Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Zapomniany półwysep

- Kwestia Krymu mało kogo interesuje - twierdzi Paweł Semmler - chyba nawet bardziej interesuje Polaków niż ludzi na Ukrainie, z wyjątkiem Krymczan oczywiście. O przyczynach rosyjskiej okupacji, tożsamości Krymczan, sytuacji Tatarów krymskich i życiu codziennym na okupowanym terytorium mówił gość Księgarni Bookowski, autor książki Krym. Znikający półwysep.

. - grafika artykułu
fot. Maria Krześlak-Kandziora

- Dlaczego tak się stało? Dlaczego Krym był tak potrzebny Rosji? - zapytał otwarcie na początku spotkania Piotr Oleksy, rozmówca Pawła Semmlera. - Dzisiaj chyba trudniej jest odpowiedzieć na to pytanie niż na początku 2014 roku - zaznaczył Semmler. - Aneksja Krymu działa się wtedy w bezpośrednim związku z tym, co działo się na Ukrainie. [...] Wtedy była to próba nie wypuszczenia Ukrainy, kwestie mocarstwowości również miały na to wpływ. Dzisiaj tych przypuszczeń pojawia się zdecydowanie więcej. [...] Blokada Cieśniny Kerczeńskiej pokazuje: "Krym był nam potrzeby, aby uczynić z Morza Azowskiego jezioro". Pojawiają się też inne głosy. "Krym był nam potrzebny, aby przebijać się gdzieś w kierunku Naddniestrza", "Krym był potrzebny, aby okręty podwodne mogły wypływać z Sewastopola i wpływać na Morze Śródziemne, a potem kierować się w kierunku Syrii". Chwilę później Paweł Semmler wytłumaczył zebranym w księgarni, dlaczego jego zdaniem Krym znika: - On znika zarówno mentalnie, bo kiedy się powie na Ukrainie "Krym", usłyszy się "dobra, OK, ale biją się w Donbasie, tam giną ludzie", a z drugiej strony znika, bo Rosjanie w znacznym stopniu zmieniają infrastrukturę Półwyspu, zmieniają jego linię brzegową, ingerują w środowisko naturalne. Dlatego znika również fizycznie.

To są Krymczanie

- Chciałem zapytać cię o moment aneksji - kontynuował Piotr Oleksy. - Wydaje mi się, że przyjmujemy taką perspektywę, że Krym został siłą oderwany od Ukrainy. Z drugiej strony jednak zawsze mówiło się prorosyjskości jego mieszkańców. [...] Jak teraz patrzysz na to, mając kontakt z ludźmi, którzy z Krymu wyjechali? Na ile było to narzucone, a na ile Rosja wykorzystała tylko potencjał ludzki? - Rozumiem, że pytasz o to, czy ludzie mieszkający na Krymie nie przyjęli tego jako coś dobrego?  -  odparł pytaniem na pytanie Semmler, po czym dodał: - Nigdy nie odniosłem takiego wrażenia. [...] Ludzie nie oczekiwali tam Rosjan, tak jak nie oczekiwali wcześniej Ukraińców. To są Krymczanie. Oni czują się Krymczanami.

W dalszej części wywodu Semmler opowiadał słuchaczom o okupacyjnej codzienności Krymu. Dowodził, że okupacja rosyjska zahamowała rozwój gospodarczy regionu i przekreśliła plany jego rozwoju. Autor wspomniał też o sposobach wyrażania przez Krymczan niezgodny na aktualną sytuację polityczną - produkty w sklepach układane są przez nich w ten sposób, by barwami tworzyły flagę Ukrainy, a pola - obsiewane na żółto i niebiesko. Semmler dodał, że nie jest łatwo być na Krymie zadeklarowanym przeciwnikiem Rosji, ponieważ na opozycję nieustannie wywiera wpływ aparat represji. Przez ostatnie lata dochodziło do licznych porwań i aresztowań. - Czy to świat, jaki znamy z Orwella? - dopytywał Oleksy. - Przypomina mi to tryb działania, jaki stosują Rosjanie na  Kaukazie Północnym - odparł Semmler. - Z jednej strony zniechęcenie do angażowania się w kwestie społeczne, a z drugiej strony powinniśmy pamiętać, że pod płaszczykiem wielkiej polityki załatwia się też drobne sprawy, czyści się szarą strefę, środowiska podziemne, środowiska przestępcze. [...] Rykoszetem uderza się w środowiska, które nie są politycznie zaangażowane. Najlepszym przykładem są Tatarzy krymscy.

