Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Wszystkie stopnie wtajemniczenia

Rozmowa z Wojciechem Spaleniakiem, dyrektorem Biblioteki Raczyńskich, w przededniu jubileuszu 185-lecia książnicy.

. - grafika artykułu
Wojciech Spaleniak

Grażyna Wrońska: Ilekroć jestem w bibliotece, widzę Pana w roli przewodnika. Mnóstwo wycieczek przewija się teraz po nowym gmachu...

Wojciech Spaleniak: To pewnego rodzaju rekompensata za lata niepokoju, nerwów, uzgodnień. Ten nowy gmach biblioteki to było nasze - nie tylko moje oczywiście - marzenie. I kiedy teraz widzę, jak ludzie go podziwiają, interesują się różnymi rozwiązaniami, zachwycają architekturą i świetnym wpisaniem w przestrzeń, nie żałuję tych dni i nocy pełnych stresu i niepewności.

Przedtem wielokrotnie przymierzano się do rozbudowy biblioteki, chciał to zrobić burmistrz Ernst Wilms jeszcze przed pierwszą wojną światową, zamysł odżywał potem w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, ale udało się dopiero nam, już w XXI wieku.

Mieliście niezwykle oddanych sprzymierzeńców. Pamiętamy doskonale to pospolite ruszenie naukowców, artystów, dziennikarzy i oczywiście zaniepokojonych czytelników.

Towarzystwo Przyjaciół Biblioteki pod wodzą prof. Jacka Wiesiołowskiego oddało nam nieocenione usługi. Jednak święcie przekonany do idei rozbudowy, musiałem rozważać argumenty również drugiej strony - miasta. Kiedy okazało się, że jest szansa na unijne pieniądze i miasto szczerze nam pomoże, maksymalnie się sprężyliśmy i zaczęła się gorączkowa, ale jednocześnie systematyczna praca nad wnioskami, aplikacjami, uzgodnieniami... Wykonaliśmy ją najlepiej, jak było można. Spośród 65 wniosków, jakie napłynęły do ministerstwa kultury, nasz zajął pierwsze miejsce. To był jednak dopiero początek zmagań.

Mówi Pan w tej chwili jak dyrektor przedsiębiorstwa budowlanego czy biura projektów...

Wielu rzeczy musiałem się nauczyć. Nie tylko zresztą ja. Ale dzięki dobrej współpracy z moim zespołem, fachowcami, którzy do dziś zresztą nam pomagają, i także z miastem, osiągnęliśmy cel. Czterdzieści procent kosztów zagwarantowała Unia Europejska, resztę dał Poznań i w ten sposób zdystansował inne miasta, które nie miały takiego gestu w stosunku do inwestycji kulturalnych.

Ale też wszyscy zdawali sobie sprawę, że jeżeli nie będzie nowego gmachu, biblioteka stanie się muzeum książki. Bez nowoczesnej techniki, bez komputerów, nowoczesnej informacji współczesne biblioteki nie mogą istnieć. Proszę sobie wyobrazić, że mamy w tej chwili wzrost czytelników o dwieście procent!

A stary gmach nie boi się konkurencji, zapomnienia?

Oba budynki świetnie się uzupełniają. O to zresztą zadbaliśmy w projekcie. I powiedziałbym, że ten zabytkowy nawet zyskuje. Bo sala na parterze podczas urządzanych przez nas spotkań prawie zawsze jest pełna. I chociaż zyskaliśmy w nowym gmachu Galerię Atanazego, gdzie bez przerwy eksponowane są wystawy, to ożywiło się również "stare" piętro wystawiennicze. Mamy zresztą co wystawiać, czym się chwalić. Organizujemy Poznańskie Przeglądy Nowości Wydawniczych i cztery razy w roku gościmy świetnych twórców, którzy zawsze podkreślają, że cenią sobie nasze wyróżnienia. Biblioteka Raczyńskich działa na nich niemal magicznie. Są jeszcze coroczne Nagrody imienia Józefa Łukaszewicza za najlepsze książki o Poznaniu, jest Bursztynowy Motyl, który promuje najciekawsze pozycje podróżnicze. Przypomnę jeszcze kapitalne Spotkania z Arcydziełem, kiedy prezentowane są najcenniejsze druki, atlasy, rękopisy. No i na chwałę biblioteki pracują muzea-pracownie: Józefa Ignacego Kraszewskiego, Kazimiery Iłłakowiczówny, Henryka Sienkiewicza i ośrodek dokumentujący życie literackie Poznania.

Co Pan czuje, stając przed piękną fasadą biblioteki?

