TRANSATLANTYK. Pytania, które czasem pozostają bez odpowiedzi

"Ludzki wymiar", reż. Andreas Dalsgaard
Bohaterami dokumentalnego filmu "Ludzki wymiar" jest duński urbanista Jan Gehl i grupa architektów zgromadzonych wokół niego. Od lat prowadzą proces "odzyskiwania miast" dla ich mieszkańców. Głównymi założeniami działalności Gehla jest oddanie większej części przestrzeni publicznej pieszym i rowerzystom, ograniczenie ruchu samochodowego i po prostu "bycie miłym" w planowaniu. To "bycie miłym, które nic nie kosztuje" to nic innego jak wsłuchanie się w głosy mieszkańców i zaproponowanie rozwiązań, których potrzebują.
Gehl zaczynał swoją działalność od Kopenhagi - w latach 60. miasta poddanego takiemu samemu procesowi modernizacji, jaki znamy chociażby z naszego podwórka. Projektowane wtedy osiedla miały "przechowywać" pracujących w miastach ludzi. "Tylko beton, trawa i niebo, w które możesz spoglądać" - wspomina w filmie Gehl.
Architekt rozpoczął od obserwacji głównej ulicy Kopenhagi - zwrócił szczególną uwagę na to, co robią przechodnie. Szybko okazało się, że im więcej mają przestrzeni do przechadzania się, rozmów, przesiadywania w kawiarniach, jazdy na rowerze, czyli działania w odpowiadającym im tempie (które różni się od tempa, jakie nadaje miastu samochód), tym lepiej, pełniej i tłumniej tę przestrzeń wypełniają. Od tamtej pory zespół Gehla pomaga miastom w różnych zakątkach globu, m.in. USA, Chinach czy Nowej Zelandii. Za każdym razem proces odzyskiwania jest inny - trudność polega na godzeniu interesów mieszkańców i wielkiego kapitału, który co prawda sprzyja gospodarczemu rozwojowi miast, ale często zaniedbuje aspekty ekologiczne i społeczne.
Proces nadania ludzkiego wymiaru musi przejść również Poznań. Co do tego nie mieli wątpliwości uczestnicy debaty zorganizowanej po projekcji, wśród których znaleźli się m.in. przedstawiciele władz miasta i organizacji pozarządowych. Rozbieżności jednak pojawiają się przy określaniu tempa zmian i zaangażowania w ten proces mieszkańców. - Nie traktujcie ludzi jak wrogów - mówił w stronę wiceprezydenta Tomasza Kaysera i Andrzeja Billerta z ZDM-u, Paweł Sowa ze stowarzyszenia Inwestycje dla Poznania. - Jak się ich nie boicie, to robicie fajne rzeczy, jak w przypadku ul. Żydowskiej i ul. Taczaka - dodał.
Natalia Grudzień
Gdzie jest Laura?
"Casa Muda", reż. Gustavo Hernández, kolejna projekcja: 6.08. g. 23.59
Bohaterami filmu są: ojciec - Wilson i jego dorastająca (a właściwie prawie już dorosła) córka Laura, którzy pojawiają się w starym, opuszczonym domu na pustkowiu. Ich zadaniem jest doprowadzenie go do stanu, który nie odstraszy potencjalnych klientów, ponieważ budynek ma zostać wystawiony na sprzedaż. Jego właścicielem jest przyjaciel ojca - Nestor, który od razu zaznacza, żeby nie wchodzili na górę... Okazuje się, że dom kryje w sobie mroczny sekret...
"Casa Muda" w 2012 roku był urugwajskim kandydatem do Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nakręcony został w jednym ujęciu, a przedstawiana historia rzekomo wydarzyła się naprawdę - w małej urugwajskiej wiosce w latach 40-tych ubiegłego wieku. Zagadki tej nikt dotąd nie rozwiązał, a sprawę zamknięto... Laury do dziś nikt nie odnalazł.
Myślę, że film spodoba się miłośnikom thrillerów, choć szczególnie polecam go fanom "The Blair Witch Project". "Casa Muda" bowiem, został zrealizowany w podobny sposób - odnosimy wrażenie, że ktoś z kamerą w ręku podgląda naszych bohaterów...
Film ma wiele niedociągnięć i bywa nielogiczny. Ale i tak miałam "ciarki na plecach" podczas wieczornego seansu.
Monika Nawrocka-Leśnik
Zamach na zaufanie
"Zamach", reż. Ziad Doneiri, kolejna projekcja: 7.08. g. 14
Amin to szanowany chirurg, zdobywający nagrody i wiodący spokojne, dostatnie życie w Tel Avivie. Ma piękną żonę, ogromny dom i szacunek przyjaciół. Pewnego dnia okazuje się jednak, że to tylko pozory, a kobieta którą kochał i znał od piętnastu lat nie była dokładnie tym kim myślał. Okazuje się, że w kraju w którym od wieków pulsuje konflikt na tle etnicznym i religijnym, nawet małżonkowie mogą mieć przed sobą mroczne tajemnice. Tak mroczne, że kiedy wyjdą na jaw, nie sposób się z nimi uporać.
"Zamach" to film trudny i wymagający. Wymaga od widza nie tylko orientacji w temacie współczesnej sytuacji politycznej Izraela, ale i zwykłej, ludzkiej empatii, która pozwoli mu chociaż spróbować zrozumieć trudne wybory bohaterów. Jak wytłumaczyć fakt, że regularnie dochodzi do ataków terrorystycznych, w których giną niewinni, w tym kobiety i dzieci? Jak zrozumieć przesłanki, które kierują kobietami-zamachowcami? Dlaczego to właśnie one najczęściej wybierane są do tej roli? Co czuje człowiek, który ma na sobie ładunek wybuchowy? I wreszcie - co czują jego bliscy, którzy dotąd nie mieli pojęcia o ich podwójnym życiu?
Tegoroczny pokaz to premiera tego obrazu, notabene nie powstałego w Izraelu, ale będącego koprodukcją aż czterech krajów, w tym Libanu i Francji. Wart obejrzenia, mimo iż wcale nie udziela odpowiedzi na postawione pytania.
Anna Solak