Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Zwiedzanie muzeów jest modne

- Po zaborach i I wojnie w największych muzeach było zatrudnionych kilka, kilkanaście, najwyżej 20 osób. Dzisiaj, jeśli mowa o muzeach narodowych, to jest w nich zatrudnionych nawet po kilkaset osób - mówi Tomasz Łęcki*, dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu w rozmowie podsumowującej konferencję Muzeum XXI wieku.

. - grafika artykułu
Trzeci dzień konferencji - zwiedzanie Rogalina, fot. Sonia Bober

Kilka dni temu zakończyła się konferencja Muzeum XXI wieku. W 100-lecie I zjazdu muzeów polskich w Poznaniu. Jaki był zamysł tego spotkania? Jak przebiegało?

Na początek trzeba powiedzieć, że konferencja odbyła się nie 100 lat, ale 101 lat od tamtego zjazdu, a to za sprawą pandemii koronawirusa. Pierwotnie planowaliśmy konferencję na rok 2021, bo to historyczne spotkanie, znacznie skromniejsze pod każdym względem, ale niezwykle ważne z wielu względów, odbyło się na początku sierpnia 1921 roku. W związku z tym, że chcieliśmy zorganizować spotkanie w dużym formacie, z udziałem wielu osób i nie formule online czy hybrydowej, zdecydowaliśmy się przenieść je na rok 2022.

Znaczenie naszego spotkania było wielopoziomowe. Była to przede wszystkim konferencja naukowa. Przez wiele miesięcy pracowała Rada Naukowa zjazdu pod przewodnictwem prof. Doroty Folgi-Januszewskiej, bardzo ważnej postaci polskiego muzealnictwa, a jednocześnie, od 2014 roku, wicedyrektor Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie. Do Poznania przyjechało około 200 muzealników i to najczęściej w randze dyrektorów. Pierwszy dzień był poświęcony refleksji nad polskim muzealnictwem po spotkaniu w 1921 roku do okresu II wojny. Drugi dzień był poświęcony doświadczeniom powojennym i wyzwaniom zarysowującym się dzisiaj.

Skala obu wydarzeń jest nie do porównania. Tamto było skromnym, kilkunastoosobowym spotkaniem delegatów z najważniejszych ośrodków muzealnych odrodzonej Polski: Warszawy, Krakowa, Wilna, Lwowa i Poznania. Jeszcze sprawa polskich granic nie była przesądzona, a już w Poznaniu dyskutowano o wyzwaniach, które staną przed muzeami rozrzuconymi na terenach położonych w trzech zaborach. Po zaborach i I wojnie w największych muzeach było zatrudnionych kilka, kilkanaście, najwyżej 20 osób. Dzisiaj, jeśli mowa o muzeach narodowych, to jest w nich zatrudnionych nawet po kilkaset osób. Należy jednak przyznać, że w głowach tych ludzi powstawały ogromne idee, to byli ludzie bardzo oddani sprawie, realizujący wielkie projekty.

To była pierwsza warstwa konferencji, z bardzo ważnym kontekstem naukowo-historycznym. Zależało nam również na tym, żeby ta konferencja była także spotkaniem środowiska muzealniczego. Zadbaliśmy o to, żeby prelegenci mieścili się w swoich 20-minutowych wystąpieniach, żeby był czas na dyskusję i na przerwy, w czasie których toczą się rozmowy kuluarowe, nierzadko równie ciekawe i ważne, co część oficjalna...

Była też trzecia warstwa, której celem było przybliżenie i potwierdzenie rangi, jakie w środowisku muzealniczym ma środowisko poznańskie. Dlatego też już w przeddzień konferencji zaprosiliśmy tych, którzy już przyjechali, aby odwiedzili nasze muzea. Były to wizyty studyjne, oprowadzał dyrektor danego muzeum. Z tej możliwości skorzystało około 50 osób. Byli oni nie tylko w oddziałach Muzeum Narodowego w Poznaniu, ale także w oddziałach Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, w Muzeum Archeologicznym, Archidiecezjalnym czy Muzeum Broni Pancernej.

