Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Widownia to dobre miejsce do wywoływania duchów

O spektaklu "Gorączka czerwcowej nocy" opowiadają reżyser Remigiusz Brzyk i dramaturg Tomasz Śpiewak. Premiera 16 listopada w Teatrze Nowym.

Remigiusz Brzyk z aktorami: Zbigniewem Grochalem i Andrzejem Lajborkiem. Fot. W. Wylegalski - grafika artykułu
Remigiusz Brzyk (po prawej) z aktorami: Zbigniewem Grochalem i Andrzejem Lajborkiem. Fot. W. Wylegalski

O czym będzie "Gorączka czerwcowej nocy"?

Remigiusz Brzyk: Kośćcem naszego przestawienia jest spektakl Izabelli Cywińskiej z 1981 roku "Oskarżony: Czerwiec '56". Próbujemy wyobrazić sobie energię towarzyszącą tworzeniu tamtego przedstawienia, w ogóle energię tamtego czasu. Z naszej perspektywy to ostatnia taka wspólnota w Polsce - niezależnie od klas społecznych, od statusu majątkowego wspólnie modyfikowało się świat, walczyło o zmianę rzeczywistości. Interesuje nas to, co się stało z tym dziedzictwem. Czy ta energia przypadkiem nie została zaprzepaszczona? Ludzie w 1981 to byli spadkobiercy osób z 1956. My zadajemy sobie pytanie, gdzie są synowie 1981 roku. Gdzie jest kolejna sztafeta?

Swoim spektaklem nawiązujecie do przedstawienia z 1981 roku, które z kolei opisuje wydarzenia z poznańskiego Czerwca '56. Czy w "Gorączce..." pojawia się również warstwa współczesna?

R.B.: Tak, Tomek przeprowadza w tym tekście linię: od poznańskich wydarzeń z 1956 roku, przez spektakl Cywińskiej w 1981 roku, aż po naszą premierę, w dzisiejszej rzeczywistości i w dzisiejszej Polsce. Postać Kory symbolicznie łączy te trzy plany czasowe. Bogini Kora występuje w "Nocy listopadowej" Wyspiańskiego. Korę Wyspiańskiego przywołuje Stanisław Hejmowski w mowie obrończej w 1956 roku, cytując fragment dramatu. Jego z kolei zacytował aktor grający Hejmowskiego w spektaklu w roku 1981. W tekście Tomka Kora wraca ponownie pod postacią anarchistki.

Co was urzekło w temacie Czerwca '56 i spektaklu '81?

Tomasz Śpiewak: Czytając wspomnienia, ma się wrażenie magicznej aury wokół tego wydarzenia. Podczas prób spektaklu w teatrze pojawili się uczestnicy wydarzeń z 1956 roku. Zatrzymany przez portiera we foyer Jan Suwart (jeden z oskarżonych) krzyczał: "Wpuśćcie mnie, ja tam jestem na scenie!". Po przedstawieniu Stanisław Jaworek (również oskarżony) wszedł na scenę, żeby uściskać Sławę Kwaśniewską grającą panią Jaworkową, jego matkę.  Na próbach pojawiła się też Anna Strzałkowska, matka Romka Strzałkowskiego. Izabella Cywińska po aresztowaniu trafiła do celi przy ul. Kochanowskiego, gdzie byli przetrzymywani bohaterowie spektaklu, których powołała na scenę. Aktorzy Zbigniew Grochal i Andrzej Lajborek brali udział także w odsłonięciu pomnika Ofiar Czerwca w 1981 roku, a potem przez wiele lat prowadzili czerwcowe uroczystości. Ci aktorzy grają też w naszym przedstawieniu. Są dla nas symbolicznymi strażnikami pamięci.

To przenikanie się świata teatralnego z rzeczywistością, jakby rodem z Wyspiańskiego, było dla nas inspirujące, stanowi materię naszego spektaklu.

"Oskarżony..." został zagrany 99 razy. Setny raz nie doszedł do skutku przez stan wojenny.

R.B.: Jest kilka wersji tej legendy - niektóre źródła podają, że 96 razy, inne 93. Na pewno przedstawienie miało się odbyć 13 grudnia.

"Gorączka czerwcowej nocy" będzie tym symbolicznym setnym spektaklem?

R.B.: Nie, nie chcemy aż tak sprawy rozdmuchiwać. To będzie pierwsze przedstawienie "Gorączki..."..., a dwa zera w domyśle. /śmiech/

Pracujecie z aktorami, którzy grali u Cywińskiej. Wiemy również, że rozmawialiście z Włodzimierzem Branieckim, współautorem scenariusza spektaklu z 1981 roku.

