Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Wiedeń w Poznaniu

Nie będę pod tym względem oryginalna, ale muszę przyznać, że 1 stycznia każdego kolejnego roku rozpoczynam od koncertu wiedeńskiego. Tym razem oprócz koncertu oglądanego z kanapy przed telewizorem, wreszcie mogłam poczuć tę atmosferę na żywo. A wszystko to za sprawą Gali wiedeńskiej, podczas której zaprezentowali się artyści Filharmonii Poznańskiej pod batutą Łukasza Borowicza oraz sopranistka Marcelina Beucher.

. - grafika artykułu
Łukasz Borowicz i Marcelina Beucher, fot. Antoni Hoffmann

Pamiętam "covidowy" koncert noworoczny w wykonaniu filharmoników poznańskich, oglądany z kanapy i muszę przyznać, że emocje porównane z doświadczeniem na żywo są nieporównywalne. Połyskujące, długie suknie, mieniące się na tle światełek choinkowych, do tego smokingi, muchy, balony pod balkonami auli uniwersyteckiej, aż wreszcie ferwor muzycznych barw i zachwytów wypełniający Aulę Uniwersytecką podczas piątkowego koncertu. Choć na repertuar składały się klasyki repertuaru wiedeńskiego - nie zabrakło oczywiście dzieł Johanna Straussa (Walc cesarski op. 437) i Johanna Straussa syna (uwertura do operetki Zemsta nietoperza, walc Życie artysty op. 316), to publiczność zgromadzona w auli mogła wysłuchać także fragmentów operetek Kálmána (czardasza Sylvii Heia, heia in den Bergen z operetki Księżniczka Czardasza, Arii Maricy Gdzie mieszka miłość z operetki Hrabina Marica), oper Pucciniego (Arii Musetty Quando m'en vo' soletta z Cyganerii, Arii Lauretty O mio babbino caro z Gianni Schicchi).

O tym, że orkiestra pod batutą Łukasza Borowicza, nagrodzonego niedawno Nagrodą Mediów Publicznych w kategorii muzyka, brzmi znakomicie - chyba nikogo nie trzeba przekonywać. Sposób prowadzenia koncertu przez dyrygenta jest tak plastyczny i pełen pasji, że nawet bez słyszenia orkiestry możemy sobie wyobrazić, jaką interpretacje próbują przedstawić nam artyści. Sam maestro jest też niesamowitym mówcą, co dodało jego występom dodatkowej lekkości, frywolności i beztroski.

Nie sposób pominąć także solistki Marceliny Beucher, która zelektryzowała publiczność swoją osobowością, tańcząc w rytm węgierskiego czardasza. Jej szeroka skala dźwiękowa solistki oraz lekkość w prowadzeniu frazy również zasługują na brawa.

Kiedy spojrzało się na estradę podczas przerwy, można było zauważyć ćwiczącego wiolonczelistę, który przygotowywał się do swojej partii  solowej Zaproszenia do tańca Webera, otwierającej II część koncertu. I muszę przyznać, że takie elementy solistyczne były jednymi z moich ulubionych podczas tego wieczoru. Po Weberze artyści Filharmonii Poznańskiej przenieśli nas do krainy hiszpańskich operetek - ta hiszpańska odmiana nadawała dodatkowego kolorytu prowadzonej wcześniej narracji wiedeńskiej. Jednak kluczowym momentem programu okazała się uwertura i kankan z operetki Orfeusz w piekle Offenbacha. Tego kankana znają chyba wszyscy, więc i wśród publiczności rozpoczęły się rytmiczne klaśnięcia wtórujące orkiestrze Filharmonii Poznańskiej. Kompozycja Offenbacha okazała się też jednym z najbardziej wyrazistych punktów programu, budząc wśród publiczności niebywałą euforię.

Grande finale to oczywiście niespodzianka filharmoników i owoc największej straussowskiej melodyjności, czyli walc Nad pięknym modrym Dunajem, które to dzieło publiczność rozpoznała już po pierwszej nutce. Oczywiście nie zabrakło też straussowskiego Marsza Radetzky'ego, którego maestro zapowiedział słowami: "Jesteśmy gotowi", a publiczności pozostało tylko dialogować z orkiestrą głośnymi oklaskami.

Czas karnawału jest muzycznie wyjątkowy. To wtedy z uporem maniaka uciekamy do melodyjnych i tanecznych dzieł, których mistrzami była z pewnością rodzina Straussów. W ten muzyczny świat znakomicie wprowadzili nas w nowy 2023 rok artyści Filharmonii Poznańskiej, sprawiając że choć na chwilę mieliśmy muzyczny Wiedeń w centrum Poznania.

Katarzyna Nowicka-Rynkiewicz

  • Koncert karnawałowy - Gala Wiedeńska
  • dyr. Łukasz Borowicz
  • Filharmonia Poznańska
  • 6.01

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023