miałam tegoroczne święta spędzić na Gwadelupie, leżeć na plaży i spacerować po wyspie, ale obecna sytuacja wszystko zmieniła. Dlatego w tym roku będę świętować Gwiazdkę na całego. Spędzę ten moment z rodziną, w pogodnej atmosferze.
Od wielu lat mieszka pani w Poznaniu, a pochodzi z Francji. Jak wyglądają Święta Bożego Narodzenia w pani ojczyźnie?
Gwiazdka we Francji jest czymś zupełnie innym niż w Polsce, bo Francja jest krajem laickim i nie jest ona przez wszystkich traktowana jako święto religijne. Jest to również okres pełen konsumenckiego szału. U nas w rodzinie nie było religii, więc świętujemy ten czas raczej świecko. Dawne Święta to dziecięce wspomnienie, które czasami odgrzebuję, kiedy mam na to ochotę.
We Francji Święta to głównie jedzenie tego, na co nie możemy sobie pozwolić na co dzień: homar, ostrygi, krewetki, łosoś. Nie mogę powiedzieć, że mamy we Francji tradycyjne potrawy, bo Francja jest tak wielokulturowa, że można tam znaleźć wszystko. Mogę za to zdradzić, że jako dziecko uwielbiałam przygotowywać pierniki według niemieckiego przepisu.
Czy mogłaby pani w kilku słowach opowiedzieć o swoich ulubionych francuskich tradycjach świątecznych?
Lubię bardzo owoce morza oraz fois gras. Nie jedliśmy ich zbyt często, bo są to rzeczy bardzo drogie. Obchodzimy też nowy rok i wtedy tradycyjnie jemy ostrygi i fois gras. Ja osobiście lubię zapiekankę ziemniaczaną, cebulowo-serową, która nazywa się Tartiflette, choć nie jest to typowo świąteczna potrawa. Jedliśmy też la fondue, czyli dobry szwajcarski ser, który się podgrzewa i zajada na chlebie.
Święta Bożego Narodzenia w Polsce obfitują w wiele zwyczajów i tradycji. Czy po przyjeździe do Polski coś w nich panią zaskoczyło? Jakie były pani pierwsze wrażenia gdy się z nimi zetknęła?
Oczekiwałam, że Gwiazdka w Polsce będzie bardzo tradycyjna i nie byłam tym zaskoczona. Zaskoczyło mnie jednak to, że nie jemy w Polsce rzeczy, które bardzo lubimy, ale dania tradycyjnie związane z Wigilią. Również to, że podczas świąt nie pije się zbyt dużo alkoholu - w rodzinach w których spędzałam święta alkoholu nie było wcale. Polskie Święta są czymś innym, bo we Francji Boże Narodzenie to impreza, bawimy się i śmiejemy.
Jak w takim razie spędza je pani teraz? Czy to połączenie zwyczajów z obu krajów czy świętowanie bliższe jednak jednemu z nich?
Jestem jak kameleon. Przez pierwsze lata wtopiłam się kompletnie w polską tradycję. Nie piłam ani grama, kosztowałam dwunastu dań, dzieliłam się opłatkiem. Szanowałam tradycję kraju, który mnie przyjął. Z drugiej strony w tym roku dałam mojej polskiej rodzinie do spróbowania ostryg i fois gras. Nie wiedzieli co to jest, ale po skosztowaniu poprosili o jeszcze.
W Święta korzystam z czasu wolnego, jeżdżę w góry, czasami na wigilię jem spaghetti bolognese. Gwiazdka przestała być dla mnie czymś wyjątkowym, bo nauczyłam się przeżywać wyjątkowe momenty każdego dnia w roku. Nie mogę znieść zakupowego szału, konieczności kupowania, zewsząd atakujących reklam - obecnie od tego uciekam.
Co do tegorocznej kolacji wigilijnej to będzie mieszana. Trochę Polski, trochę Francji. Nie przeszkadza mi to, że na stole będą potrawy, za którymi nie przepadam. To nie jest problem, ale raczej ciekawe przeżycie.
Jest pani muzykiem. Czy muzyka zajmuje szczególne miejsce podczas Świąt Bożego Narodzenia? Ma pani swoją ulubioną kolędę?
