Dwuczęściowe widowisko "Piaf! The show", z którym niebawem przyjedzie do Polski Anne Carrere, powstało z okazji rocznicy setnych urodzin najsłynniejszej francuskiej artystki - Édith Piaf. Organizatorzy zapowiadają, że pozwoli ono widzom przenieść się w niepowtarzalny klimat Paryża i Montmartre z czasów "La vie en rose", a ponadto przypomni, jak wyglądało życie i twórczość legendarnej pieśniarki na przestrzeni całej jej kariery. Pokaz zostanie wzbogacony o niepublikowane do tej pory zdjęcia artystki. Anne Carrere, która wykona na scenie najsłynniejsze utwory Piaf, m.in. "La foule", "Paris" czy "L'Accordéoniste", towarzyszyć będzie kwartet muzyków.
Narodziny wróbelka
Édith Piaf, czyli Édith Giovanna Gassion, urodziła się 19 grudnia 1915 roku na paryskim osiedlu imigrantów Menilmontant. Według krążącej legendy przyszła na świat pod latarnią na chodniku przy rue de Belleville 72. Oczywiście to bzdura, w przeciwieństwie do tego, iż ojcem Piaf był cyrkowy akrobata, a matka - uliczną piosenkarką. Ta niestety opuściła córkę wkrótce po jej urodzeniu, a ojciec został powołany do wojska. Małą Piaf opiekowała się początkowo babka ze strony mamy - o niej Piaf opowiadała w wywiadach, że poiła ją czerwonym winem, które wlewała do butelki ze smoczkiem. Zdaniem Roberta Bellereta, autora najnowszej biografii demaskującej kłamstwa artystki, próbowała w ten sposób usprawiedliwić swoje późniejsze uzależnienie od alkoholu.
Następnie dziewczynka wylądowała u matki ojca, która z kolei prowadziła dom publiczny w Normandii. Ddy mężczyzna wrócił z frontu, zabrał córkę do Paryża, gdzie młoda Piaf zaczęła śpiewać na ulicach. Na szczęście w 1935 roku, na placu Pigalle, jej talent dostrzegł Louis Leplee. Właściciel nocnego klubu zatrudnił ją w swoim kabarecie i to tam właśnie narodził się "La mome piaf", czyli "mały wróbelek", pseudonim artystyczny nawiązujący do drobnej postury artystki. W rok później Piaf wykonała dla wytwórni Polydor swoje pierwsze nagrania: "L'Etranger" i "Les momes de la cloche".
"Niczego nie żałuję"
W 1936 roku Leplee został zastrzelony w swoim mieszkaniu, a podejrzenia padły na Piaf. Jednak dzięki autorowi tekstów swoich piosenek i menedżerowi, szybko wróciła do łask i odniosła kolejny sukces, m.in. za sprawą takich hitów jak "Le fanion de la legion" i "C'est lui que mon coeur a choisi".
Mimo niesłabnącej sympatii słuchaczy, po tym także, jak w czasie wojny została posądzana o kolaborację, jej życie prywatne i uczuciowe pozostawiało wiele do życzenia, a stan zdrowia gwałtownie się pogarszał. Sytuacja ta jednak paradoksalnie korzystnie wpłynęła na jej karierę, ponieważ głos stał się jeszcze bardziej dramatyczny. Artystka z dnia na dzień opadała z sił i jednym z pierwszych zwiastunów tragedii było zasłabnięcie Piaf podczas koncertu w Nowym Jorku. Artystka jednak odmówiła wówczas hospitalizacji i podczas kolejnego występu - w Sztokholmie - ponownie zemdlała na scenie.
Po powrocie do Paryża i krótkiej rekonwalescencji Piaf rzuciła się w wir nagrywania. Wśród utworów, które wówczas powstały, znalazła się piosenka "Je ne regrette rien", czyli "Niczego nie żałuję". Przebój był komentarzem artystki na temat miłosnych manewrów, w których ucierpiał jej mąż - Jacques Pills. Piaf zostawiła go dla młodziutkiego Feliksa Martina, którego następnie zastąpił amerykański malarz Douglas Davies, a nieco później drugi mąż Piaf - grecki fryzjer Theo Sarapo. Mężczyznę jednak - ze względu na fakt, iż był od niej ponad 20 lat młodszy - posądzano o chęć zagarnięcia majątku artystki. Biografka Carolyn Burke upiera się jednak, że miłość ta ożywiła Piaf, choć francuska gwiazda tkwiła już wtedy w szponach nałogu i była bardzo schorowana. "Powstała jak feniks z popiołów" - pisała. Piaf nagrała swój ostatni utwór "L'Homme de Berlin" w 1963 roku, po czym zapadła w śpiączkę i zmarła na raka wątroby w wieku 48 lat.
Monika Nawrocka-Leśnik
- "Piaf! The show" - spektakl muzyczny
- Sala Ziemi (ul. Głogowska 14)
- 8.03, g. 20
- bilety: 165 zł, 145 zł, 115 zł, 85 zł