Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Kolekcjonować przypadki

O "Konstelacjach" opowiada reżyserka spektaklu, Agata Biziuk. Premiera 31 stycznia w Teatrze Polskim.

. - grafika artykułu
Agata Biziuk. Fot. M. Banyś

Monika Nawrocka-Leśnik: Czy uważa Pani, że życiem rządzi przypadek?

Agata Biziuk: Wiara w przypadek, a także to, że nie doszukujemy się w okolicznościach zdarzeń głębszego znaczenia niewątpliwie chroni od rozczarowań. Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że im szybciej zdam sobie sprawę, że życie nie jest sprawiedliwe, tym szybciej będę szczęśliwa. Ja jednak nie wyzbyłam się sznytu idealizmu i we wszystkim, co mnie otacza dopatruję się sensu. Odbieram napotkane zdarzenia jako każdorazową lekcje - wszystko jest po coś. Dzięki życiu w drodze mogę kolekcjonować poszczególne "przypadki", nie przestając się dziwić rzeczywistości.

W życiu bohaterów sztuki - Marianne i Rolanda, wydaje się on być kluczowy...

Zależy co nazywamy przypadkiem. W sytuacji Marianne i Rolanda natrafiają na siebie osoby o podobnej wrażliwości i sile przyciągania, które pomimo trudności napotkanych po drodze walczą o swoją relacje na różnych płaszczyznach rzeczywistości. Pokazujemy tu, jak wpływają na nas bodźce zewnętrzne - można to nazwać przypadkiem - przykładowy trzepot skrzydeł motyla w Japonii.

O czym właściwie są "Konstelacje" Nicka Payne'a? Sztuka ta w 2012 roku zdobyła nagrodę dla najlepszego tekstu dramatycznego Evening Standard Theater Awards.

Dla mnie jest to opowieść wielopłaszczyznowa. W dużej mierze opiera się na treściach zaczerpniętych z fizyki kwantowej - jak chociażby sama struktura - różne wersje scen poznania, zakochania czy zdrady odwołują się do teorii strun. Z drugiej strony mamy bardzo złożoną historię miłości niebanalnej i nieprostej. Pełnej namiętności, liryzmu, czasem gniewu lub zazdrości. Tekst poza niesamowitym ładunkiem emocjonalnym i ciekawą strukturą posiada również sceny humorystyczne ukazujące prozaiczne sytuacje z życia pary.

Czyli nie jest to typowa komedia romantyczna?

Zdecydowanie nie. Nie odbieram tego jako tekstu komediowego, odbieram to jako impresje na temat różnych kolorów relacji. W naszej realizacji interpretacja zdarzeń między Marianne i Rolandem bywa lustrem, wymaga to skupienia i gruntownego zajrzenia w siebie od wszystkich realizatorów.

Co w spektaklu będzie ważniejsze: treść czy forma?

Forma jest w tej realizacji partnerem treści. Wywodzę się w dużej mierze z teatru autorskiego, z teatru metafory plastycznej i ruchu. Staram się, z szacunkiem do autora, odnajdować w tekście istotne dla mnie treści i przekuwać je na język formy, uwypuklać i zaznaczać to, co dla nas jest istotne, interpretować literki, a nie iść po nich. Cenię sobie pracę z ludźmi takimi jak Evgeniy Korniag czy Marika Wojciechowska, czyli wrażliwymi na plastykę i ruch, dla których ważne jest również rozczytywanie - a nie powtarzanie.

A co z muzyką?

Za muzykę odpowiada Adrian Jakuć Łukaszewicz, z którym do tej pory miałam okazje spotykać się przy realizacji klipu do jego zespołu "Zerova". Ujął mnie swoją wrażliwością i talentem. Czytając "Konstelacje" wiedziałam, że będzie to strzał w dziesiątkę. Adrian tworzy muzykę niezwykle sugestywną i emocjonalną, która staje się nieodłącznym partnerem aktorów na scenie. Jest to muzyka współczesna, wprowadzająca w realizację dodatkowe przestrzenie. Współpraca z nim jest niewątpliwie kreatywnym spotkaniem na płaszczyźnie duchowej i zawodowej.

Na scenie zobaczymy Agnieszkę Findysz i Piotra Dąbrowskiego. To nie przypadek?

Nie jest to moje pierwsze spotkanie sceniczne z Agnieszką i Piotrem. Miałam okazję pracować z nimi przy okazji wcześniejszych projektów, ceniąc ich umiejętności i wrażliwości właśnie w tej dwójce widzę swojego Rolanda i Marienne. To nie jest przypadek.

Rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

  • "Konstelacje" Nicka Payne'a
  • reżyseria: Agata Biziuk
  • Teatr Polski, Malarnia
  • premiera: 31.01, g. 19
  • kolejne spektakle: 1.02 oraz 3-5.02, g. 19
  • bilety: 40 i 30 zł