Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Jestem mentalnym punkiem

Rozmowa z Robertem "Litzą" Friedrichem. Jego zespół Luxtorpeda 3 sierpnia zagra na Przystanku Woodstock.

Luxtorpeda - grafika artykułu
Luxtorpeda

Ryszard Gloger: Zaprotestujesz, jeśli nazwę Cię liderem zespołu Luxtorpeda?

Robert "Litza" Friedrich: Tak.

A dlaczego?

Na początku rzeczywiście to miał być mój solowy projekt. Kilku kolegów namawiało mnie długi czas, żebym coś zrobił sam. Argumentowali, że przecież kilka razy śpiewałem w Acid Drinkers i dobrze wypadło. Byłem frontmanem w kilku innych sytuacjach. Jednak nie czułem się na siłach coś takiego zrobić. Gitara wisiała więc na ścianie prawie 6 lat, a ja zakopałem się w studiu nagrań, gdzie nagrywałem młode kapele jako realizator dźwięku i producent. Przyznam, że nosiło mnie do tej gitary, chciałem znowu pograć i powoli zbierałem siły i pomysły na solową płytę. Kiedy w końcu spotkałem się z przyjaciółmi w studiu i zaczęliśmy pracować, stwierdziłem, że oni tyle różnych rzeczy wnoszą do tej powstającej muzyki, że to jest także ich kreacja. Półtora miesiąca przed wydaniem pierwszej płyty doszedł wokalista Hans i to nadało muzyce ostatecznego wyrazu. To był już scalony, krwisty zespół i dzisiaj sobie nie wyobrażam kapeli bez Hansa. Każdy muzyk pełni ważną rolę. Krzyżyk to ostatecznie jeden z najlepszych perkusistów w kraju, podobnie bas i gitara. Dlatego nie jestem liderem. Oprócz muzyki każdy ma jakąś funkcję w zespole - jeden jest księgowym, drugi organizuje koncerty, ktoś prowadzi stronę internetową, a ja jestem od kontaktów z mediami.

Zachowałeś się jak wytrawny szachista dobierając ludzi, a oni dali w zamian ogromną spontaniczność?

Bez dwóch zdań w zespole jest bardzo dużo wolności artystycznej. Na początku nie wynajmowałem muzyków na sesję nagrań tylko zaprosiłem do współpracy przyjaciół, z którymi dzielę poglądy, upodobania, fascynacje. Nawet Hans, który dołączył niespodziewanie mimo wielu różnic - chociażby pokoleniowej - wrósł w naturalny sposób w kapelę. To słychać w tekstach, które oddają nasze widzenie otaczającego świata. Mimo że to, co gramy, to tylko rock, gitara, bas, perkusja, jest w tym wiele spontanicznej energii, naturalnych brzmień i otwartości myślenia.

Nie mieliście obaw, że odbiorcy tego wszystkiego nie usłyszą w muzyce Luxtorpedy?

Zawsze jak coś robisz, masz oczekiwania i marzenia. To co się stało, absolutnie przerosło nasze wyobrażenia. Mamy tego dowody na Facebooku, na koncertach, na listach przebojów i w końcu w sprzedaży płyt. Okazało się, że nasze założenia nabrały cech głównych atutów zespołu. Pierwsza płyta rozeszła się wspaniale. Nawet tacy fani, którzy są na bakier z normalnym rynkiem nagrań, kupowali oryginalną płytę. Drugi album wydaliśmy już sami pod szyldem naszego wydawnictwa Stage Diving Club i chociaż to jeszcze świeża sprawa, jesteśmy zszokowani. Album "Robaki" trafił na szczyt zestawienia OLIS, najlepiej sprzedających się płyt w kraju. Dużo cudów się dzieje wokół nas i nie wszystko możemy ogarnąć, prawdą jednak jest, że pracowaliśmy na to intensywnie. Moja żona mówi mi nawet, że częściej używam nazwy Luxtorpeda niż imion naszych dzieci.

A właśnie, nazwa grupy. Jesteś za młody, żeby wpaść na taką nazwę. Więc jak to się stało?

Ja też do końca nie wiedziałem, co to naprawdę znaczy, że był przed wojną taki szybki pociąg w Polsce. Dowiedziałem się o tym dopiero, kiedy w Internecie sprawdzałem, czy takiej nazwy nie używa jakiś inny zespół. Słowo znałem z dzieciństwa, bo u nas w domu mama, jak chciała, żeby coś zrobić szybko, sprawnie i w pierwszej kolejności, to mówiła: "Synek, to musi być zrobione tak jak luxtorpeda". Zawsze chciałem mieć w nazwie kapeli słowo Lux. Szukając szyldu dla zespołu, pomyślałem o mamie. W Internecie znalazłem dwie inne grupy o nazwie Luxtorpeda, więc kiedy dwa lata temu graliśmy jeden z pierwszych koncertów w Arenie obok grupy Indios Bravos, wymyśliłem Los Torpedos. Na próbę przyszedł mój kolega Darek Basiński z kabaretu Mumio i zauważył, że latynizacja w nazwie to już najniższa półka skojarzeń i narażamy się na śmieszność. To mnie przekonało. Inne znane mi z dzieciństwa słowo Electrolux, pasowało bardziej do kapeli punkowej, więc zdecydowaliśmy się pozostać przy nazwie Luxtorpeda.

