Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Przedsiębiorstwo Iron Maiden

To był piękny wieczór dla wielbicieli muzyki metalowej. Dla ponad dwudziestu tysięcy słuchaczy z całej Polski (byli i goście zagraniczni) zagrał we wtorek na Idea Stadionie zespół Iron Maiden. Wielkie emocje wzbudził też poprzedzający go Slayer.

Slayer. Fot. Tomasz Nowak - grafika artykułu
Slayer. Fot. Tomasz Nowak

- Wielu ludzi dołącza do zespołów rockowych wyłącznie po to, aby się napić, pofiglować z fankami i spróbować narkotyków. Nie potrafię tego zaakceptować - miał powiedzieć przed kilkoma laty w jednym z wywiadów Bruce Dickinson, wokalista Iron Maiden. To jednak nie tylko krytyka hedonizmu, ale również wyraz swoistego - jeśli można użyć tego słowa - etosu pracy. Tak, bowiem Dickinson i jego sceniczni partnerzy od ponad trzech dekad bardzo ciężko pracują na swój sceniczny wizerunek "wyluzowanych", spontanicznych mężczyzn z gitarami. A namacalnym dowodem tego, że owa praca ma sens, jest niezwykle gorące przyjęcie szerokiego grona wielbicieli. Takie, jakie spotkało ich we wtorkowy wieczór w Poznaniu.

Skojarzenia

Historia pierwszego pobytu Iron Maiden w stolicy Wielkopolski, niemal dokładnie trzy dekady temu, jest powszechnie dość dobrze znana. To ten słynny wieczór, gdy po udanym koncercie w Arenie artyści trafili do bodaj jedynego wówczas czynnego nocną porą lokalu - Adrii - na wesele, na którym zagrali dwa utwory. Bruce Dickinson przypominał we wtorek ze sceny tamte, niezapomniane również dla zespołu, wydarzenia.

To skojarzenie pozwala jednak również na dostrzeżenie, jak wiele zmieniło się w świecie - i jak niewiele w samej muzyce Iron Maiden. Wtedy byli stosunkowo młodym, topowym zespołem tzw. nowej fali brytyjskiego metalu. Dziś są absolutnymi klasykami, może nawet weteranami, choć nad wyraz krzepkimi i wciąż zachwycającymi publiczność. Co nie bez znaczenia, przybyli we wtorek do Poznania w niemal identycznym składzie co trzydzieści lat temu (poszerzonym jedynie o grającego z nimi już blisko ćwierć wieku gitarzystę Janicka Gersa).

Show

Pamiętam, że już wówczas, owe trzy dekady temu, Iron Maiden budzili w realiach komunistycznej szarzyzny szczególne zdumienie i uwagę mediów. Nie tylko ze względu na muzykę czy sposób bycia, ale i z powodu ogromnej logistyczno-organizacyjnej machiny, jaka im towarzyszyła. Z pasją wyliczano ilości ciężarówek zwożących sprzęt, itp. Dziś jednak rzecz nabrała jeszcze większego rozmachu. Muzycy zawsze lubili robić ze swych występów wielki i porywający show, a formuła grania stadionowego prowokuje wszak do jeszcze większego spiętrzenia scenicznych chwytów. W efekcie: na sukces biegających po scenie sześciu panów w okolicach sześćdziesiątki pracuje cały sztab współpracowników technicznych.

I dzięki temu niemal każdemu utworowi towarzyszy zmieniająca się scenografia, co chwila - w ściśle zaplanowanych momentach - pojawiają się ognie i wybuchy, a na estradzie zjawiają się rozmaitej wielkości animowane upiory. Wszystko to sprawia, że nikt z odbiorców koncertu (oczywiście również dzięki wielkim telebimom) nie ma prawa się nudzić.

"Maiden England"

Najważniejsze, że wciąż na pierwszym miejscu jest tu jednak muzyka. Tu Dickinson z kolegami pokazują, że są nadal w doskonałej formie. Trzej gitarzyści doskonale się wspierają i uzupełniają - co prawda momentami można sobie zadać pytanie, czy niezbędne są na scenie aż trzy gitary, ale widocznie artyści uznają, że tak. Nad wszystkim dyskretnie czuwa lider, fantastyczny technicznie basista Steve Harris, który współtworzy niezwalniającą ani na moment sekcję rytmiczną z perkusistą Nicko McBrainem. Na czele, z przodu sceny stoi oczywiście charyzmatyczny Bruce Dickinson, którego charakterystyczny głos, mocny jak dzwon, prowadzi ponad dwudziestotysięczny tłum do wspólnej zabawy. W życiu "pozascenicznym" jest odpowiedzialnym pilotem brytyjskich linii lotniczych, na estradzie zmienia się w wulkan energii.

A repertuar? Z jednej strony artyści mówią, że z niektórymi granymi podczas tej trasy piosenkami być może będą chcieli się rozstać, z drugiej - przecież w pełni świadomie nawiązują do swej wielkiej przeszłości. I podstawę owego repertuaru stanowią w gruncie rzeczy te tematy, na które publiczność najbardziej czeka - te sprzed lat, w rodzaju "2 Minutes To Midnight", "Revelations", "The Number of the Beast", "Run To The Hills" czy zagranego podczas bisów "Aces High". Sceptyk pewnie dostrzegłby i podkreślił fakt, że ów repertuar był doskonale przewidywalny, bowiem od wielu miesięcy podczas trwającego "Maiden England European Tour" artyści grają co wieczór dosłownie te same utwory. Czy to jednak wielki zarzut? Publiczności to zapewne nie przeszkadza.

Mistrzowie thrashu

Nie można w tym kontekście zapomnieć też o grupie Slayer, która była we wtorkowy wieczór tzw. supportem, choć przynajmniej dla części widzów zapewne głównym wydarzeniem. Siła ognia, którą dysponują członkowie zespołu, precyzja brzmienia i wgniatająca w fotel dynamika robiły wielkie wrażenie. Oczywiście, mówienie o zespołach takich jak Slayer należałoby zaczynać zawsze od filozoficznego zgoła zastrzeżenia, że to "muzyka nie dla każdego", bo też radykalizm stosowanych przez grupę środków z pewnością eliminuje część potencjalnych słuchaczy. Ci, którzy przybyli na miejski stadion, zapewne jednak dobrze wiedzieli, czego oczekiwać - i otrzymali to w najwyższej jakości.

Slayer, czyli przede wszystkim dwaj jego odwieczni członkowie - śpiewający basista Tom Araya oraz gitarzysta Kerry King, to bezdyskusyjni klasycy thrash metalu. Zgrabnie bawią się wymyśloną przez siebie konwencja "złych chłopców" (w "mocno średnim wieku"), ale mają do tego - i do siebie - sporo niezbędnego dystansu. A grają tak, aż przechodzą ciarki. Publiczność z entuzjazmem przyjęła godzinny występ, podczas którego popłynęły takie klasyki jak "Seasons in the Abyss", "Raining Blood", "South Of Heaven" czy "Angel Of Death".

Poznański stadion świetnie sprawdził się jako miejsce mocnego koncertu rockowych gwiazd. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać na następny.

Tomasz Janas

  • Iron Maiden "Maiden England Tour" + Slayer
  • Inea Stadion
  • 24.06