Kultura w Poznaniu

Muzyka

opublikowano:

Magia folkloru

Rozmowa z Dariuszem Majchrowiczem*, dyrektorem artystycznym Światowego Przeglądu Folkloru Integracje,który startuje 12 sierpnia.

. - grafika artykułu
Koncert finałowy Integracji w 2015 r., fot. Tomasz Nowak

Przed nami już 17. edycja Integracji. Czy z biegiem lat organizowanie tak dużego festiwalu staje się łatwiejsze?

Festiwal cały czas się rozwija, więc oprócz tych sztampowych elementów - te już nie sprawiają nam problemów, pojawiają się nowe pomysły, które siłą rzeczy wymagają od nas większego nakładu pracy. Zmieniają się też wymagania zespołów. 

Czy przez ten czas zmieniło się postrzeganie folkloru? Czy np. młodzież bardziej garnie się do tego typu inicjatyw?

Były takie czasy, kiedy do zespołów tłumy waliły drzwiami i oknami. Ale potem przyszedł okres pewnej stagnacji. To nasza polska domena.

Z czego to wynika?

Bo wieś cały czas kojarzy się Polakom dość negatywnie. Może się wstydzimy przeszłości? To jednak nasza historia. Tak żyli, bawili się i gospodarowali nasi przodkowie. Tak było na całym świecie. Nasi sąsiedzi - bliżsi, dalsi, ale też mieszkańcy krajów arabskich żyją do dziś folklorem. I to nie znaczy, że cały czas np. słuchają muzyki ludowej. Oni po prostu tańczą z zespołami, kiedy przychodzą na ich występy. Wiedzą, co się dzieje na scenie. W Czechach np. istnieje Państwowy Instytut Folkloru. W Polsce nie ma na to szans, niemniej mam nadzieję, że naszym festiwalem zwiększamy świadomość Polaków na temat naszej spuścizny kulturowej, popularyzujemy folklor. Do naszego zespołu zapisuje się też coraz więcej chętnych.

Zawsze powtarzam, że jestem fanem folkloru, nie fanatykiem. A ty przyjdź i zobacz, zanim powiesz, że czegoś nie lubisz.

Kto może wstąpić do Zespołu Tańca Ludowego AWF "Poznań"?

Każdy.

Nie ma absolutnie żadnych wymagań?

Nie stosujemy żadnego kryterium. Nikt nie jest za niski, za wysoki... Nie sprawdzamy, jaki ma słuch, wyczucie rytmu. Szczerze mówiąc, wolę nawet, jeśli ktoś nie nosi ze sobą żadnego bagażu tanecznego, bo mogę go ukształtować tak, jak chcę.

Każdego nauczy Pan tańczyć?

Nie każdego nauczę śpiewać, ale tańczyć - lepiej lub gorzej, myślę, że potrafi każdy.

Podobno z tańców ten ludowy jest najbardziej kontuzjogenny.

Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, ale rzeczywiście stawy skokowe czy kolanowe są bardzo obciążane.

Tancerze zawodowi porównywani są do sportowców wyczynowych. A wśród najczęstszych przyczyn kontuzji wymieniany jest m.in. skok przez ciupagę.

Skoki przez ciupagę to dziś raczej tylko element choreograficzny. Górale się tak popisywali. Ale oni mają mocne nogi, kolana. Kiedy z kolei cepry z nizin się do tego zabierają, to różnie może się to skończyć.

Sprawy nie ułatwia również strój, który może ważyć nawet 18 kilogramów.

Nasz najcięższy strój waży ok. 8 kg. To oryginalny damski strój łowicki, który ma 55 lat, ale non stop go używamy. Te kilogramy to dodatkowy ciężar dla dziewczyny, która w nim tańczy, ale też dla chłopaka, który musi ją w nim np. podrzucić.

Festiwal Integracje gości zespoły z wielu miejsc na świecie, nawet tych bardzo odległych. Kogo zobaczymy na scenie w tym roku?

W tym roku przyjadą do nas tancerze z Meksyku, Chin oraz Indii. Bliżej będą mieli do nas Turcy, Serbowie, Ukraińcy i Rosjanie.

