Kultura w Poznaniu

Sztuka

opublikowano:

Chwila nowoczesności

"Zaufajcie malarzom! Nie nakarmią tandetą. Nie dadzą czegoś, co po tygodniu ześmierdnie" - pisał Andrzej Wróblewski w 1947 roku do odbiorcy sztuki swojej i kolegów. I przekonywał go: "Pomagaj sobie, czym możesz - czytaj, oglądaj reprodukcje. Nie zrażaj się; przed wstępem do królestwa sztuki nowoczesnej musisz zapłacić frycowe". 

. - grafika artykułu
Henryk Stażewski, Ucieczka, 1947, Galeria Piekary w Poznaniu

To będzie piękny zbiór i katalog. Oba te zjawiska zostaną późnym latem udostępnione przez Muzeum Narodowe w Poznaniu na wystawie Szczeliny wolności. Tytuł do urody jej zawartości się nie odnosi, tylko do czasów, w jakich tak cudne dzieła powstawały - od końca II wojny światowej do przełomu 1948/1949. Do grudnia 1948 roku można było jeszcze pomarzyć o sztuce "rewolucyjnej" przez formę; jeszcze nie odbył się kongres, na którym Polska Zjednoczona Partia Robotnicza objawiła się jako "przewodnia siła narodu", jeszcze nie narzucono jedynie słusznej stylistyki, zrozumiałej dla "mas chłopskich i robotniczych". Wyższe szkoły artystyczne powierzono niemal wszystkie kolorystom i ich bliskim pobratymcom, świat w ich kręgach wydawał się znów radosną wyspą. To była typowa chwila odreagowywania szaleństwa wojny przez jej kompletne zaprzeczenie, przez oddawanie się smakowaniu barw życia.

Pierwsi w gromadzeniu sztuki współczesnej

Nie dziwne więc, że zanim nadszedł koniec wojny, jeszcze w 1944 roku odbyła się wystawa byłych kapistów (ich pokolenie przeżywało wojnę już drugi raz). Z nastaniem pokoju w zarządzie Związku Artystów Plastyków znalazł się Jan Cybis, kapistów postać wiodąca, którego postawa udziela się teraz całemu środowisku. Poznański historyk sztuki Zdzisław Kępiński zauważył, że Cybis odsuwa wtedy na bok "programy, kierunki, ugrupowania", że zajmuje się po prostu martwą naturą, by "odnaleźć potwierdzenie swego bytu i ugruntować się w przyjaźni łączącej człowieka z rzeczywistością świata". Martwe natury m.in. Cybisa, Artura Nacht-Samborskiego, Eugeniusza Eibiche'a, Wacława Taranczewskiego, Eustachego Wasilkowskiego, jakie pokaże MNP, są bytem nad byty, potwierdzeniem istnienia i jego stwarzaniem przez nasycenie esencją barw, ich rozpasaniem. Te obrazy opanowuje to samo, co Kępiński widzi w dziełach Cybisa: "To, co dyszy życiem i zdaje się na oczach rozwijać - roślinność, masa zieleni, naręcza kwiatów, bujność zjawisk". W pracach Eibiche'a można utonąć od uwodzącego gorąca czerwieni, oranżów i dzikich zestawień z turkusem lub zielenią. Klimat kompozycji Nacht-Samborskiego, ale także Jana Piaseckiego, zapowiada już lekkość wyobraźni polskiego wzornictwa lat 60. XX wieku, a jednocześnie słoneczne tony cepeliowskich gobelinów.

Przedsmak małej stabilizacji odczuwalny w tych i innych martwych naturach tego czasu w zbiorze MNP działa tym silniej, że te prace są kompozycyjnie doskonałe. Rację miał Cybis, stwierdzając w 1934 roku, że "martwa natura demaskuje. Nie może być ani narodowa, ani religijna, ani folklorowa, ani robotnicza. Słabemu artyście wykazuje jego słabość bez ogródek". I na wystawie słabych dzieł nie będzie. Przy tym krzepi dodatkowo fakt, że MNP bazuje w większości na eksponatach z własnych magazynów. "Pierwszą po wojnie instytucją, która podjęła trud zbierania sztuki współczesnej, było Muzeum Wielkopolskie w Poznaniu" [ob. MNP] - podkreśla w katalogu kurator Włodzimierz Nowaczyk. Cybis miał tu w 1948 roku indywidualną ekspozycję niemal setki prac.

