Przy okazji premiery nowego filmu Andrzeja Wajdy Wałęsa. Człowiek z nadziei jedni toczą polityczne spory, a inni obawiają się, że będzie to dzieło pomnikowe i czytankowe. Spieszę donieść, że nie jest tak źle, wręcz jest całkiem dobrze. Wajda miał celny pomysł, by zatrudnić do pisania scenariusza Janusza Głowackiego. Niezależnie od pogłosek o twórczych sporach między tymi artystami, całkiem sporo z ironicznego, czy nawet sarkastycznego spojrzenia autora Antygony w Nowym Jorku na rzeczywistość przedostało się do filmu.
Lech Wałęsa - w błyskotliwej kreacji Roberta Więckiewicza - jest pokazany na ekranie trochę jak megaloman, trochę jak sprytny polski chłop (nielubiący inteligencików), a trochę, rzecz jasna, jak człowiek z charyzmą, który umie przemówić do tłumów. Nie jest to portret ani jednoznaczny, ani tym bardziej chwalebny. I za to cenimy Wałęsę najbardziej.
Bartosz Żurawiecki
- Wałęsa. Człowiek z nadziei
- reż. Andrzej Wajda
- w kinach od 4.10