Kultura w Poznaniu

Teatr

opublikowano:

Przebudzenie wojowników

W sierpniu rozpoczęli próby i po raz pierwszy przeczytali wspólnie scenariusz, na który składają się ich własne historie. "Nibylandia" - drugi spektakl Wikingów z Ośrodka dla Bezdomnych w Szczepankowie - od 12 grudnia w Teatrze Nowym.

. - grafika artykułu
Próba spektaklu. Fot. Agnieszka Rydellek

Dużo ludzi wychodzi na wiosnę, bo jest ciepło i można spać pod chmurką. A Ośrodek daje pewne ograniczenia. Obowiązuje regulamin i to logiczne, że jest gros ludzi, którzy chcą po prostu odetchnąć - mówi obecny na pierwszej listopadowej próbie Nibylandii Leszek Noster. - Jesienią jednak jest inaczej. Robi się ciemno i zimno. Mój kolega obserwował kiedyś przez okno, jak cała ekipa wraca, i powiedział: "O, wikingowie wracają"... I tak pozostało - tłumaczy dalej. Powrót Wikingów to pierwszy spektakl mieszkańców Ośrodka, któremu grupa zawdzięcza swoją nazwę. Z tytułowymi wojownikami łączą ich jednak nie tylko wędrówki, ale też wielka odwaga.

Życie, najpiękniejsza przygoda

Nibylandia Jamesa Matthew Barry'ego, autora Piotrusia Pana, to wyspa, gdzie mieszkają syreny i wróżki. W spektaklu tym staje się ona jednak metaforą bezdomności, miejscem przez wszystkich zapomnianym. - Tekst opowiada o zagubionych chłopcach, którzy utknęli w odseparowanej od reszty świata krainie i stracili nadzieję, że się z niej wydostaną. Ostatecznie tę nadzieję odzyskują. Każdy z nich przypomina sobie swoje "dobre myśli", które mają ich unieść w powietrze: plany, marzenia, coś lub kogoś, co chcą odzyskać, za czym tęsknią, dla czego warto wrócić do realnego świata - tłumaczy Dorota Abbe, reżyserka spektaklu. Nibylandia to sześć opowieści w formie bajki. Wspomnienia mieszkańców Ośrodka, które przywołali podczas rozmów z psychologiem i Dorotą Abbe. Historie połączone, czasem zmodyfikowane, które przeplatają się z wizualizacjami z udziałem Anny Mierzwy, aktorki Teatru Nowego, uosabiającymi marzenia Wikingów. - W tekście pada stwierdzenie, że śmierć jest przygodą. Ale dla mnie najpiękniejszą przygodą jest życie. Chcę dać jeszcze coś ludziom i samemu sobie. A grając w teatrze, już nie jestem czarną owcą i nabieram wartości. Uważam, że możliwość opowiedzenia publiczności swojego życia to zaszczyt. Bądź co bądź Nibylandia to nasze historie - mówi Maciej Krych, jeden z aktorów, na co dzień Figo. - W spektaklu opowiadam o zdobywaniu kobiety. Kiedy byłem z nią na pierwszej randce w lesie, widziałem blask Pana Boga. Świeciło słoneczko, było cicho... Chciałbym, żeby to się powtórzyło - opowiada.

Chcę wrócić do zawodu

Oprócz Figusia - bo tak pieszczotliwie mówią do niego przyjaciele z grupy - w spektaklu wystąpią: Zadziorek, czyli Rafał Trybus; Drobinka - Przemysław Kropiński, który żartuje, że z jego posturą nie mógł być nikim innym; Artycha - Leszek Furmanek, oraz Bliźniak, czyli Zbigniew Krakowski. - To ciekawa historia, bo kiedy rozmawialiśmy - jeszcze w czasie powstawania scenariusza, okazało się, że Zbyszek ma siostrę bliźniaczkę i przez jakiś czas byli rozdzieleni. Nie chcę też wszystkiego zdradzać, bo ta historia w naszym spektaklu została nieco przetworzona. W każdym razie w książce Piotruś Pan też jest taka postać - dodaje Dorota Abbe. W rolę Trenera natomiast wcieli się wspomniany Leszek Noster, któremu udało się po dwóch latach opuścić Ośrodek. - To nie jest moje przezwisko, lecz zawód. Ale mogę też być murarzem i tynkarzem, bo ukończyłem również technikum budowlane - deklaruje. - Tak naprawdę jednak chcę wrócić do zawodu. Nie tyle jednak do siatkówki, co do pracy z młodzieżą. Tam jest moje życie, a teatr to przygoda - mówi. Zrealizowanie spektaklu to kolejny krok ku usamodzielnieniu się mieszkańców Ośrodka w Szczepankowie. Panowie bowiem nie tylko w nim grają, ale też tworzą - pod okiem projektantki Oli Knedler i Renaty Paszkiewicz-Szymańskiej - scenografię. Największym marzeniem Wikingów jest jednak normalna praca i własny kąt, które pozwolą im wrócić do zwyczajnego życia. Każdy mógł im w tym pomóc, wspierając realizację spektaklu przy pomocy platformy PolakPotrafi.pl, w której zbierane były fundusze, żeby choć symbolicznie wynagrodzić Wikingów za trud włożony w pracę nad spektaklem. Udało się zebrać ponad 6 tys. zł. - Czegokolwiek byśmy tu nie robili, to jednak jest to teatr amatorski. Nie jesteśmy w stanie zagwarantować im bytu. To dodatkowe zajęcie, oni muszą pracować - zaznacza Dorota Abbe.

Urodziłem się człowiekiem

Projekt zakłada także spotkania uczestników z potencjalnymi pracodawcami oraz publicznością, która - jak sami twierdzą - dodaje im pewności siebie. - Nie jesteśmy zawodowymi aktorami, więc tym bardziej występ przed publicznością daje nam satysfakcję. Ale żeby zagrać nawet jako pseudoaktor, trzeba być przygotowanym. I te próby dają nam pewność, że kiedy wyjdziemy na scenę, to się nie zbłaźnimy - mówi Leszek Noster. Przekonuje także, że dzięki teatrowi mogą obcować z ludźmi i po prostu czuć się potrzebni. - Nie jesteśmy młodzi, z pracy nas się przegania, a tutaj czujemy się dowartościowani. I nawet jeżeli przenoszę krzesła w Obwodzie głowy [spektakl w reż. Zbigniewa Brzozy grany w Teatrze Nowym], to jestem dumny i cieszę się, że mogę na coś się przydać. Jeszcze rok czy dwa lata temu byliśmy zagubieni i baliśmy się gdziekolwiek wyjść. A teraz czuję, jakbym się jeszcze raz obudził. Zwykle jesteśmy postrzegani jako ci brudni, odrażający i źli. A ja przecież urodziłem się człowiekiem - mówi.

Monika Nawrocka-Leśnik

  • "Nibylandia" Grupy Teatralnej Wikingowie z Ośrodka dla Bezdomnych w Szczepankowie
  • reżyseria: Dorota Abbe
  • Teatr Nowy, Trzecia Scena
  • pokazy: 12.12, g. 20.30 oraz 13-14.12, g. 18