Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

ALE KINO! Miłość, wojna i football z Samoa

Jak w bardzo różnych obszarach szukają uniwersalnych historii twórcy filmów dla młodego widza - udowodniły kolejne dni festiwalu Ale Kino!

. - grafika artykułu
Kadr z filmu "Jack i mechanika serca"

Pamiętaj, nigdy się nie zakochaj...

Jack jest nietypowym chłopcem. Urodził się w najzimniejszym dniu w roku, a jego zamarznięte serce trzeba było wymienić na zegar z kukułką. Od tamtej pory musi przestrzegać trzech zasad: nigdy nie dotykać wskazówek mechanizmu, powstrzymywać emocje i nigdy, ale to nigdy się nie zakochać. Ostatnie z przykazań będzie trudne do spełnienia, zwłaszcza, że chłopiec pewnego dnia na ulicach Edynburga spotyka piękną śpiewaczkę - Miss Acacię. W poszukiwaniu dziewczyny przemierzy Europę i dotrze aż do hiszpańskiej Andaluzji.

Pełnometrażowy debiut Stéphane Berla "Jack i mechanika serca" to rzecz oparta na popularnej książce "Mechanizm serca" Mathiasa Malzieu, która została przetłumaczona m.in. na język polski i niemiecki. Co ciekawe, prace nad filmem trwały aż 6 lat i przebiegały niejako od końca. Najpierw powstała piękna ścieżka dźwiękowa, która pełni w filmie bardzo ważną rolę i zasługuje na osobną uwagę - twórcy umiejętnie żonglują gatunkami, od stylistyki musicalowej aż po nowoczesny dubstep.

Czy można żyć bez miłości? A jeśli nawet, to czy to nadal będzie życie? "Możesz umrzeć z miłości, ale jeśli nie zaryzykujesz, najpewniej umrzesz z nudów" - radzi bohaterowi jego francuski przyjaciel. Animowana opowieść to połączenie piękna i okrucieństwa, przywołujące na myśl twórczość Tima Burtona. W gruncie rzeczy ta barokowa w przepychu środków bajka nie jest adresowana do żadnej z grup wiekowych. Nie mogę się  jednak oprzeć wrażeniu, że dorośli z historii o niezwykłym chłopcu wyniosą znacznie więcej refleksji niż młodsi widzowie.

Anna Solak

Miłość, śmierć i norweskie fiordy

"Kiss Me You Fucking Moron" to wynik zamiłowania reżysera filmu - Stiana Kristiansena - do teatru i piłki nożnej. Główną bohaterką filmu jest młoda dziewczyna Tale, która marzy o tym, by zostać aktorką. Ale równie istotny w tej opowieści jest chłopak, któremu wróży się karierę sportową.

Tale należy do amatorskiej grupy teatralnej - Urias, która chce wystawić sztukę Jona Fosse - "Sen o jesieni". Młodzi artyści nie chcą już występować w rewiach, tylko zająć się czymś poważnym. I właśnie dlatego wybierają tekst słynnego norweskiego pisarza, który opowiada o samotności i niespełnieniu w obliczu śmierci. Nie jest to jednak łatwe zadanie, dlatego bohaterka prosi o pomoc doświadczonego aktora, który przyjechał do ich miasteczka, żeby odpocząć i nabrać dystansu do samego siebie. Lars nie chce się zgodzić, jednak zapał dziewczyny oraz determinacja okazują się silniejsze... Bohater pomaga młodym ludziom przebrnąć przez trudny język Fosse, ale także pokazuje, paradoksalnie do sytuacji w jakiej się znalazł, jak przejść przez życie.

Film Kristiansena, podobnie jak sztuka Fosse traktuje o tym, co w naszym życiu najważniejsze - o miłości, która jest początkiem i o śmierci, będącej końcem wszystkiego. I warto go docenić nie tylko za świetny scenariusz, ale także przepiękne zdjęcia. Koloryt lokalny Norwegii, który został ujęty w ramy obiektywu, po prostu zachwyca.

