Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Nie stosujemy łopatologii

Rozmowa z Cezarym Zychem, pomysłodawcą i współorganizatorem koncertów Brzmienie Dawnego Poznania.

. - grafika artykułu
Cezary Zych. Fot. archiwum prywatne

Przeciwnicy muzyki dawnej spytaliby, po co wskrzeszać dzieła, które czasy świetności mają już za sobą. Co by pan odpowiedział?

A ile mamy czasu? Bo mógłbym mówić o tym kilka godzin. Przeciwników muzyki przeszłości zapytałbym: A co z kulturą muzyczną Aborygenów? Jeżeli słuchamy muzyki etnicznej sprzed kilku tysięcy lat i ciągle do nas przemawia, uważam to za wystarczający argument, by nie traktować takiej opinii poważnie. Muzyka dawna dziś żyje na równych prawach ze współczesną. To jest specyfika epoki, którą wielu nazywa postmodernizmem. W dzisiejszych czasach przebiegi historyczne zostały zanegowane. Za pomocą kliknięcia myszą możemy słuchać na przemian Poulenca i Strawińskiego, chwilę później Bacha, potem muzyki etnicznej. Z jednej strony uczestniczymy w przestrzeni sztuki, która powstaje obok nas, a z drugiej tworzymy nasze indywidualne przestrzenie kultury. Tę przestrzeń w przypadku wielu osób wypełnia muzyka przeszłości. Jej zarys został stworzony przed wiekami, ale ona rozgrywa się dzięki nam, ludziom XXI wieku. To my, z naszą wrażliwością, z naszą wiedzą, potrzebami bierzemy do rąk coś, co kiedyś ktoś skomponował. Jeśli realizujemy ten kompozytorski szkic dziś, to muzyka dawna jest jak najbardziej współczesna.

Może sceptykom chodzi o to, że społeczeństwo nie jest zainteresowane dawną kulturą? Jak zachęcić do wsłuchania się w muzykę średniowieczną?

Przede wszystkim nie traktuję Brzmienia Dawnego Poznania jako projektu popularyzatorskiego. W sensie artystycznym i programowym są to po prostu koncerty "na poważnie" bez żadnej intencji upraszczania, edukowania, popularyzowania. Te ostatnie mogą być tylko efektami ubocznymi. Funkcjonują dwa sposoby spojrzenia na świat. Jedno jest socjologizujące, posługuje się takimi terminami, jak ludzie, społeczeństwo, większość, drugie, mnie bliższe, psychologizujące, zainteresowane człowiekiem, jego indywidualnością, jego wnętrzem. Oczekiwania i gusta społeczeństwa są ciekawe w kontekście polityki, ale nie kultury. Kiedy oglądam film, nie interesuje mnie obraz bitwy, tylko to, co w danej chwili myśli konkretny człowiek w nią uwikłany. Tak samo będzie mnie interesował każdy, pojedynczy słuchacz, który, uczestnicząc w koncertach, być może zachwyci się muzyką średniowiecza i wyruszy na dalsze poszukiwania, ale to nie jest misja edukacyjna.

Jak narodził się pomysł zorganizowania cyklu Koncertów Dziesięciu Wieczorów?

Pomysł powstał wiele lat temu, kiedy Poznań starał się o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury. Szukałem wówczas metody, by pokazać, że miasto ma swoje skarby, kościoły, które nie zawsze są genialnymi budowlami, ale paradoksalnie wytrzymują porównanie z najwspanialszymi obiektami architektury, ponieważ doskonale brzmią. Wielkie budowle często nie nadają się do prezentowania muzyki na profesjonalnym poziomie, bo, na przykład, mają kilka sekund pogłosu. Chciałem pokazać, że Poznań pięknie brzmi. Po latach rozmawiałem na ten temat z prezesem Radia Merkury, Mariuszem Szymyślikiem. Ponieważ Radio znalazło się w takiej fazie, że chciało nie tylko dokumentować, relacjonować i promować wydarzenia kulturalne, ale również je inicjować, uznał, że to pomysł, który idealnie odpowiada jego intencjom. Tak pojawia się szansa, żeby po pierwsze zaprezentować muzykę, która jest rzadko obecna w Polsce, po drugie zaprosić artystów, którzy byliby atrakcją każdego festiwalu muzyki dawnej na świecie, po trzecie wkomponować projekt w przestrzeń miasta.

Współpraca z Radiem Merkury była więc tym, czego projekt potrzebował nie tylko, aby zaistnieć, ale też by sprecyzować swoją formułę?

