Premiera została przesunięta o miesiąc. Cóż, zdarza się. Reżyser uprzedzał zresztą uczciwie: - Sam nie wiem do czego to wszystko może doprowadzić. Nieprzewidywalność od początku wpisana była w ten projekt. Ta nieprzewidywalność jest jednym z największych atutów spektaklu. Ale i sporym wyzwaniem dla widza.
Widz - kwiaty - premiera
Próby trwały od grudnia. Próby, czyli spotkania Janusza Stolarskiego - wybitnego poznańskiego aktora, związanego z teatrami instytucjonalnymi i alternatywnymi, autora nagradzanych monodramów i reżysera - z członkami pracowni teatralnych działających przy Domach pod Fontanną. Te dwa poznańskie ośrodki wspierają osoby po kryzysach psychicznych. Dotąd żadne zajęcia w ramach prowadzonej od lat w Domach pod Fontanną arteterapii, nie miały swojego finału na scenie. "Nisza" to pierwsza konfrontacja uczestników zajęć z realnym, "namacalnym" widzem. Pierwsze spotkanie na profesjonalnej scenie. Pierwsza próba udźwignięcia ciężaru słowa "premiera". Przyjęcia nieprzewidywalnych reakcji widowni. Kwiatów, oklasków i recenzji.
Na scenie siedzą na krzesłach, schowani w półmroku. Półkolem, twarzami do widzów. Światła sceny wyłapują z ciemności kolejne postacie, a reżyser wywołuje kolejnych aktorów po imieniu. Jest dla nich trochę przewodnikiem, trochę partnerem w granych etiudach. Raz prowadzi, inicjuje, raz wspólnie z nimi improwizuje. I układa w całość poszczególne elementy.
Pies i maszyna do szczepienia drzewek
Pierwsza Urszula. Ustawia elementy scenografii, wyciąga z plastikowej reklamówki rekwizyty, szykuje się. - A ty, Janusz będziesz moim wnuczkiem Adasiem, dobrze? - reżyseruje reżysera. Za chwilę zagra Babcię, tęskniącą za psem, który zginął w wypadku. Adaś (Janusz Stolarski) chce pomóc jej pozbierać się po traumatycznym przeżyciu. - Teraz mnie zapytasz "jak się czujesz, babciu", no już, pytaj - Urszula podpowiada Stolarskiemu. Ten zabawny dialog babci i wnuka igra sobie z teatralnymi konwencjami, trochę ironizuje z aktorskiego warsztatu. Znany reżyser jest przez chwilę takim sobie aktorem, a świeżoupieczony aktor - reżyserem z wizją. W końcu jesteśmy w teatrze - nic nas nie ogranicza.
Po Urszuli, przy stole, naprzeciw reżysera siada Władysław. Rozkłada przed nim rysunki. Na jednym skomplikowany mechanizm - maszyna do szczepienia drzewek. Stolarski chce wiedzieć jak działa. Władysław tłumaczy, Stolarski dopytuje. Jest coś o silniku, turbinach, z potoku słów, które Władysław z siebie wyrzuca, by każdy zrozumiał, możemy wyłapać tylko niektóre... Na koniec chowa swoje rysunki do teczki. Jeszcze uścisk ręki reżysera. Zrobione. Brawa.
Światło przenosi nasz wzrok na kolejnych aktorów. Aldona, Kasia, Justyna, Hania, Piotr, Jerzy... Każdy ma swój czas. Ktoś tańczy, ktoś spaceruje po wyznaczonej przez snop światła drodze, ktoś czyta poezję, ktoś pędzlem maluje wyimaginowany obraz w powietrzu, ktoś słucha Mozarta. A Zbyszek zerka na zegarek... Opowiadają o sobie czy grają wymyślone przez siebie postacie? Żadnej z tych opcji nie możemy być pewni.
Tremy czasem nie udaje się ukryć. Zdarzają się zawirowania, potknięcia, zawahania. Ale reżyser czuwa, by spektakl szedł dalej, nie zgubił rytmu. Nie zostawia swoich aktorów ani na moment. - Marzę o tym, żeby przy kolejnych spektaklach móc się troszeczkę z tego wycofać. Ale jeszcze nie teraz - mówił krótko przed premierą Stolarski. Jeśli tak się stanie - jedno jest pewne: będzie to całkiem inna "Nisza". Cała reszta jest naprawdę trudna do przewidzenia.
Sylwia Klimek
- Z cyklu "Teatr Powszechny": "Nisza" Teatru pod Fontanną
- reż. Janusz Stolarski
- premiera: 11.05
- Sala Wielka CK Zamek