"Czy to już?" - zastanawiali się widzowie, którzy we wtorkowy wieczór, czekając na spektakl islandzkich artystów, zastali tancerzy w nietypowych sytuacjach. Scena wyglądała jak sala prób - z jednej strony stał wieszak pełen kostiumów i puste krzesło, a z drugiej drążek, przy którym swoje pozy ćwiczyła baletnica. Tancerze na oczach widzów przymierzali stroje i rozgrzewali się przed występem zamiast, jak zwykle, czekać niecierpliwie w ukryciu na swoje wyjście na scenę. Ten, nie dla wszystkich oczywisty, początek był zwiastunem tematu spektaklu, który traktował o karierze tancerza - jego zawodowej inicjacji, wielu próbach, których zwieńczeniem są chwile sukcesu, ale także o zakończeniu kariery i zejściu ze sceny.
Tancerze rozpoczęli swój występ od rozgrzewki, po czym decydowali się na występ - solo bądź też w grupie. Ich dopracowane ruchy - zakorzenione w tańcu klasycznym - przechodziły w całkiem nowe aranżacje. Efekty dźwiękowe na żywo, np. szuranie lub pukanie mikrofonami o podłogę, zapowiadały kolejny epizod z życia tancerza. Towarzyszyła im na scenie również zmiana muzyki i garderoby.
W kolorystyce strojów królowa biel, czerń i krwista czerwień. W muzyce dało się usłyszeć fragmenty m.in. Briana Eno czy Jacquesa Brela. Warstwę wizualną dopełniały projekcje wideo, które od samego początku towarzyszyły występowi - sylwetki kłaniających się tancerzy w różnym wieku, bijąca brawo publiczność, fragmenty starych spektakli czy rejestrowany na bieżąco występ. To wszystko - projekcje wideo, choreografia i muzyka - naprowadzały znawców tematu na trop czołowych światowych spektakli.
"Epizody" to przykład świetnego teatru tańca. Najważniejszą rolę pełnili w nim oczywiście nieustannie wirujący tancerze, których układy kontrastowały z ciągnącymi się przez cały spektakl ćwiczeniami baletnicy przy drążku. Nie mniej ważne w przedstawieniu były też inne jego elementy - kostiumy, scenografia i stroboskopowe światła, które migając spowalniały ruchy artystów. Przedmioty, które znalazły się na scenie, podkreśliły ponadczasowość sztuki tańca. Artyści korzystali z prostych środków - tiulu, małych wentylatorów, czarnego melonika czy symbolicznego pustego krzesła, za pomocą którego zwrócili uwagę na kolegów, którzy z wielu powodów już nie tańczą. W "Epizodach" złożyli hołd starszym kolegom po fachu, którzy, choć ustąpili młodszym scenę, zawsze będą zajmować istotne miejsce w historii tańca.
Monika Nawrocka-Leśnik
- "Epizody" Islandzkiego Teatru Tańca
- choreografia: Helena Jónsdóttir
- XI Międzynarodowy Festiwal Teatrów Tańca Dancing Poznań 2014
- 16-23.08