R.B.: Tak. Przywołujemy kluczowe postacie tamtego czasu. Dziennikarz i pomysłodawca przedstawienia z '81, Włodzimierz Braniecki jest u nas jednym z narratorów. Oprócz niego przywołujemy także Zofię Trojanowiczową, autorkę pierwszej monografii o Czerwcu '56, i Adama Graczyka, autora pomnika, oraz Romka Chojnackiego, poetę i ówczesnego kierownika literackiego Teatru Nowego. Pojawi się też pani Strzałkowska i aktorka Żywila Pietrzak, która w 1981 roku grała świadka Teofilę Kowal alias Teresę Szmit. Jedna z wersji wydarzeń mówiła, że to Teofila zastrzeliła Romka Strzałkowskiego...

T.Ś.:...a na pewno mataczyła w śledztwie z 1956 roku. W 1981 roku większość bohaterów Czerwca '56 jeszcze żyła, więc wyobraziliśmy sobie, że Teofila Kowal też przyszła na premierę spektaklu Cywińskiej...

R.B.: Zajęliśmy się nią dlatego, że uświadomiliśmy sobie, że podczas Czerwca '56 Teofila była bardzo młodą dziewczyną. Ona przez całe późniejsze życie była na marginesie społeczeństwa. Stała się również ofiarą tamtych wydarzeń. W klimacie 1981 roku jest sporo chęci rozgrzeszenia, wybaczenia win, próby reformowania państwa, w którym się żyje. W kontekście wybaczania win pomyśleliśmy, że należy Teofilę Kowal z zaświatów wezwać, żeby zobaczyć, że ona też może mieć swoje racje.

Mówiliście, że w spektaklu zadajecie pytania o to, czy współcześnie nie zaprzepaściliśmy energii ruchu z lat poprzednich. Jakie wam wychodzą odpowiedzi?

R.B.: Od odpowiedzi zawsze jest widz. Jedni powiedzą, że jest lepiej, bo mamy wolny kraj i wolność słowa. Z drugiej strony wiele obietnic, np. wspólnotowości i zasypywania różnic płacowych, zostało zaprzepaszczonych. Czy za takim światem tęskniliśmy? Czy w ogóle wolno nam krytykować liberalną demokrację, żeby nie zostać okrzykniętym lewakiem i komuchem? Dyskurs liberalny nie daje się podważyć. Coś co nie dopuszcza krytyki, staje się groźne.

Czy 1956 mógłby się wydarzyć w 2013?

T.Ś.: Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Ale Czerwiec '56 dalej jest obecny w przestrzeni symbolicznej. Gdy przyjechaliśmy do Poznania silnie obecnym wątkiem był temat czyścicieli kamienic. Kiedy protestujący lokatorzy umieścili na swoim transparencie hasło "Chcemy wody", to jasne było, do jakiej tradycji się odwołują.

R.B.: Skala jest może inna, ale godność ludzka jest godnością ludzką. Lokatorzy używali takiej samej retoryki jak robotnicy z Ceglorza, wręcz parafrazowali hasła z tamtego okresu, i z naszej perspektywy mieli do tego absolutne prawo. Z drugiej strony w czerwcu widzimy także, że obchody kolejnych rocznic Czerwca '56 pod krzyżami przejmowane są powoli przez tzw. frakcję narodową.

Czy Izabella Cywińska uczestniczyła w próbach? Pracuje w Teatrze Nowym równolegle z wami, przygotowując "Wiśniowy sad".

R.B.: Nie. Mamy pełną autonomię. W naszym przedstawieniu odwołujemy się nie tylko do spektaklu, ale także do jego widowni. Dlatego gramy nasze przedstawienie w przestrzeni widowni Dużej Sceny. Chcielibyśmy w ten sposób przypomnieć o szczególnej energii widzów w tamtym czasie - Zbigniew Grochal i Andrzej Lajborek opowiadali nam, że takiej zwrotnej energii od widowni jak w 1981 roku, nie mieli nigdy wcześniej, ani później. Widownia to dobre miejsce do wywoływania duchów.

Rozmawiały Natalia Grudzień i Sylwia Klimek

  • Gorączka czerwcowej nocy
  • Reżyseria, scenografia: Remigiusz Brzyk
  • Dramaturgia: Tomasz Śpiewak
  • Premiera: 16.11.2013, g. 19
  • Teatr Nowy, Duża Scena