Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Sześciu wspaniałych

Do Nibylandii, o której opowiedzieli widzom bezdomni Wikingowie, tak naprawdę może trafić każdy z nas.

. - grafika artykułu
Próba spektaklu. Fot. Agnieszka Rydellek

W piątek wieczorem na Trzeciej Scenie Teatru Nowego Grupa Teatralna Wikingowie, którą tworzą mieszkańcy Ośrodka dla Bezdomnych w Szczepankowie oraz osoby, którym udało się to miejsce już opuścić, zaprezentowali swój drugi spektakl - "Nibylandię". Podobnie jak poprzedni - "Powrót Wikingów", w którym bezdomni zwracali uwagę na problem braku ogrzewalni w Poznaniu, wyreżyserowała Dorota Abbe.

Różne twarze bezdomności

Nibylandia Jamesa Matthew Barry'ego, autora popularnej powieści dla dzieci pt. "Piotruś Pan", to wyspa, którą zamieszkują dzikie zwierzęta, piraci, syreny i wróżki. W spektaklu jednak jest ona synonimem bezdomności - ulicą, miejscem całkowicie zapomnianym, gdzie pozostało tylko sześcioro doświadczonych przez życie chłopców: Leszek Noster - Trener, Leszek Furmanek - Artycha, Zbigniew Krakowski - Bliźniak, Przemysław Kropiński - Drobinka, Maciej Krych - Figo oraz Piotr Czekała (gościnnie student II roku STA), czyli Zadziorek. Tę postać miał zagrać nieobecny jednak na premierze Rafał Trybus.

Bohaterowie spektaklu, choć z pewnością takich Zagubionych Chłopców jest więcej, znaleźli się w Nibylandii z wielu powodów. O swoich - nie raz traumatycznych - doświadczeniach opowiedzieli widzom za pomocą metafor, które stanowiły sedno przedstawianych przez nich bajek. Intymne wyznania przemycili w zabawnych dialogach i z niesamowitym dystansem podeszli do swoich słabości, nałogów oraz niedojrzałości, za które pokutują do dziś.

Każda z bajek - napisana językiem bohaterów i ubrana w dziecięcą wrażliwość - została skonfrontowana z opowieścią wprost z brutalnego życia. Figo opowiedział o swojej utraconej miłości oraz o tym, że wiecznie uciekał; inny z chłopców zdradził widzom, że najbardziej na świecie pokochał "wodę ognistą", a kolejny przyznał się do tego, że zawsze czuł, iż nie jest sobą. Trener, jak sam powiedział, wypadł z wózka, Drobinka wygłosił traktat o pragnieniu miłości, a Zadziorek oświadczył, że od kiedy pamięta, zawsze czuł się wolny.  

Ten w lustrze to niestety ja

Chłopcy - choć z biegiem czasu "zadomowili się" na ulicy, to jednak z dnia na dzień czuli się na niej gorzej. Od dawna nie widzieli swojego wodza i oczekiwanie na niego coraz bardziej ich irytowało. Liczyli, że im pomoże - tak samo jak matka, która od zarania dziejów troszczy się swoje dzieci. Tę w spektaklu, jak i wszystkie inne pragnienia bohaterów, ucieleśniał Dzwoneczek, czyli zaangażowana w projekt aktorka Teatru Nowego, Anna Mierzwa. Artystka nie pojawiła się na scenie, ale była główną i w zasadzie jedyną bohaterką prezentowanych podczas spektaklu idyllicznych projekcji. Była syreną, ale też zagubioną siostrą, żoną i kochanką.

Dni mijały, a w życiu bohaterów nic się nie zmieniało. Pewnego dnia jednak frustracja Trenera - grający go Leszek Noster nie mieszka już w ośrodku - osiągnęła apogeum. Bohater, nie zważając na nic i nikogo, za pomocą magicznego zwierciadła zdjął z kolegów czar bezradności. I odkrył przed nimi bolesną prawdę, mówiąc, że jedynymi osobami, które mogą im pomóc, są oni sami. W związku z tym Zagubieni Chłopcy zaczęli planować na własną rękę ucieczkę z Nibylandii, ale odnaleziony przez nich ciemny tunel obudził w nich spore wątpliwości...

Na dobrej drodze

Nie zdradzę, jak ta bajka się kończy i czy chłopcy zdecydowali się na ten ważny dla ich dalszego życia krok. Nie powiem też, czy przezwyciężyli strach, czy może pozostali bierni. Ponadto nie ocenię również, czy spektakl się udał czy też nie, bo nie w tym rzecz. Zaznaczę tylko, że historie porzuconych, zdradzonych, a czasami po prostu samotnych i słabych wobec własnych nałogów mężczyzn zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Bo to teatr przez duże "T", który mówi o ważnych rzeczach. Bo nie jest on pustą formą, ale społeczno-artystycznym przedsięwzięciem z jasno wytyczonym celem.

Praca, jaką wykonali Wikingowie nad "Nibylandią", ale też stworzona na jego potrzeby muzyka oraz skromna scenografia, została nagrodzona owacjami na stojąco. I pewnością myśli, z jakimi bili się widzowie po spektaklu, były poniekąd oczekiwanym ukoronowaniem wysiłku sześciorga wspaniałych ludzi, którzy zmierzyli się w tym projekcie z własnymi mitami. Panowie byli jak prawdziwi skandynawscy wojownicy, którzy w końcu po latach złapali wiatr w żagle i obrali dobry kurs.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • "Nibylandia" Grupy Teatralnej Wikingowie z Ośrodka dla Bezdomnych w Szczepankowie
  • reżyseria: Dorota Abbe
  • Teatr Nowy, Trzecia Scena
  • premiera: 12.12