Tragedia Tatarów

- Chciałbym się zatrzymać przy wątku tatarskim - zaznaczył Piotr Oleksy. - Wspominaliśmy o tragedii tego narodu, wynika ona głównie z faktu, że Tatarzy na Krymie są prześladowani. Wspomnij proszę, na czym polegała ich tragedia wcześniej, w połowie XX wieku.

- Niechęć Rosjan do Tatarów wynika z tego, że w marcu 2014 roku Rafat Czubarow [lider społeczności-przyp. red.] powiedział: "Tatarzy nie idą na referendum" - odpowiedział Paweł Semmler. - I faktycznie tak się stało. Rosjanie gonili Tatarów po ulicach, ale ci nie chcieli brać udziału w referendum dotyczącym przyłączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej. Po chwili Semmler dodał: - Pierwsza tragedia  Tatarów wiązała się z wielkim głodem na Ukrainie w latach trzydziestych. Niezwykle istotna jest historia z końca II wojny światowej, kiedy większość dorosłych Tatarów walczyła w szeregach Armii Czerwonej. Stalin wydał wtedy rozkaz oczyszczenia z nich Krymu. [...]  Kiedy już świętowano wywiezienie ostatniego Tatara w głąb Związku Radzieckiego, okazało się, że pominięto jedną wioskę, Arabat, nad Morzem Azowskim. Rosjanie szybko podjechali do wioski, załadowali wszystkich mieszkańców do ciężarówek, wywieźli na brzeg morza, załadowali na barki, wypłynęli na największą głębię Morza Azowskiego i tam te barki zatopili. Wytłumaczenie Rosjan było porażające - kiedy mężczyźni wrócili z wojny, Sowieci oznajmili, że wielka fala zalała wioskę i wszyscy zginęli. A następnie wywieźli mężczyzn do Uzbekistanu. W ten sposób załatwili problem Tatarów krymskich.

Poznań spogląda na Wschód

- Użył pan określenia "Krymczanie". A na Krymie dominowała przecież ludność napływowa. Czy możemy tę tożsamość porównać do jakiejś innej? Jakie podstawy ma ta tożsamość? - dopytywał zainteresowany uczestnik spotkania. - Wydaje mi się, że tożsamość ta nie objawia się niczym szczególnym w sensie definicyjnym - odparł gość. - "Krymczanie" to ich określenie, "nie jesteśmy Rosjanami, nie jesteśmy Ukraińcami". Definicyjnie byśmy tego lepiej nie określili. - Jest to rodzaj regionalizmu - dopowiedział Piotr Oleksy.

Inne z pytań dotyczyło gospodarki regionu: -  Wiemy, że po zajęciu Krymu przez Rosjan nastąpiły różne komplikacje dla obywateli. Na ile kompensacja ze strony Rosji, np. wybudowanie Mostu Krymskiego, dzięki któremu mają spaść ceny towarów, ma szansę być na tyle duża, by przekonać Krymczan do nowego rządu?

- Most nie rozwiąże sprawy - odparł Semmler. - Sprawę rozwiązałaby jedynie część Ukrainy, która przylega do Krymu. Trzeba by ją przejąć, żeby poziom życia powrócił do dawnego. Nie wydaje mi się, by cokolwiek skłaniało ludzi do stwierdzenia "jest dobrze".

Co Polska może robić w kwestii Krymu? - zapytał pod koniec spotkania Oleksy.

 -  Bardzo mnie niepokoi, że oddalamy się od stosunków polsko-ukraińskich, dlatego trudno mi odpowiedzieć na to pytanie. Niestety obecnie mamy niewielki wpływ na sytuację.

Jacek Adamiec

  • spotkanie z Pawłem Semmlerem wokół książki Krym. Znikający półwysep z cyklu Zamek Czyta. Spojrzenie na Wschód
  • 24.01
  • Księgarnia Bookowski, CK Zamek

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019