Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Jakim mężczyzną jest Hugh Laurie?

Prawie dwie i pół godziny wysmakowanych dźwięków szczodrze okraszonych szkocką whisky - megapopularny aktor, a od niedawna również profesjonalny muzyk, zdołał całkowicie zawładnąć poznańską publicznością. 

. - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

Na żywo wydaje się znacznie starszy niż na małym ekranie. Być może to tylko złudzenie, ale obserwowany z daleka przypomina Clinta Eastwooda, choć ma znacznie łagodniejszy wyraz twarzy. Nie ukrywa swojego wieku, stawiając na naturalną mimikę i starzenie się z godnością, co odróżnia go od innych naszprycowanych jadem kiełbasianym czy kwasem hialuronowym zmanierowanych gwiazd Hollywoodu. Rozczulająca łysina zawłaszcza kolejne obszary jego głowy, nabijając mu dodatkowe punkty za rzadko spotykaną w show-biznesie naturalność i dystans. Ubóstwiany przez swoich polskich fanów Hugh Laurie udowodnił, że potrafi nie tylko bezbłędnie wcielić się w rolę socjopatycznego lekarza, ale równie nieźle śpiewa, gra na fortepianie i gitarze oraz ma wrodzony talent do flirtowania z widownią. Niektórzy uważają, że niedzielny koncert w Auli UAM wypadł na tyle świetnie, że zdołał przebić występ w Sali Kongresowej, który odbył się w zeszłym roku.

Proszę wstać!

Właściwie mogłoby się obyć bez krzeseł - muzyka, którą Laurie wraz z zespołem hojnie dzielili się z publicznością (zagrali w sumie ponad 20 utworów, w tym 3 na bis) uniemożliwiała pozostanie na dłużej w pozycji siedzącej. Rzadko się zdarza, aby wokalista potrafił nawiązać aż tak dobry kontakt ze słuchaczami, a co dopiero aktor znany przede wszystkim z seriali, który zamarzył sobie, by stanąć na scenie. - Jak się masz? - zapytał na wstępie po polsku, a po chwili dodał: - Obawiam się, że to wszystko, co potrafię powiedzieć. Jestem typowym angielskim idiotą.

Wybuchom euforii i salwom śmiechu nie było końca - utalentowany Szkot sypał anegdotami i żartami, strzelał miny, a jego wychudzone ciało wykonywało przekomiczne figury taneczne i podskoki, sprawiając, że publika bawiła się o wiele lepiej niż na festiwalach kabaretowych.

Toast za kompleksy

Jak śpiewał? Nie można zaprzeczyć, że facet ma kawał głosu - i to całkiem przyjemnego dla ucha. Na respekt albo przynajmniej uznanie zasługuje również jego gra na klawiszach. Myślę, że nikt nawet nie porwałby się na jakiekolwiek słowa krytyki, gdyby nie popisy charyzmatycznej Jean McClain, zalotnie pytającej w piosence Raya Charlesa jakim mężczyzną jest Hugh Laurie, oraz zmysłowej Gwatemalki Gaby Moreno. Już po pierwszych cudownie wypracowanych dźwiękach panie skradły całe show raczkującemu bluesmanowi. Właściwie on sam w pewnym momencie przyznał, że gdy po raz pierwszy przyszło mu zagrać i zaśpiewać w tak doborowym towarzystwie, czuł się zupełnie onieśmielony i musiał wspomóc się alkoholem. I tak już mu zostało - w trakcie występu kolejne kieliszki przywiezionej przez niego szkockiej whiskey znikały w zawrotnym tempie. Za jego kompleksy odpowiedzialni są również pozostali członkowie fenomenalnego The Copper Bottom Band - m.in. istny wulkan energii, puzonistka Elizabeth Lea, saksofonista, harmonijkarza i klarnecista Vincent Henry, basista David Plitch, oraz perkusista Jay Bellerose.

Gdy Brytyjczyk śpiewa bluesa...

W repertuarze pojawiły się wielkie, choć niekiedy mocno zakurzone, hity (jak to określił sam Laurie, same stare przeboje) rozsławione przez takie nazwiska jak Ray Charles ("What Kind of Man Are You"), James Waynes ("Junco Partner"), Nina Simone ("I Wish I Knew How It Could Feel"), Chuck Berry ("You Never Can Tell") czy wreszcie Louis Armstrong ("St. James Infirmary"), w zupełnie nowych aranżacjach.

Niestety, sto pięćdziesiąt minut to jednak za mało, aby móc odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule tego artykułu. Choć bardzo bym tego chciała, nadal nie potrafię powiedzieć, jakim mężczyzną jest Hugh Laurie, ale wiem, że jako frontman i showman radzi sobie śpiewająco, uwodząc publiczność każdym słowem, ruchem i gestem. W roli bluesmana, zwłaszcza w porównaniu z przebojowymi chórzystkami i genialnym muzykami z The Copper Bottom Band, być może wypada nieco słabiej, ale jego nieodparty urok osobisty sprawia, że z przyjemnością przymykam oko na wszelkie niedociągnięcia i niecierpliwie czekam na kolejny taki występ.

Karolina Gumienna

  • Koncert Hugh Lauriego i Copper Bottom Band
  • Aula UAM
  • 27 i 28.07