Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Palestyna przez pryzmat kobiet

Rozmowa z Marcelą Kościańczuk, kulturoznawczynią z UAM, autorką książki "Oczyma Palestynek" o mieszkankach Bliskiego Wschodu. Data publikacji książki zależy od tego, kiedy uda się zebrać brakujące fundusze.

Marcela Kościańczuk. Fot. archiwum prywatne - grafika artykułu
Marcela Kościańczuk. Fot. archiwum prywatne

Co zainspirowało cię do napisania książki "Oczyma Palestynek"?

Pierwszy raz pojechałam na dłużej do Izraela kilka lat temu. W miejscu, w którym mieszkałam - na starym mieście w Jerozolimie - otaczali mnie Palestyńczycy i Palestynki. Zaczęłam więc z nimi rozmawiać, zaprzyjaźniłam się z niektórymi z nich i pomyślałam, że kiedyś powinnam o nich napisać książkę. Bardzo ważna była dla mnie zwłaszcza sytuacja kobiet. Zobaczyłam, że one muszą zmagać się z wykluczeniem na wielu poziomach.

Wykluczeniem wynikającym z pozycji kobiet w islamie?

To skomplikowana kwestia. Europejczycy często pojmują islam tak, jakby był monolitem... A tymczasem islam, jak każda religia, ma wiele imion. Moje rozmówczynie wskazywały niejednokrotnie, że wykluczenie kobiet nie jest związane z religią (do której były bardzo przywiązane), ale z jej kulturowymi interpretacjami. Palestynki z jednej strony sprzeciwiają się opresji izraelskiej, z drugiej strony negocjują, buntują się i walczą także o więcej praw w obrębie własnej społeczności. Pisząc tę książkę bardzo się starałam, żeby nikogo nie idealizować i nie oskarżać. Chciałam przedstawić życie w cieniu konfliktu palestyńsko-izraelskiego z perspektywy kobiet. Nie tylko zebrać to, co mówią, ale wydobyć wartości, które są dla nich istotne i pokazać, jak widzą swój świat. Dlatego w książce znajdą się zdjęcia, które same zrobiły.

Kim są bohaterki twojej książki?

To bardzo zróżnicowana grupa kobiet. Rozmawiałam z kobietami w różnym wieku (od nastolatek po panie około 70 roku życia), mieszkające na wsi, w mieście, w obozach dla uchodźców i borykające się z wieloma trudnościami życiowymi. Kobiety te zmagają się z takimi problemami jak niezrozumienie w rodzinie, samotność drugich żon czy też brak akceptacji dla wyboru modelu życia, w którym nie ma męża. Jedna z moich rozmówczyń, mimo że ma już 40 lat, jako osoba samotna musi mieszkać z rodzicami. Inna czuła się wyobcowana, ponieważ rodzina nie akceptowała jej męża, który pochodził z miejscowości oddalonej o sto kilometrów. W kulturze palestyńskiej, która jest bardzo zorientowana na klan, bycie outsiderem w rodzinie oznacza wykluczenie ze wszystkich przestrzeni życia.

Jak Palestynki radzą sobie z tym wykluczeniem?

Podziwiam ich determinację. One walczą o bardzo podstawowe rzeczy: wodę, jedzenie, godność, niezależność. Ogromną siłą woli, krok po kroku to zdobywają. Poznałam kobietę, która skończyła dwa fakultety: prawo i socjologię, ale zdecydowała, że chce prowadzić sklep, w którym wyciska się sok z granatów. To jest ciężka, fizyczna praca, którą tradycyjnie wykonują mężczyźni. Jej decyzja spotkała się z krytyką ze strony najbliższego otoczenia. Ta kobieta ma też częściowo niesprawne mięśnie prawej dłoni, ale uparła się, że ani jej płeć, ani niepełnosprawność nie przeszkodzą jej w realizacji marzeń. Zgromadziła pieniądze, kupiła lokal i po jakimś czasie została zaakceptowana, choć nie przez całą rodzinę. Powiedziała mi potem: "Tak jak Izraelczycy chcą wypchnąć Palestyńczyków z tej ziemi, tak mężczyźni chcą mnie pozbawić mojego marzenia, ale im bardziej wypychają, tym bardziej ja się zapieram. Jestem dumną Palestynką i nie dam się stąd przegonić".

Istnieją też organizacje pomagające Palestynkom.

