W wielu przypadkach poziom takich książek nie różni się zbytnio od niebieskiej serii Harlequinów. Bo w obu przykładach napięcie sięga zenitu, a dramaturgiczny przebieg skupiony jest na tym, co niesamowite. Jak w romansowej opowieści wielka narośl na brzuchu staje się nie podejrzanym nowotworem, ale niedostrzeżoną ciążą (sic!) - naprawdę czytałem tak ubarwioną historię!
W większości produktów o zabarwieniu medycznym pielęgniarki miewają najbardziej odjechane dyżury świata, chirurdzy operują tylko na "światowym poziomie", a medycyna to dyscyplina możliwa do porównania wyłącznie z działaniami sapera - zawsze na najwyższych obrotach i w świecie intuicyjnego przedstawiania czytelnikowi sposobu ratowania życia. Jakby zawsze demon strachu przemieniał się w tych medycznych historiach w lwi pazur nadludzkiego wręcz talentu. Z pozostawieniem wiedzy jako tej nieciekawej dla czytelnika oczywiście. W publikacjach tych bowiem brakuje często jakiegokolwiek dostępu do wiedzy, historii medycyny czy choćby podstawowych informacji o procesie leczenia. Gdy do gabinetów lekarskich coraz częściej przybywają samo-internetowo-zdiagnozowani pacjenci, domagający się przepisania konkretnych leków, literatura okołomedyczna, udająca non-fiction znakomicie schlebia lękom i hipochondrycznym myślom czytelników.
Wydawnictwo Rebis na przekór tym sensacyjnym i niesamowitych niesamowitościami publikacjom wydało tłumaczenie pracy Thomasa Hagera Dziesięć leków, które ukształtowały medycynę. Autorem przekładu jest Aleksander Gomola. Ależ rewelacyjnie ta praca wyróżnia się na tle medyczno-wspomnieniowych gniotów! I wcale nie jest to książka nudna, choć tego można by się spodziewać po publikacji o historii farmakologii. Wręcz przeciwnie. Autor zamiast sięgać do wzorców z harlequinowych fabuł namiętności i oszołomienia, stworzył merytoryczne kompendium ze stylem narracji bliskim opowieściom snutym przez Artura Conan Doyle'a.
Książka zbudowana jest z dziesięciu historiirozwoju farmakologii. Wybór tematów, jakie podjął autor jest nieoczywisty. Dziesięć leków nie powiela tych najpopularniejszych odkryć, o jakich wspomina się w większości publikacji. Hager stawia na opowieści o tych grupach leków, których historie związane są z bogatym tłem historii nauki, historii świadomości i społecznej odpowiedzialności człowieka. Idąc za tym pomysłem narracje poszczególnych rozdziałów buduje w kapitalny i nieszablonowy sposób. O rozwoju szczepień czytelnik dowiaduje się, śledząc fantastycznie feministyczne z dzisiejszej perspektywy zmagania na dworach królewskich Mary Pierrepont. Walka tej żyjącej w XVII wieku erudytki i miłośniczki książek to także zapis brutalnego świata pozbawionego podstawowego katalogu praw człowieka - badania wykonywane na bezdomnych, sierotach, więźniach bez potrzeby uzyskiwania zgody to przyczynek do snucia klinicystycznych opowieści o problemach etyki w naukach medycznych. A niechęć i odpór środowisk elit i możnowładców to aluzja do współczesnych dylematów związanych z samowiedztwem i śmiałością do organizacji protestów i manifestacji społecznych lęków. Podobnym kluczem posługuje się autor, by dokumentować budzącą się potrzebę opieki psychiatrycznej i wydzielanie tej dyscypliny naukowej z neurologii i magicznej sfery zarezerwowanej dla przestrzeni religijnych i alchemicznych doświadczeń.
Kontekst społeczny znakomicie uzupełnia także rozdział o odkrywaniu naturalnych i syntetycznych opiatów. Historia i problem szerzącej się narkomanii, stworzenie pierwszych kategorii przestępstw opartych o dostęp do środków medycznych, etyczne rozważania o chorobie bądź kryminalnym statusie osoby używającej opiatów w celach pozalekarskich to sposób, by rozważania o farmakologii umieścić w pełnej kunsztownych aluzji rzeczywistości, jaka stawia pytania o współczesne problemy związane z lekomanią, potrzebą odurzania się, czy zwyczajną nieumiejętnością obchodzenia się z osiągnięciami nauki.
Dziesięć leków to lektura fascynująca i erudycyjna. Stworzona przez Hagera po to, by czytelnik, uważnie śledząc ciekawostki związane z farmakologią i biochemią, koncentrował się jednak na obecnych zagrożeniach kondycji człowieka, jaki zmaga się z potrzebami co raz to lepszego zdrowia i ułatwiania sobie życia. To opowieść o przypadkowych często obrońcach ludzkości i świecie, który nie jest skłonny do uznawania naukowych dowodów.
Wiele uwagi poświęcone zostaje w tej publikacji kwestii rozsądku, tak rzadko obecnie traktowanej jako istotnej dla rozwoju społecznego. Przestrogi i nadzieje płynące z lektury Dziesięciu leków to także historia lęków człowieka, ewolucyjnego pragnienia ulepszania, znoszenia dyskomfortu. Zapis wątpliwości i niebezpieczeństw związanych z postępem. A całość literacko stworzona perfekcyjnie i wyróżniająca się na tle tego, czym zalewani jesteśmy na rynku wydawniczym. Pozbawiona tanich komentarzy i historyjek spod gabinetu. Bo i cel chyba inny tej książki - nienachalna edukacja i stawianie pytań o kondycję intelektualną człowieka.
Michał Pabian
- Thomas Hager, Dziesięć leków, które ukształtowały medycynę
- Wydawnictwo Rebis
© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019