Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Klasyka nie musi być dla wszystkich

Rozmowa z Łukaszem Kuropaczewskim, dyrektorem artystycznym Akademii Gitary.

. - grafika artykułu
Fot. materiały festiwalu

Wybitny kompozytor Angelo Gilardino rok temu napisał dla Ciebie Jerusalem Concerto. Teraz z kolei dokonał transkrypcji kompozycji Aleksandra Tansmana, przepisał ten utwór z myślą o Tobie?

Jeśli chce się grać muzykę Aleksandra Tansmana, to nazwisko Gilardino pojawia się natychmiast. To wychowanek i przyjaciel Tansmana, i on właściwie opracowywał wszystkie kompozycje Tansmana na gitarę. Petite Concerto, który zagramy na festiwalu, będzie światową premierą w tym wydaniu.

To znaczy?

Tansman napisał przed laty Sonatinę na gitarę. Wysłał nuty do genialnego Andresa Segovii i powiedział: jeśli Segovii ten utwór się spodoba, to chętnie go zorkiestruje i zrobi z tego koncert. Segovia odrzucił kompozycję - podobnie jak Hommage De Falla, który my zagraliśmy kilka lat temu w Poznaniu. Nie był zainteresowany wykonaniem, więc orkiestracja, instrumentacja nigdy nie powstała. Jakiś czas temu Gilardino sięgnął do tego utworu. Próbował grać go z innymi gitarzystami i stwierdził, że dobrze brzmi. Zrobił więc kolejną edycję - na gitarę i orkiestrę. Ta wersja została ukończona kilka miesięcy temu. Natychmiast przesłał mi nuty.

Jaki był ciąg dalszy, można się domyślić...

Okazało się, że nawet syn Segovii, który udostępnił nuty Sonatiny, też zaznaczył, że świetnie byłoby, gdyby ten utwór został wykonany podczas naszego festiwalu. Bo wiedział, że wcześniej graliśmy Hommage De Falla. Tak samo córka Tansmana jest bardzo szczęśliwa, że ten utwór zostanie u nas zagrany. Dla mnie osobiście to niezwykle istotne, że tu dzieją się rzeczy, które są ważne dla historii muzyki. Bo powstają nowe utwory na gitarę, takie jak kompozycje Krzysztofa Meyera czy Angelo Gilardino. Gramy, już po raz któryś, utwór jako pierwsi. To jest istotne i cieszę się, że taka cegiełka po tym festiwalu na pewno w historii zostanie.

Czy dzięki temu gitara klasyczna przestaje być instrumentem drugoplanowym? Czy sytuacja tego instrumentu się zmienia?

Jestem przekonany, że tak, że gitarzyści są coraz bardziej cenieni. Interesują się nimi większe wytwórnie, coraz więcej kompozytorów chce pisać muzykę gitarową, nie boją się tego instrumentu, uznają go za ciekawy, atrakcyjny. Na pewno nasza praca nie idzie na marne. Oczywiście nie chcemy sobie przypisywać całego powyższego sukcesu, ale na pewno jakiś ważny element w tej układance jest nasz: zamawiać utwory u wielkich kompozytorów, promować muzykę gitarową w różnych składach, z różnymi instrumentami, pokazywać ją innym muzykom.

Powiedziałeś, że muzyka klasyczna nie ma być dla wszystkich. Jak to rozumieć?

Uważam, że moc czegokolwiek polega na tym, że nie dla wszystkich jest dostępne, nie wszyscy się tym zajmują, nie wszyscy to lubią. Jeśli coś jest dla wszystkich, to wartość tego w moich oczach spada. Cała magia tej muzyki polega na tym, że nie wszyscy ją odbierają, nie na wszystkich działa. Że jest to jednak coś ekskluzywnego, dla garstki odbiorców. Jestem przeciwny sytuacji, która ma miejsce na rynku muzyki klasycznej - i polityce, którą prowadzą największe wytwórnie, cały czas starając się podlizywać słuchaczowi. Próbują sprzedawać tanie rzeczy. Podpisują kontrakt z wybitnym młodym skrzypkiem i każą mu grać piosenki Beatlesów oraz Somewhere Over The Rainbow zamiast koncert Elgara czy Czajkowskiego. Uważam, że to nie jest dobre. Bo ludzie, którzy załapią się na takie modne granie, nigdy prawdziwymi melomanami nie będą. A ci, którzy wcześniej kupowali jego płyty, przestaną się nim interesować.

Rozmawiał Tomasz Janas