Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Melodyści online

Piątek wieczór to czas muzyki. Jeszcze kilka miesięcy temu o tej porze, w okolicach Auli Uniwersyteckiej widzielibyśmy elegancko ubranych melomanów, a także muzyków palących pospiesznie papierosy przed występem. Pewnie wielu chciałoby wrócić do tych czasów. Warto jednak pomyśleć o tym, że nigdy dotąd wielkie, ciężkie wrota Filharmonii nie były tak szeroko otwarte i dostępne dla wszystkich.

. - grafika artykułu
Bomsori Kim, fot. materiały organizatorów

Kolejny koncert w Filharmonii Poznańskiej zakończony bez zerkania na to, kto siedzi na widowni, bez small talków w przerwie, gromkich braw, owacji na stojąco i bisów. To był koncert no make up, no dress code. Wbiłam na niego bez biletu, za to w startych jeansach i kapciach, które (o zgrozo!) nie zubożyły odbioru muzyki. I tylko muzyków żal, że nie mogą zapalić sobie, stojąc w grupkach przed Aulą.

Bohaterką pierwszej części koncertu była Bomsori Kim - artystka, która zajmuje szczególne miejsce wśród melomanów z Poznania. W 2016 roku podczas XV  edycji Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego zajęła w konkursie II miejsce, stając się ulubienicą publiczności. Jako solistkę-rezydentkę Filharmonii Poznańskiej (sezon 2018/2019) poznaliśmy ją dobrze podczas licznych koncertów. Tego wieczoru przenieśliśmy się wraz z nią i poznańskimi filharmonikami pod dyrekcją Marka Pijarowskiego do Berlina. Usłyszeliśmy II koncert skrzypcowy d-moll op. 22 Wieniawskiego - utwór, który każdy poważny skrzypek-solista ma w swoim repertuarze.

Słowiańska melodyka, subtelność i techniczna brawura - ten utwór w wykonaniu Kim zawsze robi wrażenie - czy to słuchany na żywo, czy też online. Artystka świetnie czuje się zwłaszcza w lirycznych fragmentach, wspaniale prowadzi melodyjne frazy i dialogi z orkiestrą. Ta poetka skrzypiec nieco gorzej wypada w momentach wymagających mocniejszej dynamiki i dramaturgii. Jakby nie mogła do końca dać porwać się muzyce, pozwolić sobie na wyjście poza nieco ugrzecznioną doskonałość. A jednak jej Wieniawski ma w sobie coś wyjątkowego. Mimo setek odsłuchów tego właśnie utworu, po wysłuchaniu Kim rodzą się we mnie nowe zdziwienia - że można tak ładnie, płynnie i naturalnie.

Wieniawski tego wieczoru został zestawiony z Kilarem - także świetnym melodystą. W wykonaniu poznańskiej orkiestry wysłuchaliśmy Krzesanego - przebój muzyki klasycznej, hit, właściwie samograj, co zauważał nawet kompozytor: "Krzesany ma tę zaletę, że broni się przed złymi wykonywaniami. Nie mogą mu one wiele zaszkodzić, bo posiada coś w rodzaju wieloobwodowego systemu zabezpieczeń w samochodach czy samolotach: jeden efekt zawiedzie, to mamy zaraz następny, itd. Na szczęście jednak utwór ten - wymagający bardzo dużej obsady - wykonują znakomite orkiestry..." - mówił o swoim dziele. W wykonaniu Orkiestry Filharmonii Poznańskiej utwór zabrzmiał tak jak powinien - z podhalańską werwą, temperamentem, który nie wymknął się spod kontroli formy. Po prawie pół wieku od jego powstania nadal wzrusza. Zwłaszcza kiedy przypomni się sobie o awangardowych wygibasach, jakie powstawały w tym samym czasie. Kilar bezsprzecznie i wciąż uderza w najważniejsze dla muzyki struny - w emocje.

Aleksandra Kujawiak

  • koncert Od Wieniawskiego do Krzesanego
  • Bomsori Kim - skrzypce, Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Marka Pijarowskiego
  • transmisja online koncertu z 23.10.2018, Konzerthaus, Berlin
  • 8.05

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020