Wciąż, mimo że pracuję tu już bardzo wiele lat, specyficzny skurcz serca. Dziedzictwo zobowiązuje. To przecież najstarsza działająca z małymi tylko wojennymi przerwami publiczna biblioteka w Polsce. Powstała, żeby służyć wszystkim bez względu na stan i wykształcenie. Troszczą się o nią także panie Raczyńskie, córki prezydenta RP na uchodźstwie. Do dziś pamiętam, jak podczas ich pierwszego pobytu u nas z balkonów biblioteki oglądaliśmy zaćmienie Słońca!

Przedtem związany był Pan z Biblioteką Uniwersytecką, a więc biblioteką o innym charakterze.

Biblioteka Raczyńskich ze względu na zbiory specjalne, owe skarby, które od czasu do czasu pokazujemy czytelnikom, też ma status biblioteki naukowej. Ale ważniejszy zdecydowanie od miejsca pracy jest zdobyty fach. Przeszedłem wszystkie stopnie wtajemniczenia: od pomocy przy remoncie, przenoszenia książek etc. po tytuł kustosza dyplomowanego. Jestem więc z krwi i kości bibliotekarzem, a także bibliotekoznawcą po studiach historycznych w Poznaniu.

Marzył Pan o tym zawodzie?

Najpierw chciałem uczyć historii, bo miałem znakomitych mistrzów z prof. Januszem Pajewskim na czele. Ale potem dosłownie wsiąkłem w bibliotekarstwo i jestem bardzo zadowolony, a niekiedy nawet szczęśliwy. Także ze względu na moich współpracowników.

Dokładniej chyba współpracowniczki?

Rzeczywiście, w bibliotekach prym wiodą panie. Bardzo energiczne, świetnie wykształcone, innowacyjne. Takie mnie otaczają i z nimi świetnie mi się pracuje, co nie znaczy, że zupełnie nie ma mężczyzn. Ale są w zdecydowanej mniejszości.

Zna Pan blaski i cienie pracy w poszczególnych filiach? Jest ich w Poznaniu kilkadziesiąt.

Jeszcze jako wicedyrektor jeździłem do wszystkich. Tramwajami i autobusami po całym mieście. I podziwiałem pracujących tam ludzi. Zarobki - wiadomo - skromne, ale ile pomysłów, wytrwałości, nieformalnych kontaktów ze środowiskiem. Nie przesadzę, jeśli powiem, że pracowały i pracują tam w służbie kultury nadal siłaczki. Nie jest to modne, ale z całą pewnością prawdziwe określenie. Chciałbym, żeby nasz zawód był bardziej doceniany.

Jeśli chce pan odpocząć, odegnać stres, zmęczenie, to?

Idę na spacer - bardzo lubię Sołacz, ale najlepiej odpoczywam i odprężam się przy Sienkiewiczu. Nie ma nic przyjemniejszego, gdy wieczorem, późnym wieczorem, gdy w domu jest już zupełnie cicho, mogę oddawać się lekturze nieobowiązkowej. Jak widać, nie ma ucieczki od książek...

Rozmawiała Grażyna Wrońska

Wydarzenia związane z jubileuszem 185-lecia Biblioteki Raczyńskich:

  • Gala z okazji jubileuszu: 5.05, g. 11, Teatr Wielki   
  • Wystawy Historia i literatura z Biblioteką Raczyńskich w tle oraz 185 książek na 185-lecie. Wybór wyjątkowych książek i wydawniczych osobliwości ze zbiorów BR - od 5.05 w Galerii Atanazego (Al. Marcinkowskiego 23/24) i Galerii Edwarda (pl. Wolności 19)
  • Wykłady i spotkania (pl. Wolności 19): 12.05, g. 17.30 Biblioteka Raczyńskich w okresie zaborów - wykład prof. Witolda Molika. Poezję okresu romantyzmu, m.in. Słowackiego, Mickiewicza i Garczyńskiego, zaprezentuje Anna Seniuk 13.05, g. 18 O roli, znaczeniu literatury polskiej w okresie zaborów - wykład prof. Wiesława Ratajczaka, kierownika Pracowni Badań nad Tradycją Europejską. Poezję okresu pozytywizmu i Młodej Polski, m.in. Asnyka i Wyspiańskiego, zaprezentuje Andrzej Seweryn 19.05, g. 18 Biblioteka Raczyńskich w latach 1918-1939 - wykład Szymona Malczewskiego. Biblioteka Raczyńskich w czasie II wojny światowej - wykład Agnieszki Baszko