Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Każdy ma taki burdel, na jaki zasłużył

Błagam: zatrzymajmy ich w Poznaniu! Albo przynajmniej zróbmy wszystko, by zaglądali tu częściej. Warszawiacy robią kabaret o Poznaniu - bezcenne. A śmiech - jak wiadomo - bywa oczyszczający.  

. - grafika artykułu
Fot. Maciej Kaczyński/CK Zamek

Zapowiadało się spokojnie: oto kabaretowi ulubieńcy stolicy przyjadą do Poznania, pokażą swój bardzo warszawski program o bardzo warszawskim powstaniu. I wrócą do siebie. Pośmiejemy się (albo nie), zaklaszczemy (albo nie) i wrócimy do swych "porzundnych", mieszczańskich domów. Z satysfakcją, że dobrze się zabawiliśmy, kosztem nielubianej tu przecież "warszawki".

Tymczasem...

Raczej nikt się nie spodziewał (a organizatorzy fakt ten trzymali w tajemnicy), że kabaret Pożar w burdelu "porzundnie" przygotuje się do wizyty w Poznaniu. Że w ramach gościnnych występów na Zachodzie zaprosi na scenę jedną z poznańskich aktorek młodego pokolenia - Anię Mierzwę. Że kilka "numerków" przygotuje specjalnie dla Poznania i o Poznaniu. I że zatytułowany "Gorączka powstańczej nocy vol. II" program będzie niczym wielkie, krzywe lustro w wesołym poznańskim miasteczku. Przejrzenie się w nim grozi śmiercią... ze śmiechu.

Nie oszczędzają nikogo: prezydentów, arcybiskupów, dyrektorów, aktywistów, policjantów, powstańców, oberführerów, ZUS-ów, OFE, hipsterów i ich rowerów. Saskiej Kępy, Wilanowa i Sołacza. Nieważne - Poznań czy Warszawa - wszak każdy ma swoich chlubnych i niechlubnych bohaterów, swoje martyrologie i skandale. Swoje elity i magistraty. W tym kontekście wszelkie antagonizmy, podsycane przez specjalistów od miejskiej promocji i wrogie piłkarskie kluby, wydają się nie mieć żadnego znaczenia. I nie mają. Śmiejemy się bowiem równie głośno "i sprawiedliwie" z definicji Wilanowa: "poznański Sołacz tylko mniej inteligencji, więcej kasy", jak i komendy rzuconej w stronę publiczności: "Dalej, poznańskie słowiki, śpiewamy!". To prawda - "jadą po bandzie". Przy tym nie przebierają w słowach (czytaj: klną siarczyście), ale w literackich tekstach, które krytycy słusznie porównują do najlepszych dokonań kabaretu Zielony Balonik, jest to całkowicie uzasadnione. Wręcz niezbędne.

Pożar trawi dalej: Władimira Putina i akcję "jedz jabłka". Tradycyjne poznańskie i typowo warszawskie wartości. Sponsorów i celebrytów. Powstanki i "batalion gender". Odwołań do bieżących wydarzeń i ostatnich medialnych doniesień jest przy tym tak wiele, że naprawdę łatwiej wymienić te, o które Pożar w burdelu się nie upomina.

Myślę, że wielu widzów, którzy przyszli w czwartek do Sali Wielkiej Zamku (z miłości lub wielkiej niechęci do stolicy albo z całkiem innego powodu) opuszczało ją z poczuciem, że ten wieczór był bardzo Poznaniowi potrzebny. Wręcz niezbędny.

Sylwia Klimek

  • Pożar w burdelu "Gorączka powstańczej nocy vol. II - Powrót Wiesława"
  • 7.08, g. 20
  • Sala Wielka CK Zamek