Kultura w Poznaniu

Festiwale

opublikowano:

Jazz tradycyjny w dur i moll

Festiwale stały się istotną formą uczestnictwa w kulturze. Animatorzy kultury, lokalni pasjonaci i władze małych ośrodków próbują śmiałym pomysłem ożywić atmosferę i chociaż na parę chwil odciągnąć ludzi od telewizora i komputera.

. - grafika artykułu
Dixie Company w czasie amerykańskiego tournée, maj 2014 r. Fot. mat. zespołu

O rzut beretem od Poznania, w Koźminie, w Śremie i w Lusowie, powstały festiwale, które wyrażają coraz większe aspiracje tych miejscowości. Inaczej mają się sprawy w dużych miastach, takich jak Poznań, gdzie pojawia się festiwalowa konkurencja, gdzie ścierają się oryginalne pomysły, wojują sprzeczne interesy, które generują dyskusje o wyższości rocka nad bluesem, jazzem czy muzyką etniczną. Z jednej strony mamy piękne inicjatywy, a z drugiej szalony bieg po finansowe wsparcie.

Z zapałem i, przyznajmy jednak, ze znacznie mniejszym zapleczem finansowym co roku radosnymi dźwiękami muzyki wita jesień Poznań Old Jazz Festiwal, czyli VI Europejskie Spotkania Tradycjonalistów Jazzowych. Pomysł zrodził się w głowie Jacka Zgolińskiego z Centrum Konferencyjno-Dydaktycznego Akademii Medycznej. Swoistym kołem zamachowym imprezy był jednak działający w mieście od 1993 roku zespół Dixie Company. Żywe, improwizowane tony jazzu otwarły pierwszą edycję festiwalu w 2009 roku. Perkusista zespołu Piotr Soroka i zarazem mozg imprezy wspomina: - Do Poznania na nasz festiwal udało się zaprosić w ostatnich latach tuzów jazzu tradycyjnego z Wielkiej Brytanii Kenny Balla i Mr.Acker Bilka. Gościliśmy nawet zespół The Syncopators z Australii.

Muzycy Dixie Company pojechali w maju br. po raz pierwszy do USA, gdzie mogli zobaczyć, jak wygląda świętowanie w stylu nowoorleańskiego jazzu na Sacramento Jazz Festival w Kalifornii. Soroka uśmiecha się marzycielsko, kiedy mówi: - Na dziesięć koncertów, które zagraliśmy w USA, aż dziewięć skończyło się owacjami na stojąco. Graliśmy w Toledo w stanie Ohio, w kampusie uniwersyteckim, a potem w Sacramento. Na festiwal przyjeżdża 250 tysięcy słuchaczy z całego kraju, przy organizacji koncertów pracuje ponad dwa tysiące wolontariuszy.

Festiwal tradycjonalistów jazzowych w Poznaniu nie ma stałego miejsca w kalendarzu. To pierwszy objaw jego niepewnej pozycji. Pytam o to Sorokę, który od razu wpada w bardziej minorowy nastrój, bo, jak mówi: - Chęci mamy wielkie i wizje też, lecz wszystko rozbija się o pieniądze. Od trzech lat nie mamy dofinansowania z miasta. Z 6. edycją robimy pewien eksperyment, w sobotę 27 września odbędzie się festiwal, a następnego dnia przenosimy imprezę do Bydgoszczy. Tamtejsze władze z entuzjazmem odniosły się do naszego festiwalu i - chociaż bardzo bym tego nie chciał - być może kolejny będzie przeniesiony do Bydgoszczy. Planujemy udział dwóch zespołów zagranicznych Oldtimers Jazz Band z Pragi i Hanover Swing Society. Z krajowych wykonawców zagrają Silesian Brass Band, Dixie Kings z Wolsztyna i oczywiście Dixie Company. Jak zwykle festiwal otworzy przed południem Mała Akademia Jazzu w Centrum Kongresowo-Dydaktycznym, potem jazda zabytkowym tramwajem, przemarsz w stylu nowoorleańskim i prawdziwa, niewymuszona zabawa na koncertach dla mieszkańców Poznania.

Ryszard Gloger

  • VI Poznań Old Jazz Festiwal Poznań
  • 27.09