Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Niewyobrażalny koniec

Rozmowa z prof. Przemysławem Czaplińskim, przewodniczącym jury konkursu "Poznań Fantastyczny" Wydawnictwa Miejskiego Posnania.

prof. Przemysław Czapliński - grafika artykułu
prof. Przemysław Czapliński

Aleksandra Glinka: Jaki obraz miasta wyłania się z konkursowych opowiadań?

Przemysław Czapliński: Konkurs dawał uczestnikom spory margines swobody, wobec czego nie ma jednej odpowiedzi na Pani pytanie. Można było tworzyć opowiadania w konwencji fantasy i tu najczęściej autorzy sięgali w głąb historii Poznania. Można też było wymyślać, jak miasto będzie wyglądało za lat 20 czy 50. W opowiadaniach retrospektywnych wyraźnie widać, które momenty pobudzają wyobraźnię. To punkty uznawane za węzłowe dla dziejów miasta, a przy tym tajemnicze, nieoczywiste, splątane. Pierwszym z takich węzłów, opisanym w kilkunastu opowiadaniach, jest okres królowania Przemysła i jego małżeństwo z Ludgardą.Drugim okres zaboru pruskiego. Jedno z ciekawszych opowiadań przedstawiało Poznań jako miejsce, w którym na początku XX w. mogło dojść do spotkania cesarza Wilhelma II, początkującego w dążeniu do władzy Hitlera oraz dowódcy tutejszego garnizonu; równolegle wybucha powstanie zainicjowane przez poznańskich anarchistów. W tej narracji zwycięskie, narodowościowe ugrupowanie zinstrumentalizowało anarchistów, którzy rozpoczęli bój i za cenę ogromnych strat odciągnęli siły niemieckie z garnizonu, co z kolei umożliwiło narodowcom przechwycenie inicjatywy. Autor wymyślił więc Poznań bogatszy od znanego: ukazał społeczeństwo zróżnicowane, w którym grupy prowadzące walkę o wolność różnie ją pojmują.

Większość polskich opowiadań fantastycznych podszyta jest raczej ideologią prawicowonarodowościową.

- W naszym konkursie reguła nie zadziałała z taką siłą, ale myślenie w kategoriach klasowych, płciowych czy ekonomicznych było o wiele rzadsze od prawicowo-nacjonalistycznobogoojczyźnianego. Mam wrażenie, że jest to kwestia silnie znacjonalizowanej edukacji i języków komunikacji publicznej.

Czym wyróżniły się zwycięskie opowiadania?

- Były dopracowane i zawierały wszystko, co opowiadanie zawierać powinno. A to forma niesłychanie okrutna, która wymaga szybkiego zawiązania akcji, wyrazistego pomysłu fabularnego, zróżnicowania postaci i indywidualnego języka. Zwycięska Zagłada ulicy wyobraźni ma charakter fantazji językowej. Bohaterem jest ulica, traktowana jako byt łączny, składający się z ludzi i domów. Ulica przeżywa swoistą zapaść z powodu najścia gorszych lokatorów, więc mieszkańcy szukają gwałtownie sposobu zażegnania kryzysu. W odniesieniu do tego tekstu - napisanego przez twórcę o wyobraźni suwerennej - podział na science fiction i fantastykę zupełnie nie działa. Dobra literatura budzi rozmaite skojarzenia, ale nie daje się wyjaśnić w kontekście żadnego z nich. Drugie opowiadanie wykorzystało PeWuKę do szpiegowskiej intrygi, a trzecie miało charakter postapokaliptyczny.

Na konkurs nadesłano ponad 300 opowiadań. Skąd tak duży odzew?

- Od dobrych kilku lat mamy do czynienia z pospolitym ruszeniem. Ludzie chcą brać udział w komunikacji społecznej. Za sprawą telefonów komórkowych, SMS-ów, poczty elektronicznej, blogów i facebooka coraz więcej ludzi "ćwiczy" pisanie codziennie, więc to uczestnictwo w permanentnej komunikacji prowadzi do poszukiwania innych jeszcze sposobów ekspresji - wiersza, prozy, dramatu. W Polsce organizuje się rocznie ponad 100 konkursów literackich i większość z nich cieszy się sporym odzewem.

Coraz częściej indywidualna twórczość przenosi się na internetowe blogi. Czy dało się to odczuć?

- Konkursowe opowiadania świadczyły o poszukiwaniach języków innych niż styl blogowy czy SMS-owy. Mieliśmy do czynienia ze zwycięstwem klasycznej literatury, którą się tworzy wedle znanych i wypróbowanych wzorców. Najbardziej wpływowymi dla konkursu pisarzami - choć nie dotyczy to zwycięzców - byli Tolkien i Sapkowski.

Dlaczego właśnie oni?

- Obaj to nauczyciele wyrazistych struktur epickich, w których postaci i wydarzenia są koralikami nizanymi na sznurek akcji. Dzięki temu opowiadanie jest mikropowieścią.

Dlaczego literatura fantastyczna jest dziś tak popularna?

- Składa się na to wiele czynników, choć głównym wydaje mi się niewyobrażalność granic. Rozwój naszej rzeczywistości sprawia wrażenie niepohamowanego: osłabianie zapór obyczajowych, modyfikowanie ludzkiego ciała czy ingerencje w funkcjonowanie psychiki stawiają pod znakiem zapytania możliwość wymyślenia końca. Nie chodzi o koniec przybierający postać inwazji obcej cywilizacji czy katastrofy planetarnej, bo takie rozwiązanie opisać dość łatwo. Chodzi o immanentną granicę ludzkich możliwości rozwojowych. Ona właśnie wydaje się niewyobrażalna. Jednych to przeraża, innych niepokoi, jeszcze innych fascynuje. Ale w każdym przypadku stanowi pobudkę dla wyobraźni. Po drugie, fantastyka ożywia ducha przygody, przywraca możliwość pisania o bohaterze i prowadzonej przez niego walce. To ekscytuje. Po trzecie, fantastyka zachęca do szukania generalnych prawidłowości dotyczących rozwoju bądź zagłady człowieka - pozwala uprawiać literacką filozofię postępu bądź apokalipsy. A to sprawia, że opisywanie przygód staje się przygodą pisania.

Rozmawiała Aleksandra Glinka

*Przemysław Czapliński - krytyk literacki, profesor literatury współczesnej na UAM, autor wielu książek. Ostatnio opublikował Resztki nowoczesności. Dwa studia o literaturze i życiu