Część sukcesu zespołu bierze się z jakości tekstów piosenek. Wiarygodność tekstów powstaje z Waszych postaw, buntu i niezgody na otaczającą rzeczywistość. Czy tekst piosenki "Jestem głupcem" można uznać za kwintesencję Waszego sposobu myślenia i postrzegania świata?

W tym konkretnym przypadku Hans zaproponował temat, a już razem go rozwinęliśmy. Pisanie tekstów w naszym przypadku jest efektem długich rozmów. Dużo dyskutujemy, wymieniamy poglądy i w czasie takich rozmów rzucam hasło, że o tym, o czym właśnie mówimy, trzeba napisać. Zostało mi to syntetyczne spojrzenie po Arce Noego, zebranie kilku ważnych słów, sloganów, które Hans przenosi w wymiar 3D. Ubiera te hasła. Koloryzując poetycko ubiera wszystko w bogatszy tekst. Piosenka "Jestem głupcem" mówi o tym, że ludzie nie muszą poddawać się wszystkim mechanizmom i narzucanym wzorcom. Można postępować wbrew regułom, być tak jak ja dziadkiem i jednocześnie grać ostrego rocka. Satysfakcja z życia płynie również wtedy, gdy dla innych jesteśmy głupcami.

Jednak trudno Was ulokować po jakiejś konkretnej stronie ideologicznej...

Staram się unikać polityki. Nie jesteśmy na tyle mocni, żeby się wypowiadać w takich sprawach, czasem tu i tam można znaleźć w naszych piosenkach jakiś komentarz, jakąś złośliwość, lecz nie ma to wymiaru wypowiadania się w duchu jednostronnych przekonań politycznych.

Na obu płytach Luxtorpedy słychać - nie tylko w tekstach - punkowe podejście do muzyki. Zawsze myślałem, że jesteś z tego klasycznego pnia rockowego?

Ja jestem mentalnym punkiem. Kiedy mieliśmy po 15 lat, spotykaliśmy się pod operą w Poznaniu i słuchaliśmy punkowej muzyki. Tak poznałem moją żonę - właśnie jako nastolatek zafascynowany taką muzyką. Ten czas odcisnął mocne piętno na moich późniejszych poczynaniach. Do dzisiaj uważam, ze zespół Acid Drinkers to nie była grupa grająca metal, tylko taki crossover, coś pomiędzy. Chodziliśmy na punkowe koncerty, słuchaliśmy też Boba Marleya. Tytus z Acid Drinkers jest rockowcem i nawracał mnie na muzykę Deep Purple. Ja wolałem słuchać muzyki zespołu Nomeansno. To skrzyżowanie naszych zainteresowań dawało dobry efekt. Podobnie jest z przypadku grupy Luxtorpeda. Lubimy mieszać różne stylistyki, jednak robimy to nie z kalkulacji, tylko w sposób naturalny. Ważne, żeby była gitara i ten riff, prosty motyw lub trochę bardziej rozbudowany harmonicznie. Nic na siłę, bo twórczość nie powstaje z przepisu. Jak piosenka nam się nie podoba, przestajemy ją grać.

Dajecie fanom co rusz nowe emocje, rajdy po wszystkich ważnych festiwalach, występy klubowe i wiele spotkań bezpośrednich. Luxtorpeda to maszyna samo się napędzająca?

Coś w tym jest. Nie mamy managera, wiele występów załatwiają nam istotnie fani. Po latach spokoju jestem głodny kontaktu ze słuchaczami, ich reakcji i opinii. Po tych kilkunastu miesiącach pracy mam pewność, że w tych czasach jest jeszcze miejsce dla gitarowego rocka. Dla nas najlepsze są koncerty klubowe, gdzie mamy do dyspozycji dwie godziny na porządne granie, pożartowanie z publicznością i na poczucie adrenaliny. Na festiwalach jest inaczej, limitowany czas występu, gorszy kontakt ze słuchaczem. Natomiast festiwale dają możliwość zaprezentowania się większej publiczności. Myślimy już o trzeciej płycie, już wyciągamy wnioski z dwóch poprzednich. Na pewno muzyka nie będzie tak gęsta, będzie więcej przestrzeni i partii instrumentalnych. Głos i teksty odwracają uwagę od tego, co się dzieje na drugim planie, dlatego album "Robaki" zawiera drugą płytę z instrumentalnymi wersjami piosenek. Wielu fanów nie wierzy, że to te same podkłady. Sądzą, że coś dogrywaliśmy i zmienialiśmy w nagraniach. Jestem ciekaw, jak fani przyjmą nasze pierwsze DVD z zarejestrowanym koncertem w warszawskim klubie Stodoła. Płyta DVD wyjdzie jesienią, kiedy my będziemy już pracować nad nowymi projektami.

Rozmawiał Ryszard Gloger

  • Koncert zespołu Luxtorpeda
  • Przystanek Woodstock
  • Kostrzyn nad Odrą
  • 3.08, g. 0.40-2, Duża Scena