Filmów o początkach epidemii AIDS było już trochę, by przypomnieć chociażby "Longtime Companion" czy "A orkiestra grała dalej". Trochę też powstało dzieł ukazujących społeczne i polityczne skutki tej choroby - do najgłośniejszych należą "Filadelfia" i "Anioły w Ameryce".

Witaj w klubie Jeana-Marca Valléego (kanadyjskiego reżysera, twórcy znanego u nas filmu C.R.A.Z.Y.) opowiada jednak o tamtych czasach z nietypowej perspektywy. Elektryk i jeździec rodeo Ron Woodroof (Matthew McConaughey) to klasyczny "kark" - oszust, dziwkarz, brutal. Gdy trafia do szpitala i dowiaduje się, że ma AIDS w ostatnim stadium, chce pobić lekarzy. Przecież AIDS to choroba "pedałów" (jesteśmy w roku 1985 - właśnie przyznał się do niej Rock Hudson), a nie takich jak on "prawdziwych facetów"!

Po pierwszym szoku przychodzi jednak czas na działanie. Lekarze dają Ronowi miesiąc życia, ale on nie z takich, którzy się łatwo poddają. Leku na AIDS nie ma, chorzy zaś są traktowani jak króliki doświadczalne, na których wypróbowuje się kolejne środki. Nasz kowboj bierze więc inicjatywę we własne ręce. Wraz z transseksualną Rayon (Jared Leto) zakłada "klub", w którym sprzedaje potrzebującym półlegalne leki sprowadzane z zagranicy.

Film Valléego wyzbyty jest czułostkowości i sentymentalizmu znanego z innych tytułów podejmujących ten temat. Nawet w lekcji tolerancji, którą odbiera Ron, wyczujemy niewiele dydaktycznego smrodku. Działalność bohatera nie wynika z dobroci serca - napędza ją instynkt przetrwania połączony z biznesową kalkulacją. Witaj w klubie - choć zdobyło 6 nominacji do tegorocznych Oscarów - nie wszystkim przypadło do gustu. Znajomi Rona twierdzą, że film fałszuje jego biografię, przedstawia go jako homofobicznego prymitywa, choć w rzeczywistości on sam był biseksualny. Pojawiły się też zarzuty o stereotypowe przedstawienie osoby transseksualnej.

Bartosz Żurawiecki

• "Witaj w klubie" ("Dallas Buyers Club")
• Reżyser Jean-Marc Vallée
• premiera polska 14.03