Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Czy zabiłbyś dwie pandy, żeby uratować jednego Żyda?

Jeśli nie chcesz zabić słodkiej pandy - nie przychodź na ten spektakl. Jeśli uważasz, że mówienie o Holokauście powinno być tabu - też lepiej zostań w domu.

. - grafika artykułu
Fot. Maciej Zakrzewski

W spektaklu "Jewrope", koprodukcji Polskiego Teatru Tańca i niemieckiego zespołu Bodytalk, twórcy bombardują nas różnego rodzaju skojarzeniami, powiązaniami i pozornie absurdalnymi połączeniami, prowokując do rozmowy o Holokauście i przemocy. W swobodnej konstrukcji spektaklu pojawiają się przeskoki tematyczne o tyle zaskakujące, co trafne.

Od samego początku do ostatnich scen spektakl balansuje na granicy czarnego humoru, absurdu i mieszanki stylów. Od scen radosnych i energicznych przeskakuje do symboliki związanej z przemocą i zagładą. Po wejściu na salę, na scenie widzimy walizki. Motyw równie popularny, co teatralny sprawia, że jako widz czuję się bezpiecznie. To uczucie szybko mija, kiedy wyświetla się projekcja Pomnika Holokaustu w Berlinie, która powtarza wzór równo rozstawionych walizek. Takich nagłych zmian perspektywy, które nie pozwalają widzowi przystosować się do sytuacji, jest dużo więcej. Motyw życiodajnego mleka na przykład przemienia się w narzędzie zagłady, całość okraszona zostaje piosnkami ze "Skrzypka na dachu".

"Czy zabiłbyś dwie pandy, żeby uratować jednego Żyda?" - pytają aktorzy ze sceny. Pytanie zadane w stylu telewizyjnego show skierowane jest bezpośrednio do publiczności. Zestawienie w jednym zdaniu pozytywne kojarzących się pand i zabijania wprowadza element konsternacji, ale aktorzy posuwają się krok dalej. Po twierdzącej odpowiedzi osoba z publiczności musi się zmierzyć z problemem zupełnie fizycznie. Na scenie pojawia się dwójka aktorów przebranych za pandy. Misie panda, dzięki swojemu ubarwieniu i wyjątkowo uroczemu, choć niezgrabnemu sposobie poruszania się, przypominają małe dzieci i tym samym podbijają Internet. Pandy na scenie zostają zabite (chociaż wracają jeszcze w pewnych partiach spektaklu).

Twórcy przedstawienia pytają, dlaczego Holokaust miał miejsce. Ale czy na takie pytanie w ogóle da się odpowiedzieć? W tym temacie panuje pewna bezradność, chociaż wciąż można próbować podjąć dyskusję. Historie o Holokauście pojawiają się zarówno w opowieściach aktorów jak i na projekcjach. W pamięci mamy również informacje zakodowane w samym miejscu przedstawienia, czyli w poznańskim Zamku, w którym była przecież przygotowana komnata dla Hitlera. Współpraca polskich i niemieckich artystów sprawia, że widzimy też, jak ten temat funkcjonuje w niemieckiej świadomości - a właściwie, jak bardzo młodzi Niemcy mają już go dość, o czym mówi jeden z aktorów. Aktorzy nie sytuują dyskusji jedynie w przeszłości. Nawiązują do obecnej sytuacji politycznej, przywołują osobę Putina. Prowokacyjnie nawołują do zabicia Putina, żeby uczynić świat lepszym. Publiczność otrzymuje nawet notes, w którym może wpisywać swoje typy ludzi do odstrzału.

Często to, czego nie da się wyrazić słowami, przenosi się na język tańca. Jedna z tancerek opowiada historię babci, która została wyrzucona z własnego domu i mogła zabrać wyłącznie jedną rzecz - z jakiegoś nieznanego powodu był to młotek. Tym młotkiem tancerka w ramach protestu ostukuje swoje ciało. Przemoc cielesna pojawia się w spektaklu najczęściej w seksualnym aspekcie. Ciała są bite, poniewierane, ograniczone kolczastym drutem, nawet początkowo radosne pląsy kończą się ostatecznie stosem ciał o jednoznacznej konotacji.

Twórcy "Jewrope" szukają sposobu na rozmowę o temacie, z którym naprawdę ciężko się zmierzyć. Nie dają widzowi spokoju, wprowadzają go w ekstremalne stany i prowokują do udziału w dyskusji. Mierzą się z pytaniami, korzystając z różnych form i zestawiając je na niekonwencjonalne sposoby.

Katarzyna Prus-Zajączkowska

  • "Jewrope" - koprodukcja Polskiego Teatru Tańca z kolektywem Bodytalk
  • choreografia: Yoshiko Waki
  • CK Zamek, Sala Wielka
  • premiera polska: 18 i 19.12