Monika Nawrocka-Leśnik

Korea filmem stojąca

Kinematografia południowo-koreańska to współczesny fenomen kina. Oprócz takich reżyserów jak Kim Ki-Duk i Pak Chan-Wook, o których można śmiało powiedzieć, że są co najmniej twórcami wybitnymi, pojawiają się dziesiątki produkcji mniej znanych reżyserów z tego kraju, które zachwycają i intrygują widzów na całym świecie. "Han Gong-ju" w reżyserii Lee Su-Jina, to debiut imponujący, rozległy tematycznie, a co ważniejsze - rozbudzający wielkie nadzieje na przyszłą twórczość 37-letniego reżysera. Warto dodać, że na tegorocznej edycji festiwalu Ale Kino! to jedyny film przeznaczony dla widzów pełnoletnich, który znalazł się w sekcji konkursowej.

Han Gon-ju to imię i nazwisko nastoletniej dziewczyny, która przenosi się do szkoły w innym mieście i zamieszkuje z matką swojego byłego nauczyciela. Zręcznie wplecione w fabułę, niechronologicznie następujące po sobie retrospekcje, odkrywają przed widzem historię zbiorowego gwałtu na bohaterce i toczącego się procesu przeciwko sprawcom. Młoda dziewczyna, choć jest ofiarą, nie otrzymuje odpowiedniej opieki i pomocy, ale musi ukrywać się przed zrozpaczonymi rodzinami sprawców, szukającymi nadziei w podpisaniu przez nią petycji o ułaskawienie jej oprawców. Koreański twórca w mistrzowski sposób lawiruje między wieloma problemami, ale żadnego nie traktuje powierzchownie. Z każdą minutą filmu odsłania kolejne karty i znaczenia poprzednich scen, poruszając problem władzy, hierarchii społecznej i towarzyszącej jej przemocy, samobójstwa. Przede wszystkim jednak mówi o tym, że zło jest siłą nie mającą żadnego racjonalnego uzasadnienia, w czym przypomina "Funny Games" Michaela Hanekego. Jednak w przeciwieństwie do austriackiego filmowca, Su-Jin buduje u widzów silne poczucie niesprawiedliwości i chęci działania, wiarę w to, że choć zła nie można wyeliminować, można zapobiegać jego skutkom.

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że następne filmy Lee Su-jina zdobędą większy rozgłos, bo swoim debiutem, dał powód do oczekiwań na kolejny silny, autorski głos z Korei Południowej.

Krzysztof Kalemba

Głupia wojna

W 1943 roku Holandia znajduje się pod niemiecką okupacją, ale dla dwójki małych przyjaciół: Tuura i Lamberta, trwająca wojna jest inspiracją do zabawy. Chłopcy z drewnianymi pistoletami w rękach, biegają po lesie i błądzą po jaskiniach. Kiedy jednak w okolicy pojawia się Maartje - a tak naprawdę Tamar Katz - przyjaźń chłopców zostaje wystawiona na próbę...

"Sekrety wojny" to holendersko-belgijska produkcja, która dotyka problemu Holokaustu. Reżyser filmu - Dennis Bots buduje fabułę na losach dwóch rodzin. Tata Lamberta jest burmistrzem i kolaboruje z Niemcami, a starszy brat chłopca należy do Hitlerjugend. Rodzina Tuura natomiast uważa ich za zdrajców, ponieważ sama zaangażowana jest w pomoc Żydom, a ponadto chroni ukrytego w jaskini angielskiego lotnika. Miejsce często odwiedzają chłopcy.

Dennis Bots, reżyserując ten film udowodnił, że można opowiedzieć dzieciom o czasach Holokaustu w sposób nie tylko ciekawy, ale też na swój sposób przyjazny. Pokazał okrucieństwo, ale też ludzkie odruchy, które towarzyszyły okupowanym nawet w najtrudniejszych chwilach.

