Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Hans Arp i polscy koledzy

"Szukałem konstelacji form, jakie w nieskończonym bogactwie nieustannie tworzy przyroda. Próbowałem pozwolić formom wzrastać. Ufałem przykładowi zarodków, gwiazd, chmur, roślin, zwierząt, ludzi" - podsumowywał w 1958 roku swoją sztukę jeden z najbardziej znanych abstrakcjonistów na świecie, pierwotnie dadaista, Hans Arp.

. - grafika artykułu
Hans Arp "Podarte papiery", 1947 (fot. Stiftung Arp e.V., Berlin/Rolandswerth 003 176; © VG Bild-Kunst, Bonn 2017; fot. W. Morell)

Wystawa, której osią są jego prace, liczy 130 obiektów, lecz ponad połowa nie jest autorstwa słynnego francuskiego Niemca. Podano nam tutaj szerszą perspektywę, wokół dokonań Arpa pokazuje się twórczość Polaków, zdaniem kuratorek "zmierzających w podobnym kierunku". Czy zmierzają także zaproszeni przez polską kuratorkę Martę Smolińską nasi współcześni artyści, można dyskutować (o czym później). Wystawę niesie jednak oczywiście œuvre Arpa i w tym sensie niemiecka kuratorka Maike Steinkamp z berlińskiej Stiftung Arp e.V. - właściciela jego prac, miała ułatwione zadanie. Wielką niespodzianką jest natomiast zbiór dzieł naszej polskiej awangardy lat 20. i 30. XX w., Arpa autentycznych kolegów po fachu, z którymi pisywał, razem wystawiał, wymieniał się pracami, przyjaźnił się i których osiągnięcia publikował w Abstraction-Creation i L'art. Contemporaine - Sztuka współczesna. To nie do wiary, ale od momentu inicjacji, czyli od lat 30., nigdzie na wystawie nie dano szansy tej arcyciekawej, choć nie w każdym przypadku bezpośredniej relacji między Arpem a Stażewskim, Strzemińskim, Hillerem i fascynującymi, dziś zapomnianymi: poetą Janem Brzękowskim oraz plastykami Wandą Chodasiewicz-Grabowską, czyli późniejszą Nadią Legér, Stefanem Wegnerem, Samuelem Szczekaczem. W tym kręgu mieści się zaś czołówka idealistów, którzy dokonali niemożliwego - stworzenia i otwarcia w 1931 roku kolekcji sztuki nowoczesnej w Łodzi.

Wzajemne prezentacje, publikacje, wsparcie były instrumentem szerzenia nowej sztuki dla nowego życia. "Mało jest zrobić dobre dzieło sztuki. Należy wytworzyć warunki, w których by ono mogło oddziaływać" - gorączkował się Władysław Strzemiński. Bo dzieło, twierdził, "działa przez sugestię i propagandę". Dzieło sztuki nowoczesnej zaś przystaje do nowoczesnego życia, co wyjaśnił w swej  Teorii widzenia: "Warunki, w jakich człowiek żyje, zmuszają do dostrzegania pewnej ilości zjawisk wzrokowych. Forma plastyczna, charakterystyczna dla każdej epoki, wyrasta z zawartości wzrokowej, zdobytej w tej epoce". Tę typową dla modernizmu konieczność wyprowadzania sztuki z teraźniejszości spuentować można słowami Arpa z 1930 roku: "życie jest celem sztuki".

W takiej sprawie twórców nie może dzielić coś tak nieistotnego jak narodowość. W MNP widać klasę polskiej międzywojennej awangardy, ona jest ujmująca - miarą horyzontów myślowych, filozoficznych i w ogóle jakością. To pozwala docenić poziom, na jakim odbywała się komunikacja międzynarodówki awangardy europejskiej tamtych lat. A jeśli sięgnąć do tekstów w katalogu - M. Steinkamp (A-geometryczny świat Hansa Arpa) i Pauliny Kurc-Maj (Być bezpośrednim jak przyroda), staje się jasne, dlaczego te kontakty były tak silne, ważne i decydujące o przyszłych wyborach polskich artystów. Ów katalog to niezły wstęp albo postscriptum do Powidoków Wajdy.

"W Asconie szkicowałem pędzlem i tuszem nadłamane gałęzie, korzenie, trawy, kamienie, które jezioro powyrzucało na brzeg. Upraszczałem te formy i jednoczyłem ich istotę w ożywione owale, symbole wiecznej przemiany i stawanie się ciał" - pisał Arp w połowie lat 20. XX wieku. Czuje się w tych słowach ogromną przyjemność szukania klucza tworzenia, rozumianego nie tylko indywidualnie. Dzieło tworzenia wynikało u niego z przywiązania do naturalnego, kosmicznego porządku, tego przywołanego przeze mnie na początku zaufania do "zarodków, gwiazd, chmur". Przez tę prawdziwie panteistyczną przyjemność wynajdywania kształtów artystycznych, będących istotą kształtów realnych, ziemskich, odnajdywanie - jak to nazywał - "konkrecji", jego ładna a pełna treści sztuka przynajmniej od lat 40. nieodmiennie wywołuje sympatię odbiorcy. Drzemiąca w niej naturalność czy naturalny "wzrost formy" pociąga publiczność i pozwala rozumieć dzieło bez słów.

Tego brak w dziełach młodych artystów. Polska kuratorka Marta Smolińska, inicjatorka i współorganizatorka wystawy w MNP, zapraszała w trakcie wernisażu, by "wejść w zmysłową aurę tej wystawy". Sam pomysł całej prezentacji wywodzi się z jej fascynacji dotykalnością rzeźbiarskich prac Arpa. W katalogu wystawy jej tekst (Haptyczność organicznych form) wnikliwie uzasadnia dobór dzieł młodych polskich artystów, które w założeniu zajmują równorzędną pozycję w dialogu z dorobkiem Arpa i jego polskich kolegów doby międzywojnia. Na wystawie prace młodych w ten dialog nie wchodzą. Smolińska zwraca uwagę, że haptyczność to "kompleksowa współpraca zmysłu dotyku ze zmysłem wzroku". To prawda, tyle że u Arpa i polskich kolegów z lat 20. i 30. chodziło o coś więcej niż dotykalne i widzialne. Coś, co nie fiksuje artysty na samej formie. Skupienie na formie drastycznie widać w przypadku obiektów miękkich i różowych: dają niebezpieczną infantylność odbioru, która satysfakcjonuje dzieci, ale konfunduje dorosłych. "Dada jest za naturą i przeciw sztuce" - podkreślał Arp w tym samym miejscu, gdzie oznaczył życie jako cel sztuki. Tę głębię natury, kosmosu czuje się w jego dziełach, czuje się poszukiwanie istoty.

Ponieważ życie dziś nam odarto z poszukiwań, a wszyscy jesteśmy zarzucani dobrami i informacjami, być może "konkrecja" bytu, istota rzeczy, nie jest celem sztuki. Strzemiński pisał, że "widzimy świat jako ciągłość i współzależność związków pomiędzy formą przedmiotów". Warto ocenić na wystawie, czy ta ciągłość jeszcze istnieje. Moim zdaniem kończy się na pokoleniu Jana Berdyszaka.

Monika Piotrowska

  • A-geometria. Hans Arp i Polska
  • Muzeum Narodowe
  • wystawa czynna do 9.07
  • kuratorki: Maike Steinkamp (Fundacja Hansa Arpa w Berlinie), Marta Smolińska (UAP)