Radio Merkury w całości finansuje Brzmienia Dawnego Poznania i decyduje o specyfice projektu. Z wieloma kościołami wiążą się ciekawe historie, legendy, a to stwarza pole do popisu dziennikarzom radiowym. Przykładem są audycje zapowiadające koncerty autorstwa Piotra Świątkowskiego, które opowiadają nie tylko o muzyce. Wydaje mi się, że jesteśmy w takim momencie multimedialności, w którym nie trzeba stosować łopatologii. To nie jest tak, że jeśli odbywa się koncert, to trzeba zaraz wydać wielką książkę, w której będzie siedem artykułów o miejscu, wykonawcach, programie. Bliskie jest nam inne myślenie - zróbmy coś, co zainspiruje, wywrze wrażenie na słuchaczach na tyle, by wpisali w wyszukiwarce nazwisko wykonawcy, nazwę kościoła. Zależy nam na tym, żeby odbiór nie był czystą konsumpcją tego, co proponujemy, ale punktem wyjścia do czegoś więcej. Na stronie Brzmienia Dawnego Poznania można zobaczyć fotografie, które ilustrują projekt, i dominują wśród nich takie, które nie są oczywiste. Szukaliśmy na przykład detali, na które rzadko zwraca się uwagę - np. cieni, które rozkładają się na dachach świątyń, dzwonnic. Próbujemy pokazać muzykę w sposób nieprzewidywalny. Audycje są nieoczywiste, zdjęcia są nieoczywiste. Programy też są nieoczywiste: to nie są zbiory hitów. Ta nieoczywistość jest immanentną cechą projektu.

Kim są zaproszeni artyści?

Postanowiłem zaprezentować takich muzyków, którzy niekoniecznie są tzw. gwiazdami, natomiast są na pewno bądź przyszłymi gwiazdami, bądź takimi postaciami, które świadomie unikają gwiazdorstwa. Interesują mnie więc artyści, którzy albo są w fazie kreowania swojego stylu, albo są wyjątkowo ambitni i w związku z tym nie idą na żadne kompromisy. Maria Jonas jest przykładem postaci bardzo znanej, a jednocześnie niedyskontującej tego w żaden praktyczny sposób. Maria jest jedną z najwybitniejszych interpretatorek Hildegardy z Bingen, mogłaby śpiewać wciąż w podobny sposób i zachwycać, ale ona poszukuje rozwiązań niestandardowych. Próbuje połączyć muzykę dawną ze współczesną, muzykę europejską z azjatycką, cały czas eksperymentuje. Zresztą wszystkich zaproszonych artystów poprosiłem, by przyjechali z muzyką, która jest im najbliższa, a to zwykle oznacza projekty, które są zupełnie niekomercyjne.

Czy w ramach tych projektów Koncerty Dziesięciu Wieczorów wpiszą się też w perspektywę polskiej kultury muzycznej?

Nie wiemy dokładnie, czego słuchano w średniowiecznym Poznaniu. Nasze propozycje repertuarowe mają jednak subtelne odniesienia do Polski. Sabine Lutzenberger, Maria Jonas i Christine Mothes będą śpiewać pieśni minnesingerów, czyli bardzo wyrafinowany repertuar liryczny. Warto pamiętać, że również postacie związane z Polską były minnesingerami, np. książę Henryk Probus. Na jego dwór przyjeżdżali najlepsi minnesingerzy niemieccy. Temat średniowiecznych poetów i śpiewaków wiąże nas też choćby z Wagnerem, którego muzyka wciąż jest ważną częścią naszej kultury, także polskiej i poznańskiej. Norbert Rodenkirchen nawiąże do legendy o Szczurołapie, która jest również częścią polskiej kultury ludowej i literackiej. Michał Gondko będzie tropił ślady muzyki polskiej w renesansowej muzyce europejskiej.

Pierwszy koncert poświęcony był Kundry, Wiedźmie, postaci dwuznacznej, występującej w Opowieściach o Rycerzach Okrągłego Stołu. Wydawało się, że to będzie koncert, który może wydać się trudny dla publiczności poznańskiej, tymczasem odbiór był entuzjastyczny.

Rozmawiała Agata Szulc-Woźniak

Cezary Zych - prawnik i filozof, prezes Fundacji Muzyki Dawnej Canor. Dyrektor artystyczny wielu projektów w dziedzinie muzyki dawnej, m.in. Muzyka w Raju, Mazovia goes Baroque, Poznań Baroque, Brzmienie dawnego Poznania.

  • Festiwal "Brzmienie Dawnego Poznania - Sounds of Early Poznań"
  • 29.05-18.09
  • najbliższe koncerty: 24.06, kościół Najświętszej Marii Panny Wspomożycielki Wiernych (Salezjanie), g. 20.30; 25.06, kościół pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa i Matki Bożej Pocieszenia (Jezuitów), g. 20.30
  • wstęp wolny