W drugim dniu odbyła się wieczorna wizyta w Muzeum Rolnictwa w Szreniawie, która oszołomiła wielu uczestników, bo rzadko kto z nich tam był, a do tego przywitało ono uczestników suto zastawionymi stołami. Z kolei w piątek odbył się "deser muzealny". Uczestnicy konferencji odwiedzili muzeum na Lednicy, które także zrobiło ogromne wrażenie ze względu na symbolikę. Wszystko zakończyło się w Muzeum w Rogalinie, jak wiadomo świetnie zrekonstruowanym przez moich poprzedników i będącym w świetnej kondycji technicznej. Były więc trzy wymiary: naukowy, środowiskowy i promocyjny.

Jakie były zadania muzeów 100 lat temu, gdy Polska odzyskała niepodległość?

Po pierwsze wtedy trzeba było tworzyć warunki do tworzenia i porządkowania kolekcji, bo w czasach zaborów było to niemożliwe. Zaborcy nie pozwalali na tworzenie takich instytucji jak muzea narodowe. Gromadzenie zbiorów było możliwe, ale mogły to robić tylko niezależne instytucje, organizacje, jak w Poznaniu wielce zasłużone dla muzealnictwa - Poznańskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Te wszystkie ośrodki, zaczynające działać w odrodzonym państwie polskim miały tworzyć jedno muzeum narodowe, a ich ekspozycje miały się uzupełniać, a nie konkurować ze sobą. Miały prezentować spuściznę ocalałą po okresie zaborów i po I wojnie światowej, notabene nie była ona tak zdewastowana jak po II wojnie światowej.

Oprócz budowania kolekcji i tworzenia sieci muzeów myślano także o tym, by kształcić muzealników. Zdawano sobie sprawę, że przypadkowi ludzie pracujący w muzeach mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Zabytków "do wzięcia" było mnóstwo, ale nie istniała infrastruktura, czyli miejsca, gdzie te zbiory można gromadzić. Poznań był wyjątkiem, bo przecież po Niemcach przejęliśmy obecny gmach Muzeum Narodowego. Chichotem losu było to, że w tym budynku odbył się zjazd polskich muzealników, a potem powstało tu Muzeum Wielkopolskie, obecne Muzeum Narodowe.

Czego oczekuje się od muzeów dzisiaj, w drugim dziesięcioleciu XXI wieku?

Obecne zadania wynikają z wieloletnich doświadczeń, ale pojawiają się zupełnie nowe i zaskakujące. Te pierwsze to przede wszystkim doskonalenie warsztatu muzealniczego, poprawa funkcjonalności budynków, budowa nowych budynków, magazynów, pracowni konserwatorskich. Każde z muzeów w Polsce ma podobne problemy i każde ma program inwestycyjny do przeprowadzenia. Dzisiaj nie chodzi o to, żeby tworzyć infrastrukturę podstawową, jak 100 lat temu. Chodzi o to, żeby osiągać standardy europejskie i światowe. Oczywistym zadaniem jest rozwój kolekcji poprzez pozyskiwanie nowych obiektów czy to od ofiarodawców, czy też poprzez działanie na rynku dzieł sztuki. Jest też taki obszar, który można nazwać działalnością śledczą - chodzi tu o poszukiwanie obiektów utraconych w czasie II wojny światowej. Nie chodzi tylko o to, by nasze muzea osiągnęły standard światowy, ale żeby były także gotowe na wzrost zainteresowania. Po pandemii społeczność muzealna odbudowała się. I nie chodzi tylko o osoby dorosłe, ale także o młodzież. Są też wyzwania zupełnie nowe, o których do niedawna nie myśleliśmy. Jedno dotyczy tego, jak muzeum ma pracować w czasie epidemii, która może przecież znowu się zdarzyć, niekoniecznie chodzi o Covid-19, bo to może być coś innego. Tej lekcji, którą dostaliśmy, nie można zapomnieć. Drugim wyzwaniem, jeszcze bardziej szokującym, jest wojna. Miałem okazję być w ostatnim czasie we Lwowie, gdzie przyglądałem się jak Ukraińcy zabezpieczają zbiory przed uszkodzeniem w przypadku ostrzału czy bombardowania. Pomagaliśmy im, dostarczając materiały do zabezpieczania eksponatów jak kartony, papier, folię czy styropianową piankę do wypełnienia pustych przestrzeni. To są zupełnie nowe sprawy, którym dotychczas nie poświęcaliśmy wiele uwagi. Co prawda w planach muzealnych sprawa ewentualnego konfliktu czy wojny istniała, ale nie była traktowana serio. Dzisiaj już tak nie jest. Znowu musimy się uczyć, jak zabezpieczać czy ewakuować zbiory.