Podczas badań poznałam działaczki w organizacjach działających pod egidą NGO-sów, ale zetknęłam się również z kobietami, które zrzeszały się w oddolny sposób, z pominięciem pomocy europejskiej. Zakładały lokalne spółdzielnie, sklepy z tradycyjnym haftem palestyńskim, działały na rzecz kultywacji lokalnego dziedzictwa kulturowego. Jedna z kobiet miała maszynę, której użyczała potrzebującym. Inna miała stodołę, jeszcze inna samochód. Palestynki  często tak właśnie pracują. Czasem nawet okazuje się, że one zaczynają zarabiać, gdy ich mężowie pozostają bezrobotni, a bezrobocie to bardzo poważnym problem Palestyny.

A jak na ciebie wpłynęły doświadczenia pracy nad książką?

Jedną z historii, które mnie najbardziej poruszyły, opowiedziała mi kobieta, która zdecydowała się dokonać zamachu terrorystycznego w Tel-Awiwie. Była bardzo sfrustrowana w czasie II Intifady, uwierzyła, że dzięki zamachowi zrobi coś dobrego dla swojego kraju. Pojechała do Tel-Awiwu z bombą w plecaku. A tam zobaczyła, że nie otacza jej wojsko izraelskie, ale jest w normalnym mieście wśród cywilnych ludzi. Spojrzała na śmiejące się do niej dziecko w wózku i zdała sobie sprawę, że zdetonowanie bomby jest zupełnie bezsensowne. Wycofała się. Wyobraź sobie, ile musiała mieć siły i determinacji, żeby powiedzieć "nie" osobom, które ją tam przywiozły. Dwa dni po powrocie trafiła do więzienia oskarżona o terroryzm. Jadąc do Tel Awiwu z bombą, miała 22 lata, w więzieniu spędziła siedem. Gdy z nią rozmawiałam, myślałam o tym, co ja robiłam w tym czasie. Być może nawet byłam wtedy w Izraelu. Zdałam sobie sprawę, jak wiele zależy od przypadku - np. od tego gdzie się urodziłaś.

Czy trudno było ci nawiązać kontakt z rozmówczyniami?

W dotarciu do nich pomagały mi znajome Palestynki. Na początku byłam dla nich kimś obcym, często mi odmawiały. Problemem było również to, że prosiłam je o robienie zdjęć. Początkowo miały przed tym opory. Ale kiedy dałam im do rąk aparaty, okazało się, że są bardzo twórcze i kreatywne. Kiedy robiły zdjęcia swoich braci czy mężów, to one rozstawiały wszystkich - na chwilę stawały się głową rodziny. Mogły poczuć, że mają władzę. W końcu ktoś przyszedł do nich, a nie do mężczyzn, którzy zwyczajowo wypowiadają się w imieniu całej rodziny.

Czy myślisz, że twój projekt zmienił coś w ich życiu?

Wiele kobiet wspomniało, że poczuły ulgę, ponieważ mogły po prostu się wygadać. Byłam u nich gościem i w moim projekcie nie dążyłam do tego, by je zmieniać. Chciałam raczej zmienić sposób, w jaki patrzą na nie Polacy, czy w ogóle Europejczycy. Nam często wydaje się, że te kobiety są bierne, że znajdują się bardzo ciężkiej sytuacji, w której nic nie mogą zrobić. To prawda, że nie wypowiadają się jako pierwsze i często stają w cieniu, ale jeśli dotrze się do ich świata, można zobaczyć zupełnie inny obraz. One z tego tylnego siedzenia też potrafią kierować. To, że dałam im aparaty fotograficzne, uaktywniło potencjał, który był w nich już wcześniej.

Kiedy ukaże się książka?

To zależy od tego, czy zbierzemy fundusze. Zapraszam każdego do dołożenia cegiełki do tej książki. Część dofinansowania uzyskałam z funduszów uniwersyteckich, brakuje około 2000 zł. Tak jak moja książka jest dziełem wielu kobiet, które ze mną rozmawiały, tak też jej ostateczne wydanie może zależeć od naszej społeczności. Polaków zainteresowanych losem Palestynek zapraszam do dorzucenia kilku złotych na portalu polakpotrafi.pl.

Rozmawiała Aleksandra Glinka

Marcela Kościańczuk - dr w Instytucie Kulturoznawstwa UAM, autorka książki "Oczyma Palestynek", ukazującej życie codzienne palestyńskich kobiet. Data wydania książki zależy od tego, kiedy uda się zebrać brakujące fundusze. Projekt można wesprzeć tu: http://polakpotrafi.pl/projekt/oczyma-palestynek