Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

(Szybsze) serca bicie

Kuba Badach od lat twierdzi, że jest wokalistą niszowym. Czy muzycy niszowi zapełniają sale koncertowe?

Okładka płyty "Tribute to Andrzej Zaucha. Obecny" - grafika artykułu
Okładka płyty "Tribute to Andrzej Zaucha. Obecny"

Największa sala Centrum Kongresowo-Dydaktycznego Uniwersytetu Medycznego ma 470 miejsc siedzących. Podczas sobotniego koncertu Badacha "Obecny. Tribute to Andrzej Zaucha" spora grupa fanów siedziała na schodach bądź dostawionych krzesłach, bo zabrakło dla nich miejsc. Jego muzyka przyciąga tłumy. Tłumy spragnione muzyki na żywo i dobrego męskiego wokalu przy akompaniamencie sprawnych muzyków. W związku z tym pojawia się pytanie: dlaczego Badach wciąż utrzymuje, że żadna stacja radiowa nie gra jego muzyki i mało kto go zna? To nie był mój pierwszy koncert tego wokalisty. Za każdym razem widziałam pełną salę. I za każdym razem coś mnie zaskoczyło.

Podczas tworzenia płyty "Obecny. Tribute to Andrzej Zaucha" Poznań od początku odgrywał ważną rolę. Współautor aranżacji, Jacek Piskorz jest mieszkańcem Poznania, Maciej Kocin Kociński to również nasz rodzimy muzyk, a nagrań dokonano w studiu u Marcina Górnego, który wprawdzie próbował życia w Warszawie, ale ostatecznie zdecydował się na stolicę Wielkopolski. Badach wielokrotnie podkreślał rolę, jaką pełni Poznań w tym projekcie. Ten fakt nie tylko sprawia, że gra się tutaj inaczej, ale również wymaga od muzyków podniesienia poprzeczki. Przecież na widowni biletowanego koncertu nie siedzą przypadkowi ludzie, tylko wymagająca publiczność, która chce usłyszeć więcej niż w domu, odtwarzając płytę.

Patrząc po reakcjach słuchaczy, niemal każdy został usatysfakcjonowany. Zarówno grupki kobiet (bo przecież występ odbył się 8 marca), które przyszły na ten koncert głównie dla samego wokalisty oraz ta grupa, która chciała posłuchać całości. Skład zespołu został nieco zmieniony. Genialnego kontrabasistę Michała Barańskiego zastąpił Michał Kapczuk, a Roberta Lutego - Tomek Torres. Sekcja miała przed sobą trudne zadanie. Odniosłam wrażenie, na tym koncercie zabrakło Roberta Lutego. Choć Torres starał się jak mógł, niestety jego styl gry jest całkiem inny i mam wrażenie, że nie wytrzymał napięcia. Nie był w stanie dodać tych kilku uderzeń, albo właśnie ich ująć, by przez moje ciało przebiegły charakterystyczne dreszcze. Podczas solówki Kapczuka perkusja brzmiała trochę jak metronom, który zdominował grę basisty.

Na scenie pojawił się inny bohater. Muzyk, który w zasadzie już nie zaskakuje, bo zawsze jest w genialnej formie. Saksofonista Maciej Kocin Kociński swoimi solowymi partiami rzucił na kolana. Zarówno, gdy grał spokojnie i melancholijnie, jak i bardziej drapieżnie. Na tego muzyka zawsze można liczyć. Nawet "Sto lat" w jego wykonaniu mogłoby zabrzmieć jak arcydzieło. To właśnie on stworzył magię tego koncertu. Pokazał różne oblicza saksofonu, bawił się elektroniką i bez wątpienia przykuwał uwagę.

Cały koncert był bardzo spójny i po prostu dobrze brzmiał. "Dzień dobry Mr. Blues" zaskoczył nową aranżacją, w stylu adekwatnym do tytułu. Muzycy wielokrotne wywoływali uśmiech na twarzach słuchaczy, którzy nie tylko mogli posłuchać dobrej muzyki, ale również dobrze się przy niej bawić. Niektóre kobiety miały szczęście otrzymać kwiaty z rąk Kuby Badacha, a Jacek Piskorz postanowił rozdać... nylony.

Dorota Skomorokiewicz

  • Kuba Badach Tribute to Andrzej Zaucha - koncert
  • Centrum Kongresowo-Dydaktyczne Uniwersytetu Medycznego
  • 8.03.2014