Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Odkrycia Moniuszkowskie

Rok Moniuszkowski powoli dobiega końca, jednak pytanie: co zrobić z twórczością Moniuszki - pozostaje wciąż otwarte. By muzyka Moniuszki dotarła tak pod polskie, jak i zagraniczne strzechy potrzeba znacznie więcej niż kolejne reżyserskie wizje Halek i Strasznych Dworów. Trzeba świeżego podejścia, otarcia kurzu z wszystkich opinii narosłych wokół muzyki Moniuszki. Taki impuls daje najnowsza płyta Filharmonii Poznańskiej z kantatami Milda oraz Nijoła.

. - grafika artykułu
Płyta "Stanisław Moniuszko, Cantatas Milda/Nijoła", fot. materiały prasowe

Orkiestra Filharmonii Poznańskiej, Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej, soliści, a przede wszystkim Łukasz Borowicz dokonali światowej premiery fonograficznej dwóch nieznanych dzieł Moniuszki. Jak te odkryte białe plamy polskiej muzyki mogą wpłynąć na odbiór kompozytora uznawanego za ojca polskiej opery narodowej, ale też artystę zachowawczego, konserwatywnego, którego dzieło cenione jest prędzej za wymiar edukacyjny i patriotyczny aniżeli artystyczny?

Te dwie kantaty są potrzebnym uzupełnieniem przede wszystkim dla artystów i słuchaczy. Uzupełnieniem i zaproszeniem, by na Moniuszkę spojrzeć raz jeszcze i dojrzeć w nim pioniera wśród polskich twórców i jednego z najważniejszych kompozytorów europejskich XIX wieku. Uzupełnieniem koniecznym, jeśli chce się Moniuszkę pokazać światu.

Obie kantaty inspirowane są poematem Witolorauda Józefa Ignacego Kraszewskiego. "Od czasu przeczytania Witoloraudy czułem niezawodną treść muzykalnego poematu w samym jego prologu. Wczytując się coraz bardziej, coraz wyraźniej, rysował się plan Mildy, aż na koniec zacząłem sam urządzać libretto i pisać muzykę" - pisał Moniuszko do Kraszewskiego. Libretto Mildy wprost odnosi się do literackiego dzieła i opowiada o bogini miłości, która przez lud litewski obdarzona jest szczególną czcią. Z kolei późniejsza Nijoła opowiada o wydarzeniach poprzedzających te opisane w Mildzie. Tytułowa bohaterka Nijoła jest córką ziemianki, która skuszona śpiewem wodnych nimf weszła do wód Rossy, by zerwać kwiat szczęścia dla swojej matki. Oba dzieła są więc wyrazem fascynacji Moniuszki mitologią litewską. Bóstwa, tradycje, wierzenia stały się pożywką dla wyobraźni kompozytora. Temat ten musiał bardzo zafascynować kompozytora, bo stworzył dzieła wyjątkowe, zupełnie inne, wykraczające poza to, co znamy.

Już sama forma kantat stanowi ciekawy przykład wśród Moniuszkowskich dzieł. Ciekawostką jest to, co "ojciec opery narodowej" pisał w liście do Kraszewskiego: "Treść więc litewska (nie-historyczna) najponętniejsza dla mnie, a forma nie opera, ale kantata - nieobliczoną wyższość nad operą mająca (...)". Czemu uznawał tę formę za lepszą? Pewnie na uwadze miał przede wszystkim względy praktyczne (wystawienie oper wymaga w końcu pracy nie tylko artystów), ale też muzyczne. W przypadku historii przedstawionych w tych kantatach dużą rolę odgrywa sposób ich przedstawienia - opowieść. Oba te dzieła są właściwie muzycznymi opowiadaniami, w których ważną (jeśli nie najważniejszą) rolę pełnią recytatywy - niezwykle interesujące, popychające wartką akcję do przodu. Z kolei momenty zatrzymań, arie, skomponowane zostały przez Moniuszkę nie mniej ciekawie niż w jego operach. Melodyczna lekkość, wydobycie w melodyce charakterów postaci - wszystkie muzyczne aspekty dzieła idealnie współgrają z fabułą i fantastycznym klimatem litewskich historii.

Wyjątkowość tych kantat w dużej mierze opiera się jednak na fragmentach czysto instrumentalnych. Prócz (niezwykle pięknych, choć wtórnych) fragmentów dźwiękonaśladowczych, świadectwem niezwykłego talentu Moniuszki są fragmenty otwierające dzieła, które Łukasz Borowicz w książeczce dołączonej do płyty nazwał "poetyckimi prologami-wstępami". To nie uwertury, a swobodne, niezwykle malownicze i nastrajające wstępy.

Pisząc o tej płycie, nie sposób nie zachwycić się samymi wykonawcami. Urzekł mnie zwłaszcza Chór Opery i Filharmonii Podlaskiej. Trzeba przyznać, że obie kantaty Moniuszki mają świetne, barwne i bardzo chwytliwe numery chóralne (chóry Wandyn w Nijole!). Także soliści zostali tu doskonale dobrani. Zwłaszcza Wioletta Chodowicz (sopran) jako Milda i Nijoła zachwyca aktorską mocą głosu i wybitną techniką oraz w roli narratora Ewa Wolak (mezzosopran) - głębią barwy i dramaturgicznym wyczuciem.

Wydanie płyty z wcześniej nienagranymi kantatami Moniuszki to szansa na to, by badacze, dyrygenci, muzycy z różnych zakątków świata, którzy interesują się odkrywaniem nieznanych brzmień, dzieł i kompozytorów - zerknęli w stronę Polski. To wreszcie szansa dla nas, byśmy odkryli Moniuszkę na nowo i bez kompleksów zagłębili się w magiczny świat Jutrzenek, Wandyn i bogiń, który wyszedł spod ręki polskiego kompozytora.

Aleksandra Kujawiak

  • Płyta Stanisław Moniuszko, Cantatas Milda/Nijoła
  • Dux, 2019

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2019