Niestety nie sprawię panu przyjemności, bo nie lubię kolęd. Mają religijną konotację, a ja jestem osobą niewierzącą. Słyszałam niektóre w radiu, może śpiewałam w dzieciństwie. Melodie kolęd wydają mi się zbyt grzeczne, zbyt uładnione. Gwiazdka to również okres, w którym rodziny się kłócą. Mam szczęście, że mam małą i szanująca wolność rodzinę, ale wiem, że w wielu rodzinach święta to okres bardzo napięty i czasami pełen przemocy. Niestety rodziny się nie wybiera i czasami musimy spędzać czas z osobami, które nie są dla nas zbyt dobre. Nie potrafiłabym spędzać czasu z osobami, które nie potrafią mnie zaakceptować.
Święta nie mogą obejść się bez tradycyjnych potraw. Co gości na pani świątecznym stole?
W tym roku Gwiazdkę świętować będziemy u mnie. Każdy przyniesie coś od siebie, więc Wigilia będzie w stu procentach polska: karp, zupa owocowa, sałatka warzywna, kapusta z grzybami, pierogi. Ja za to przygotuję francuskie przystawki i francuski deser: naleśniki z cointreau. Każdemu podaruję tradycyjne niemieckie pierniki. Będzie też wino z mojego regionu we Francji i coś mocniejszego na później.
Grudzień to też czas podsumowań i planowania nadchodzącego roku. Jak podsumowałaby pani ten rok? Przekornie zapytam co przyniósł dobrego?
Ten rok był dla mnie bardzo interesujący, choć oczywiście trudny. Straciłam w pandemii dwóch przyjaciół. Trudno jest mi patrzeć na pusty Poznań, miasto, w którym restauracje i bary były kwintesencją życia. Moje koncerty zostały przeniesione na inny czas, ucierpiały również projekty edukacyjne, jak na przykład festiwal dla młodzieży polskiej śpiewającej w języku francuskim. Oszczędności zamiast na projekty i inwestycje poszły na przeżycie.
Ten rok był też rokiem zmian. Spojrzałam na życie inaczej, więcej gotowałam, miałam czas na przemyślenia. Odkryłam też na nowo rower i od tej pory wszędzie się na nim poruszam. Rok 2021 nadal będzie takim rokiem, ale mam nadzieję, że pojadę nad Morze Śródziemne i będę pić wino na tarasie.
W planach artystycznych ma pani kolejny występ online i kontynuację trasy koncertowej z zeszłego roku. Czy znane są już ich szczegóły?
2021 rok nie zapowiada się cudownie. Zanim szczepionka zadziała miną długie miesiące. Mimo to 2 stycznia o godz. 20 planuję kolejny darmowy koncert online na Facebooku. Pierwszy koncert online zgromadził 2 tysiące osób i wszyscy prosili o kolejny. Niestety nie będę mogła robić takich koncertów regularnie, bo kosztują one bardzo dużo. W międzyczasie nagrywam w studio, robię teledyski. Sale koncertowe czekają, ale wszystko jest dalece nieokreślone.
Podczas Świąt nie może zabraknąć życzeń. Czego życzyć pani i czego chciałaby pani życzyć naszym czytelnikom?
Życzę czytelnikom, by byli uważni na to, co się dzieje wokół nich. By nie ulegali nienawiści, nie byli zamknięci, nie tolerowani niesprawiedliwości. Z wielkim szacunkiem spoglądam na protestujące kobiety i ich chęć do życia w zgodzie ze swoim sumieniem. To daje wielką nadzieję. Życzę wszystkim, aby ten rok był pełen pozytywnych momentów i wiary w lepsze jutro. Walczmy o to!
Rozmawiał Paweł Binek
*Iris Munos - urodzona w Perpignan wokalistka, od 2012 roku mieszka w Poznaniu. Zagrała w Polsce ponad sto koncertów, sięga po twórczość m.in. Jacquesa Brela i Serge'a Gainsbourga. Realizuje obecnie projekt Gainsbourg ou Gainsbarre?, w którym reinterpretuje utwory Serge'a Gainsbourga. Zajmuje się również teatrem i nauczaniem języka.
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020
Zobacz również

Tylko durnie nie czekali

(Nie)męskość

Opowieści są ważne
