Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Jedyny socjalista w Polsce

Anna Bikont, współautorka świeżo wydanej biografii Jacka Kuronia, podczas sobotniego spotkania w Zamku, podkreślała wartość niezachwianej wiary jej bohatera w to, że ludzi da się zgromadzić, a następnie popchnąć w stronę wspólnego działania. Reporterka wspomniała, że Kuroń "ćwiczył się, by nie nienawidzić" i z chęcią wchodził w dyskusję z przedstawicielami skrajnych opinii.

. - grafika artykułu
fot. M. Kaczyński/© CK Zamek

Prowadzący spotkanie prof. Piotr Śliwiński podjął temat bliski swojej profesji badacza literackiego. Powiedział, że Kuroń dał się poznać jako wybitny działacz polityczny, ale też bardzo sprawny językowo. - To co napisał było świetne, z taką jakby staroświecką dykcją. To są pisma polityczno-konfesyjne, przypominające teksty dwudziestolecia, trochę Brzozowskiego - zasugerował.  Bikont miała nieco odmienne zdanie. Jej zdaniem - jego teksty teoretyczne nie niosą, nie mają siły, którą Jacek potrafił przekazać w kontakcie z drugim człowiekiem - mówiła. Kwestia siły idei była często poruszana podczas spotkania, bo według autorki biografii był to temat niezwykle ważny w postawie życiowej Kuronia. Motyw ten powrócił podczas omawiania obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Odnosząc się do aktualnej kwestii obchodów święta niepodległości współautorka "Jacka" mówiła: - Słysząc, co krzyczą ludzie podczas marszu, widać, że oni mają ideę i ich nosi, a te koncepcje Jacka są nie na te czasy. Po czym dodała: - Żyjemy w czasie złym ideowo, na które Kuroń nie chciałby dać przyzwolenia. Nie miał wątpliwości, że nacjonalizm i ksenofobia są beznadziejne i nie szukał prawdy pośrodku, więc byłby pewnie zaskoczony tym, co dzieje się teraz - podkreślała. Zarówno prof. Śliwiński, jak i bohaterka spotkania zauważyli znaczące różnice między radykalnością minionych czasów, a obecną. - Dzisiejsza agresja - jak zauważył prof. Śliwiński - tym różni się od przemocy stosowanej przez partyjną młodzież za czasów komuny, że nie jest reakcją na odgórny rozkaz władzy.

Mimo to potrzeba zmian oraz wiara w sensowność kroków w ich kierunku były motywami popychającymi Kuronia do działania. Jako przykład literacki posłużył tu fragment listu, który Bikont zacytowała podczas spotkania. Jego treść adresowana była do ukochanej żony - Gai. W wiadomości tej Kuroń za pomocą lekkiego języka mówił o nadziei jaką pokłada w działaniach społecznych. Prof. Śliwiński nazwał jego zaangażowanie "utopijnym realizmem". Na początku spotkania z dystansem i uśmiechem wspólnie uznali, że przez swoją niezmąconą wiarę w idee państwa społecznego, Kuronia można nazwać "jedynym socjalistą w Polsce" w czasach PRL-u. 

Nie zawsze jednak Kuroń był pełen rewolucyjnej nadziei: - Jacek był osobą bardzo konkretną i znajdywał recepty na dane czasy. Miał nadzieję, że po kapitalizmie będzie mógł budować jakiś ustrój socjalistyczny, ale to nie nastąpiło. Miał wtedy wielkie załamanie polityczne z poczuciem winy, że niesłusznie się do tego przyczynił - mówiła współautorka biografii.

Na pytanie prof. Śliwińskiego o relację Kuronia ze światem intelektualnym, Bikont odpowiedziała, że różnił się od niego swoim podejściem do działania: - Adam Michnik był intelektualistą, który sprawdzał się, gdy należało coś podpisać, a Jacek był bardzo wrażliwy i delikatny na ludzi. Może nawet bardziej niż Adam, który bardziej był skupiony na ideach, niż tak zwanym "zwykłym człowieku" - przekonywała. Za przyczynę sceptycyzmu wobec Kuronia autorka uznała także jego specyficzny sposób bycia i temperament: - Kiedy mówił, nie zachowywał konwenansów. Często drażnił wiele osób, bo przerywał. Konwickiego obraził na jakimś spotkaniu, coś mu nagle wypominając, przez co Konwicki mówił, że z tej wściekłości na Jacka napisał "Małą Apokalipsę", więc nie był bożyszczem intelektualistów tak, jak Adam, który był uwielbiany w tych latach - opowiadała.

W innym momencie wspomniała, że bohater jej biografii "ćwiczył się, by nie nienawidzić". - Zawsze starał się coś znaleźć w ludziach. Poruszająco wierzył też w siłę porozumienia, dlatego z chęcią wchodził w dyskusję z przedstawicielami skrajnych opinii - mówiła. Wyjątek dotyczył jego braku akceptacji dla antysemitów, których jawnie potępiał. A o relacjach Kuronia z prawicą Bikont mówiła: - Udawanie, że wszyscy Polacy byli w opozycji poza sprzedawczykami z PZPR, którym trzeba odebrać ulice i place, było dla niego straszne i próbował z tym dyskutować. Jacek był osobą, która lubiła rozmawiać ze wszystkimi, więc także z ludźmi prawicy. To, co go najbardziej w nich jednak raziło i co źle znosił, to pogarda dla komunistów i tego jak traktowano posłów z SLD. Mówił, że nie jest w stanie chodzić do Sejmu, bo nie może tego znieść. Jeśli czegoś nienawidził, to pogardy dla innych i wywyższania się - przekonywała biografka.

Bikont parokrotnie podkreślała, że figura Kuronia wywarła trwały wpływ na polskie podejście do spraw społecznych, choć dodała też, że nie widzi żeby ktoś dziś z równym zaangażowaniem "podejmował idee Jacka". Z pewnością jednak zapisał się w pamięci Polaków jako rodzaj inspiracji. Jak wspomniała: - Wielu ludzi od inicjatyw pomocy społecznej chętnie mówi o sobie "my jesteśmy z Jacka".  Zapytana o to, czy uważa, że Kuroń ma szansę zostać uhonorowany pomnikiem, odpowiedziała: - Jacek jest ewidentnym bohaterem Polski. Im dłużej pisałam tę książkę, tym bardziej widziałam, jaki był jego wpływ na kraj - nawet większy niż sobie wyobrażałam. Oczywiście nigdy nie wiemy "co by było gdyby" i co byłoby bez Jacka, ale jestem pewna, że na dobre zmieniał historię tego kraju, więc to jest niemożliwe, żeby w pewnym momencie nie dostał pomnika. Nie jestem aż taką pesymistką.

Julia Niedziejko

  • Spotkanie z Anną Bikont wokół książki "Jacek" (współautor: Helena Łuczywo)
  • CK Zamek, Sala Wystaw
  • 17.11