Monika Nawrocka-Leśnik

Kopanie piłki jak terapia

Thomas Rongen, holenderski trener, który do tej pory szkolił wyłącznie pierwszoligowe zespoły piłkarskie, podejmuje niezwykłe wyzwanie. Jako jedyny zgłasza się na ochotnika, by przygotować reprezentację małej wysepki na Pacyfiku, Samoa Amerykańskiego, do rozgrywek mundialu 2014. Są "tylko" dwa utrudnienia: na wytrenowanie zawodników ma zaledwie miesiąc, a zespół jaki przyszło mu szkolić to najgorsza drużyna piłkarska świata. Dość powiedzieć, że przez 17 lat nie wygrali ani jednego meczu, strzelając przez ten czas tylko dwa gole, a ich mecz z Australią z wynikiem 0:31 na zawsze wpisał się na czarne karty historii.

To co powiem może okaże się ryzykowne, ale nie każdy żyje futbolem. Jednak Mike Brett i Steve Jamison opowiadają o nim w taki sposób, że to czy jest się kibicem czy laikiem, kompletnie traci znaczenie. "Następnym razem wygramy" to przede wszystkim opowieść o wielkiej przyjaźni, szalonej determinacji i wytrwałym spełnianiu marzeń - piłka jest tu tylko tłem. Śledząc postępy zawodników podczas morderczych treningów, pierwsze zwycięstwa i porażki w klasyfikacjach eliminacyjnych i to jak zmienia się motywacja drużyny, tak naprawdę poznajemy drugiego człowieka. To niesamowite, jak wielki wpływ na kształtowanie rzeczywistości ma ciężka praca i nabranie wiary we własne możliwości. Kompletna zmiana punktu widzenia z miejsca przekształca się w realne działanie. Czy ostatecznie Rongen doprowadzi drużynę do zwycięstwa? Tego nie zdradzę. Powiem tylko, że niezależnie od tego czy Samoa zwyciężyłaby w kluczowym meczu czy nie, i tak byłaby zwycięska.

Anna Solak

Lekcja miłości i tolerancji

Bohaterami filmu Thomasa Heinemanna jest dwoje szkolnych outsiderów - dziewczyna z plastrem na szyi oraz Rebin - "nowy" w klasie. Lola mieszka z mamą Lorettą na kolorowej łodzi nazwanej Ziarnkiem Grochu, a chłopiec z rodzicami i młodszą siostrą w starym opuszczonym domu...

Lola spotyka Rebina po raz pierwszy koło swojej kryjówki przy rzece, kiedy ten chce złowić rybę. I straszy go policją, ponieważ nie ma pojęcia, że chłopiec próbuje w ten sposób zorganizować dla swojej rodziny kolację. Kiedy jednak poznaje jego historię, chce mu pomóc. Rebin oczywiście nie pozostaje dłużny - Lola dzięki niemu nie czuje się już taka samotna.

Heinemann w tę ciepłą opowieść o przyjaźni pomiędzy parą dzieciaków wplótł dwa trudne wątki. Jednym jest próba pogodzenia się ze stratą rodzica - tata Loli odszedł od niej i jej mamy, ponieważ założył nową rodzinę, oraz kwestia reakcji ludzi na inność. Rebin znalazł się w Niemczech nielegalnie - jest kurdyjskim imigrantem.

"Lola na Ziarku Grochu" to potrzebna lekcja miłości i tolerancji. Reżyser uświadamia dzieciom, że pomimo tego, iż czasem ich rodzice się rozstają - zawsze będą je kochać. Film ten jest także przystępnym źródłem wiedzy na temat uchodźców. Młodzi widzowie poznają wraz z filmowymi bohaterami znaczenie słowa "nielegalny".

Monika Nawrocka-Leśnik

  • 32. Międzynarodowy Festiwal Filmów Młodego Widza Ale Kino!
  • 30.11-7.12
  • Multikino 51, Nowe Kino Pałacowe, Scena Wspólna
  • www.alekino.com