Jak Pan ocenia kondycję polskich muzeów? Dlaczego ciągle się mówi o zakurzonych eksponatach i muzealnych kapciach (zakładanych na buty, żeby nie niszczyć parkietów - przyp. red.)?

Co do kapci, to są one nadal w jednej sali w Zamku w Pieskowej Skale. Jest to dodatek, który bardzo się publiczności podoba. W naszym muzeum, w Pałacu w Rogalinie ustawiliśmy dla żartu skrzynię z kapciami. Prawdę mówiąc, była ona wypełniona tylko na wierzchu. Okazało się jednak, że zwiedzający, w większości pochodzący z Wielkopolski, a więc ceniący porządek, próbowali te kapcie zakładać! Ale, jeśli chodzi o kapcie, to na szczęście ich czas już minął. Muzea otworzyły się na publiczność, nawet te najbardziej "konserwatywne". Oczywiście są pewne ograniczenia, muzea prezentujące dzieła sztuki nie mogą sobie pozwolić na totalną swobodę, na pozwalanie publiczności na wszystko. Muszą przede wszystkim dbać o zbiory. Nasze muzeum było w pewnym sensie ofiarą takiej otwartości, gdy skradziono nam obraz Plaża w Pourville Claude'a Monet'a, który na szczęście później został odnaleziony.

Około 20 lat temu przyszedł do nas wzorzec, pomysł, którym było muzeum narracyjne. W Polsce ten nurt zapoczątkowało Muzeum Powstania Warszawskiego, ale przecież ono nie było pierwsze, takie muzea istniały już na zachodzie. One nie tylko pokazywały eksponaty, ale także tworzyły przestrzeń, której zwiedzanie jest wrażeniem pełnym emocji. W tych muzeach eksponaty oczywiście są, ale wplecione w opowieść o ludziach, o czasach i zdarzeniach. W Poznaniu, na mniejszą skalę taki charakter ma Muzeum Powstania w Odwachu czy Muzeum Czerwca w Zamku. Na pewno muzeum narracyjnym będzie przyszłe Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Muzea w Polsce zmieniły się radykalnie dzięki nowym technikom prezentacji, a także dużej kreatywności w obszarze edukacji, którą przyniosło ze sobą nowe pokolenie muzealników. To otwarcie, unowocześnienie technik przekazu wymusił też czas pandemii, gdy większość muzeów przeszła na prezentowanie zbiorów online, w formie filmów, wykładów czy prezentacji pokazywanych na Facebooku czy YouTube. Zaczęły powstawać wirtualne spacery, które co prawda nie zastąpią prawdziwej wizyty w muzeum, ale na pewno do tego zachęcą. Według mnie muzea się nie zestarzały, mają przed sobą wielką przyszłość, będą się rozwijały i profesjonalizowały swoje zaplecze techniczne. To, na co warto zwrócić uwagę, to pojawiający się trend, że zwiedzanie muzeów jest modne, że do muzeów warto i trzeba chodzić. I to mnie bardzo cieszy.

Rozmawiał Szymon Mazur

*Tomasz Łęcki - z wykształcenia historyk, od 2015 r. pełnił funkcję dyrektora Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości. W latach 1998-2014 był burmistrzem Murowanej Gośliny. Jest inicjatorem i założycielem Stowarzyszenia Dzieje oraz twórcą Parku Dzieje, w którym prezentowane są multimedialne widowiska historyczne np. Orzeł i Krzyż. Od 2019 r. dyrektor Muzeum Narodowego w Poznaniu.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022