Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Fotografowanie fotoplastykonu

Poznaliśmy się rok temu. Wydawnictwo właśnie zaczynało swoją wielką przygodę z fotoplastykonem, ponadstuletnim urządzeniem, wpisanym w historię i kulturę miasta. A do mnie dotarł Damian Andrzejewski, młody, zapalony fotografik, który chciał sfotografować wszystkie etapy rewitalizowania fotoplastykonu. Prosił tylko o moją zgodę i harmonogram wszystkich działań...

. - grafika artykułu
Damian Andrzejewski, fot. M. Kasprzak

Skąd przyszedł Panu do głowy pomysł na projekt "jak hartowała się fotoplastykonowa stal"?

Nie umiem siedzieć na miejscu. Gdy przeprowadziłem się do Poznania, zacząłem zwiedzać miasto, szukając okazji do fotografowania. Gdy dotarła do mnie wiadomość, że fotoplastykon wraca do życia, od razu postanowiłem uwiecznić ten proces, bo to dla mnie bardzo ważne urządzenie. Pamiętam je z moich "półlegalnych" wycieczek z czasów szkolnych. Uciekałem z Jarocina do Poznania na wagary. Celem tych wypraw był również fotoplastykon - moje magiczne miejsce: samo urządzenie wraz z całą otoczką.

Przypomnijmy, że przy ul. Św. Marcin znajdowała się cała fotograficzna pracownia Antoniego Ruta.

Odbywały się tam wystawy. U pana Ruta można było kupić reprodukcje okładek płyt popularnych wówczas wykonawców, postery. Tam nasiąkałem fotografią, która już wówczas mnie fascynowała.

Czy to właśnie był ten moment, w którym odnalazł Pan swoją fotograficzną pasję?

Nie, to było znacznie wcześniej. Miałem 8 lat i robiłem zdjęcia aparatem AMI 66. Był plastikowy. Tylko jedna dźwignia była częściowo metalowa.

Pana zdjęcia robią duże wrażenie. Udaje się Panu uchwycić wyjątkową chwilę, która definiuje dane zdarzenie. Czy jest Pan samoukiem, czy może terminował Pan u kogoś?

Zapisałem się na kółko fotograficzne w szkole. Zyskałem tam pierwsze szlify jako fotograf. Opiekunem koła był pan Jerzy Stachowiak - jarociński fotograf i reportażysta. Później miałem moment zniechęcenia do tego hobby, nie miałem aparatu. W 1997 roku pożyczonym aparatem zrobiłem sesję w lesie parze moich przyjaciół, Natalii i Ziutkowi. I te zdjęcia odgrzały dawną pasję. Zaniosłem je fotografowi, Stanisławowi Dziekańskiemu, który był dla mnie wielkim autorytetem. Zapytałem go, czy widzi coś w tych zdjęciach. A on, nie gasząc papierosa, wybrał trzy i powiedział: "Te trzy się nadają. Możesz robić". To mnie zachęciło do dalszej pracy.

Jaki rodzaj fotografii jest Panu najbliższy?

Zdecydowanie reportaż, choć w celach zarobkowych robię wiele innej fotografii. Ale to reportaż jest królem - dynamiczna zmiana uwiecznianych wydarzeń, która wymaga refleksu i spostrzegawczości, ale też skupienia. Z reportażu trudno jednak się utrzymać. Gazet coraz mniej. Internet nie wymaga tak świetnej jakości, ludzie robią sami zdjęcia - nawet komórkami. Postęp.

Który z etapów renowacji fotoplastykonu wywarł na Panu najsilniejsze wrażenie?

Ciekawie było obserwować wyprowadzenie urządzenia z piwnicy pana Ruta. Widać było jego niezwykle silne emocje. Było to jednak pożegnanie. Ale naprawdę niesamowita była mrówcza, rzemieślnicza praca pana Tomasza Zabora, który w większości ręcznie odnawiał urządzenie. Niektóre elementy sprowadzał z najodleglejszych zakątków Polski. A jego warsztat, częściowo zresztą zrujnowany po pożarze, wyglądał jak jaskinia czarnoksiężnika.

Ile w sumie sesji Pan odbył?

W sumie było ich pięć, a zdjęć wykonałem około 1200.

Co z tymi zdjęciami będzie się działo dalej? Była już wystawa na placu Wolności.

Oddaję zdjęcia do dyspozycji Miastu Poznań i instytucjom zarządzającym fotoplastykonem. Byłoby pięknie gdyby udało się je gdzieś jeszcze pokazać. Chciałbym też je wystawić w rodzinnym Jarocinie.

A jakie Pan ma nowe pomysły?

Teraz zajmuję się projektem THINK BIG 100/100/100. Planuję w 100 dni pieszo przejść przez kawał Europy: z Poznania do Lizbony i w tej trasie wykonać 100 zdjęć codziennego życia Europejczyków. A po zakończeniu tej wielkiej przygody chcę wydać 100-stronicowy album i stworzyć mobilną wystawę. Cieszy mnie, że wokół tego przedsięwzięcia już teraz jest skupionych mnóstwo ludzi i instytucji.

W takim razie życzę powodzenia! Patronat IKS-a już Pan ma, a dodatkowo trzymamy kciuki!

rozmawiała Katarzyna Kamińska 

  • Damian Andrzejewski urodzony w Jarocinie. Pracował jako fotoreporter dla kilku czasopism lokalnych. W Poznaniu znalazł doskonały klimat do realizacji własnych projektów fotograficznych 
  • do 25.01 w Fotoplastykonie Poznańskim trwa wystawa Boże Narodzenie w ubiegłych wiekach z trójwymiarowymi zdjęciami Benjamina Westa Kilburna i Williama Hermana Raua - stereofotografów działających ok. 1900 r.