Kultura w Poznaniu

Kultura Poznań - Wydarzenia Kulturalne, Informacje i Aktualności

opublikowano:

Szkoci zagrali w Poznaniu

Dwie i półgodziny trwał w Sali Ziemi sobotni koncert zespołu Simple Minds, który zagrał wszystkie swoje największe przeboje. Był to pierwszy w Poznaniu występ tej grupy.

Fot. Tomasz Nowak - grafika artykułu
Fot. Tomasz Nowak

"Będziemy grali dla tylu ludzi, ilu zechce nas słuchać. (...) Rzecz jednak nie w tym, na jak wielkim stadionie się gra, ale w tym, jak się gra" - mówił ponad dwie dekady temu Jim Kerr, lider Simple Minds. Tych, którzy wciąż chcą słuchać grupy, jest nadal bardzo wielu. W sobotni wieczór ich tłumy pojawiły się w Sali Ziemi MTP. Okazja była zresztą znakomita, Kerr i jego koledzy promują właśnie ubiegłoroczne wydawnictwo "Celebrate - Greatest Hits", a zatem program wieczoru stanowiła długa lista wielkich przebojów grupy. Długa w sensie dosłownym, bo koncert - z zaplanowaną w środku piętnastominutową przerwą - trwał ponad dwie godziny, a usłyszeliśmy w tym czasie ponad dwadzieścia utworów.

Fenomen popularności

Simple Minds byli od połowy lat osiemdziesiątych gwiazdą pierwszej wielkości, nie tylko na Wyspach Brytyjskich, ale i w całej Europie, a nawet poza nią - płyty zespołu świetnie sprzedawały się również w Stanach Zjednoczonych czy Australii. Mam jednak wrażenie, że fenomen prawdziwej, ogromnej popularności grupy nie dotarł nigdy do naszego kraju. Owszem, jak to pokazał choćby sobotni poznański koncert, jest tu szerokie grono oddanych i wiernych fanów, ale też nigdy nie była to masowa publiczność. Co więcej, o ile ów sobotni koncert był pokazem bardzo solidnego, perfekcyjnie przygotowanego i znakomicie brzmiącego show, to jednak również z całą pewnością nie rzucał na kolana.

Ich sześcioro

Ponad trzydziestopięcioletnia historia Simple Minds to przede wszystkim opowieść o współpracy dwóch artystów - wokalisty Jima Kerra i gitarzysty Charliego Burchilla. To oni wspólnie już w 1977 roku zakładali zespół, w następnych latach współtworzyli jego wizerunek - i sporo międzynarodowych hitów. Obaj stoją na czele zespołu do dziś. Kerr jest twarzą, głosem, symbolem zespołu, Burchill jego siłą napędową, z umiejętnością grania prostych, a melodyjnych, chwytliwych gitarowych riffów. W sobotę wokalne partie śpiewała z nimi gościnnie Sarah Brown. Na instrumentach klawiszowych brzmienie współtworzył Andy Gillespie, na gitarze basowej wspierał go Ged Grimes, a na perkusji Mel Gaynor. Jak zapowiedział tego ostatniego wokalista: "to najlepszy perkusista na świecie. Skąd to wiem? Sam mi powiedział".

Swojski dandys

To właśnie wokalista Jim Kerr, co zrozumiałe, budzi głównie uwagę publiczności. Jego głos nie brzmi może tak mocno, jak przed laty, a jednak artysta świetnie daje sobie radę. Bywał niemal hipnotyzujący, gdy kołysał się na scenie ponad publicznością. Niemal od samego początku zachęcał fanów do aktywności - klaskania w rytm, wymachiwania dłońmi ponad głową czy, oczywiście, do wspólnego śpiewania. Kerr wydaje się mieć w sobie coś z dandysa, w swojej scenicznej, artystowskiej pozie, a jednocześnie ma też coś swojskiego, bezpretensjonalnego. Jak wtedy, gdy z upodobaniem (niemalże wzorem polskich szansonistów sprzed lat) bawił się podrzucając mikrofon, bądź przerzucając go z jednej ręki do drugiej. Albo wtedy, gdy wspominał, że zna paru wielkich Polaków, na przykład tych, którzy grywali w piłkę w Celtiku Glasgow.

Natchnienie

Simple Minds to dziś grupa absolutnych profesjonalistów. Nie byli dla mnie nigdy zespołem tej skali co U2 czy New Order, do których bywali porównywani, co nie zmienia faktu, że mają swoje miejsce w historii.

Program koncertu jest starannie przemyślany (mniejsza o to, że codziennie powtarzany w innym mieście). Faktem jest też jednak, że pierwsza godzina sobotniego koncertu zabrzmiała jakoś mało wyraziście, jakby bez większej energii i przekonania. Dopiero po przerwie muzycy się wyraźnie "rozkręcili". 

Podczas koncertu zabrzmiały rzeczywiście bodaj wszystkie większe hity grupy, m.in. "Sanctify Yourself", "Waterfront", "Promised You a Miracle", "Glittering Prize". Gdy zaś publiczność długo chóralnie śpiewała melodię kolejnego z wielkich hitów "Don't You (Forget About Me)", Kerr odwrócił mikrofon w stronę fanów, a chwilę potem powiedział ze śmiechem, że zabierają mu pracę.

W repertuarze wieczoru znalazły się też ciekawe covery. Sarah Brown zaśpiewała na początku drugiej części koncertu "Dancing Barefoot" z repertuaru Patti Smith. Choć daleko mu było do wielkiego oryginału, to należą się brawa za przypomnienie takiego niebanalnego i pięknego tematu. Pod koniec zabrzmiał też fragment legendarnej "Glorii" Vana Morrisona (ciekawe ilu słuchaczy pamięta, kto jest autorem tego evergreenu). Jeśli wolno traktować te gesty jako wskazanie na ciągłość rockowej tradycji i wiecznie bijące z niej natchnienie, to muzykom Simple Minds należały się dodatkowe oklaski.

Tomasz Janas

  • Simple Minds
  • Sala Ziemi MTP
  • 1.03