Wszystkie te zespoły będziemy gościć po raz pierwszy, bo taka jest nasza domena. Wyjątek zrobiliśmy podczas 15. edycji Integracji, kiedy zaprosiliśmy najlepsze zespoły, które pojawiły się wcześniej na festiwalu.

Korowód ulicą Półwiejską, turniej sportów tradycyjnych czy biesiada ludowa to punkty, które już na stałe zapisały się w programie festiwalu. Czy czekają nas w tym roku jakieś nowości?

Nie będzie żadnej rewolucji. Aczkolwiek  w tym roku zawitamy do nowych miejsc: Wrześni i Nowego Tomyśla. Biesiada ludowa nie odbędzie się jak zawsze w muszli koncertowej w parku Wilsona, bo jest w remoncie. Na rozgrywkę w pierścieniówkę zapraszamy z kolei na Plażę Miejską Rataje. 

A co z finałem?

Też jeszcze nie wiemy, gdzie się odbędzie. Bo zawsze chciałem go zrobić w amfiteatrze na Cytadeli. Zespół jeszcze w latach 80. tam występował. Niestety nie udało się tego załatwić. Być może przeniesiemy się pod Dzwon Pokoju i Przyjaźni Pomiędzy Narodami.

Jednym ze stałych punktów programu są również wieczory narodowe.

Ich miejsce pozostaje bez zmian. To Akademickie Centrum Kultury Trops. Jako pierwsi prezentują się rokrocznie Polacy, bo chcemy pokazać, w czym rzecz. Dziewczyny pieką ciasta drożdżowe, przygotowują smalec. Potem uczymy tańców polskich i zabaw, np. Tańczymy Labado, którą znają wszyscy harcerze.

Każdy z zespołów prezentuje to, co ma najlepszego. I tak się zdarzyło, że do koncertu finałowego, który składa się z najlepszych punktów programu każdego zespołu, włączyłem elementy zaprezentowane dopiero podczas takiego wieczoru. Pamiętam, że była to czeska zabawa w zwierzyniec przydomowy oraz tureckie tańce brzucha, których wcześniej artyści nie pokazali na scenie. Co ciekawsze, tańczyli je mężczyźni.

Kogo jeszcze nie udało się ściągnąć na Integracje, a bardzo by Pan chciał?

Na pewno zespołów z USA i Kuby, ale też z Panamy i kilku krajów afrykańskich. Te trudności związane są zwykle z otrzymaniem wiz.

Integracje to efekt ciężkiej pracy, ale też chyba dobra zabawa?

Oczywiście! Takich kuch, z których teraz się śmiejemy, było wiele. Bo np. ktoś zapomniał wejść na scenę, patrząc, jak jego zespół występuje. Najśmieszniej - choć wcześniej to oczywiście jest stresujące - bywa podczas koncertu finałowego. Bo scenariusz powstaje w piątek wieczorem, a w niedzielę już występujemy. Pamiętam taką sytuację, choć publiczność się nie zorientowała: występowaliśmy wtedy na dziedzińcu Urzędu Miasta, kilka dobrych lat temu. Suity charakteryzują wewnętrzne finały i choć wiele razy to powtarzaliśmy, nasz oświetleniowiec zgasił za szybko światło, myśląc, że to koniec występu. Tancerze nie wiedzieli, jak mają zejść ze sceny, bo było ciemno, i zatrzymali się w innym miejscu, niż powinni. W związku z tym wszystko przyspieszono: śpiew, obrót chałupy, którą tam postawiliśmy. Za szybko spuszczono także na linach z czwartego piętra dziewczynę, która jak sama wspomina, nie zdążyła zacząć się bać...

Tancerze zjeżdżający na linach, były też kiedyś konie tańczące poloneza. Jaką w tym roku szykuje Pan niespodziankę?

Widzowie zobaczą prawdziwą Magię folkloru.

rozmawiała Monika Nawrocka-Leśnik

*Dariusz Majchrowicz - tancerz i choreograf, kierownik Zespołu Tańca Ludowego AWF "Poznań"

  • XVII Światowy Przegląd Folkloru Integracje
  • 12-20.08
  • Poznań, Luboń, Grodzisk Wielkopolski, Swarzędz, Września, Wronki, Leszno, Nowy Tomyśl
  • wstęp wolny