Szczeliny wolności

"Rok 1947. Rok przełomowy. Decyzje stają się radykalne" - cytował Tadeusza Kantora w swej książce Znaczenia modernizmu Piotr Piotrowski, który pierwszy metodycznie opisał polskie dzieła epoki powojennej jako uwikłane w mechanizmy społeczne i polityczne. Jemu poświęcono Szczeliny wolności, a Kantor będzie w nich, rzecz jasna, obecny - z czasu abstrakcji. Ona stanowi bowiem drugi nurt sztuki po katastrofie, co artysta tak tłumaczył: "Zniknął wizerunek człowieka uznany dotychczas za jedynie wiarygodny. To czas wojny i »panów świata« sprawił, że straciłem, jak wielu, zaufanie do owego dawnego wizerunku o wspaniale uformowanych kształtach".

Nawet ci, którzy dokumentowali zgrozę i śmierć, przedstawiali człowieka nie wszyscy lub inaczej. Jonasz Stern - przez deformację, Erna Rosenstein - raczej w ekspresyjnych przetworzeniach, a Teresa Żarnowerówna - w kolażowych fotomontażach. Alfred Lenica namalował poruszające, płonące getto, używając technik bliskich action painting. Oni również wciskali się w szczeliny wolności, które według koncepcji Nowaczyka mają swe nazwy. Początkową wyznacza martwa natura kolorystów, w kolejnej, niewielkiej, ulokowali się członkowie poznańskiej grupy awangardowej 4F + R. Następną stał się rozpisany przez poznańską operę konkurs (1948) na scenografię do baletu Swantewit P. Perkowskiego - wygrany przez Marię Jaremę dzięki wprost kosmicznym kształtom, ale przynoszący nie mniej intrygujące lub zabawne twory Ildefonsa Houwalta, Kantora, Jana Kosińskiego i in. Ta szczelina jest odkryciem dla współczesnego widza.

Nie mniej fascynujące będą dla niego prace tych, którzy jak Kantor emocjonalnie odchodzili od figury człowieka, tworząc własne odmiany abstrakcji. Ona okazała się chyba najszerszym pęknięciem w potężniejącej skale nadchodzącego socrealizmu, zbierającym bardzo wielu różnych artystów - od samego Kantora począwszy, przez A. Wróblewskiego, po fotografkę Fortunatę Obrąpalską. Symboliczną ilustracją ich drogi może być Ucieczka Henryka Stażewskiego, a manifestacją jej różnorodności - krakowska Wystawa sztuki nowoczesnej trzydziestu siedmiu twórców w tym samym końcu 1948 roku, w którym powstała PZPR. I to był zmierzch wolnej sztuki. Jej ostatnim przed 1956 rokiem publicznym przejawem była już - paradoksalnie - próba dostosowania się do ideologii komunistycznej Wróblewskiego w 1949 roku. Młody student w krakowskiej ASP tworzy Grupę Samokształceniową, nagle bardzo krytyczną wobec starszej generacji profesorów - kolorystów. Wróblewski maluje słynną serię zdecydowanie figuratywną, przedstawiającą "okropności wojny", przede wszystkim rozstrzelania. Wstrząsającą. Miesza w niej realne z nierealnym, martwych pokazuje w częściach - jako korpusy, głowy, kończyny zrzucone na kupę lub jak żywe postacie, ale w barwie niebieskiej. Wkrótce składa samokrytykę. "Nie znający w pełni życia" - jak pisze Włodzimierz Nowaczyk, - przydając mu metafizyki - w rok po odwilży zamarza w Tatrach.

Nieopisane cytaty pochodzą z katalogu wystawy.

Monika Piotrowska

  • Wystawa Szczeliny wolności - sztuka polska w latach 1945-1948/1949
  • Muzeum Narodowe
  • 6.08-12.11