Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Strategie buntu, czyli śmiech bez cenzury

Szalone "młode lata odwilży" lat osiemdziesiątych, opowieści kolejkowe i kawały "spod lady" - to wszystko zatoczyło czasowe koło i uderza w sposób bezpośredni w polityczne i społeczne standardy przekonań. Wystawę w Galerii Miejskiej Arsenał należy rozumieć jako otwartą dyskusję z opiniami na tematy dominacji, czy to w wydaniu żeńskim, czy męskim, i wartościami, o które trzeba się ścierać w obecnej, spolaryzowanej, pluralistycznej (nie tylko na gruncie polskim) rzeczywistości.

. - grafika artykułu
The Krasnals "25 lat wolności". Fot. materiały organizatorów

Komizm i szyderstwo opracowane w sposób artystyczny (czego jesteśmy świadkami na wystawie w Arsenale) nie mogą być odzierane z ich warstwy wizualnej i nie można ich traktować jako potocznego komunikatu czy treści przeczytanej w codziennej gazecie - to nie ten poziom metafory. Między innymi komizm sytuacji i groteska słów (haseł) polega na tym, że "sztuka krytyczna" obejmuje całe pole wolności, z której korzysta bardziej społeczna strona polityki niż sama sztuka, która notabene była zawsze w opozycji do mieszczańskich zachowań i poglądów.

Być może język prezentowany na wystawie (i plastyczny, i werbalny) jest w niektórych wypadkach dosadny, ale właśnie w tym jego siła - nie jest prostym hasłem na murze, tylko broni się w kontekście przywołanej przez artystów roli sztuki społecznej i krytycznej, która ma swoje korzenie w latach sześćdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku: m.in. Jerzy Bereś, Zofia Kulik, Krzysztof Wodiczko, a w Poznaniu: Jarosław Kozłowski czy Andrzej Matuszewski oraz teoretyk Jerzy Ludwiński.

Okazało się, że aktualna sztuka może tak samo stwarzać sytuacje awangardowe w myśleniu i pojmowaniu świata, że ważny jest nie tylko koncept jako strategia, ale równie istotne, właściwie najważniejsze, są emocje, z którymi pracują artyści. To niby oczywiste, ale wymaga podkreślenia. Bunt okazał się jawny dzięki elementarnej zasadzie twórczości, którą zdefiniował obecny na wernisażu Zbigniew Warpechowski - ceniony artysta, performer, jeden z bohaterów wystawy. Mówiąc "artysta dopóki jest twórczy, dopóty staje się zawsze awangardowym artystą", dowodził, że niezależnie, w jaki sposób określa się swoją sztukę, ważne jest, żeby artysta "robił swoje". W tym uporze kształtuje się jego pierwotny bunt, siła i prawda.

Już nie liczą się emocje

Może się wydawać, że sztuka nie ma już aż takich praw, bo każdy od niej żąda "piękna iluzji", podobnego do wizji reklamy, która kształtuje poniekąd smak i gusty odbiorców. Cóż można więcej dodać? Daliśmy się wpuścić w utopijną walkę o posiadanie racji i przewagi, w fobię przed wyśmianiem wartości. "Już nie liczą się emocje" - zdaje się mówić i szydzić skomercjalizowany system wartości. Jedno z haseł reklamowych głosiło: "Nie rób sceny, liczą się ceny" (cytat Media Markt, 2011). Zatem wszystko można kupić i... okupić - osobistą stratą niewyrażonych, zaległych, nieprzepracowanych emocji. Artyści zdają się przeczyć temu spłycaniu sensów, ale używają przewrotnie podobnego typu propagandowego sloganu i narracji reklamowej - we własnej autorskiej i nieprzekupnej prezentacji.

Kolejne systemy wartości i narzucona dyskusja w temacie orientacji kulturowej - społecznej - seksualnej prowokują nas do podważania naszej biologicznej naturalności i niezależnego myślenia. Ale wzajemne osądzanie to jednak miecz obosieczny. Płacimy wspólnie za medialne awantury i kłótnie, a konfliktów jednostkowych unikamy w imię mniejszego zła. W tej walce o hegemonię zanikają i nasza wzajemna godność, i szacunek wobec inności. Można bowiem człowieka sprofilować intelektualnie, można go spacyfikować, ale prawo do czucia oraz aspiracje duchowe są jedyną odrębną od świata zastanego odczuwalną strefą, jaką zna ludzka natura. Z jej pomocą stajemy się refleksyjni i możemy na dobre odpocząć w umiłowaniu mądrości, czyli filozofii, sztuce, kulturze bądź religii...

Miałeś chamie złoty róg...

Właśnie te humanistyczne elementy zdają się emanować i unosić w atmosferze wystawy "Strategie buntu". Całość jest dobrym połączeniem różnych środków pełnych ekspresji - plakatów (Wojciech Korkuć), przestrzennych obiektów - modelowej gry w klocki i elementy flagi (The Krasnals), oraz wielu prezentacji wideo. Pojawia się filmowy dokument z performance'u Warpechowskiego z instrumentem - rogiem. Artysta zdaje się mówić słowami Wyspiańskiego: "Miałeś chamie złoty róg...". Pokazane działanie, choć odległe w czasie, staje się bardzo aktualne.

Nie należy zatem doszukiwać się w tej wystawie powierzchownego, estetyzującego i wabiącego piękna, gdyż w prezentacji zbuntowanych głosów artystów chodzi o piękno intelektualne ubrane w postać sztuki.

Wobec złożonej i skomplikowanej rzeczywistości kulturowej i społecznej artyści (już wspomniani Zbigniew Warpechowski, Wojciech Korkuć, grupa The Krasnals, jak również Jacek Adamas i nieżyjący też Jerzy "Jurry" Zieliński) wyrażają się wprost. Nie mamy do czynienia z przyjemnością ani lukrowanym, artystycznym tortem... To raczej sztuka odważna, zdejmująca "tęczowe okulary", rezygnująca z pozorów klasycznej estetyki.

Podczas oglądania wystawy nasuwa się też pytanie: dlaczego to, co dobre i wartościowe w życiu - owe kulturowe przymioty, które wymagają poświęcenia, odwagi, ofiary i często cierpienia - zostają rozmienione i wyśmiane na korzyść uśmierzającego komfortu i utopii reklamowego luksusu? Myślę, że konflikt między prawdą a utopią (np. w obiekcie przedstawiającym "Sztuczną świnię ze sztucznymi kwiatami") stanowi właśnie taki model pozoru. Artysta zdaje się mówić "i co z tego, że świnia ma kwiaty - ona pozostaje nadal świnią...".

Prezentacja w poznańskim Arsenale wzbudza w widzu silne emocje, ale pobudza równocześnie do myślenia. Dzięki niej można w naprawdę dobry sposób odreagować społeczny stres. Czasem wywołuje ona spontaniczny, radosny śmiech, który nie podlega żadnej konformistycznej cenzurze.

Agnieszka Balewska

  • wystawa "Strategie buntu"
  • Galeria Miejska Arsenał
  • kurator: Piotr Bernatowicz
  • czynna do 11.10
  • wstęp wolny