Gdyby nie czapeczki Świętego Mikołaja na głowach sprzedawczyń w sklepach, można by nie zauważyć, że "coś się święci". Ale dla bohaterek filmu, czarnoskórych, transseksualnych prostytutek jest to w jakiejś mierze dzień szczególny. Alexandra (Mya Taylor) ma dać wieczorem swój pierwszy recital wokalny w klubie, natomiast Sin-Dee (Kitana Kiki Rodriguez) właśnie wyszła z więzienia, do którego trafiła na miesiąc zamiast swojego chłopaka, a zarazem alfonsa, Chestera.
Gdy jednak Sin-Dee dowiaduje się od Alexandry, że w tym czasie Chester ją zdradzał i związał się z nową dziewczyną, krew się w niej burzy i rusza w miasto, by dać obojgu nauczkę. Drogi bohaterek przetną się w końcu z trasą taksówkarza ormiańskiego pochodzenia, Razmika (Karren Karagulian). Mężczyzna chętnie wziąłby którąś z nich do swojego samochodu. Szkopuł w tym, że w domu czekają na niego przy świątecznym stole żona z małą córeczką oraz dociekliwa teściowa.
"Mandarynka" to film pełen energii i sarkastycznego humoru. Jest świetnie wyreżyserowany, a zarazem nieupozowany. Niesie dynamiczny, niewygładzony obraz życia w metropolii. Bohaterki (rewelacyjnie zagrane przez dwie rzeczywiście transseksualne osoby) muszą bez pardonu iść naprzód, czasem ostro przyłożyć, są bowiem narażone na drwiny, obelgi, poniżenia i oszustwa. Przegrywają, upadają, ale zaraz się podnoszą i kroczą dalej, nie mając innego wyjścia. Radzą sobie za pomocą tak pięści, jak i ciętego, niewybrednego języka - jego melodię i swoistą poezję również udało się Bakerowi oddać na ekranie. Ten jeden wigilijny dzień stanie się dla Sin-Dee i Alexandry próbą ich przyjaźni, która jest chyba jedyną cenną rzeczą w ich raczej tandetnym świecie.
Bartosz Żurawiecki
- "Mandarynka" (Tangerine)
- scen. i reż. Sean Baker
- premiera: 11.12