Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Sztuka na nowo

To prawdziwa gratka dla miłośników sztuki tęskniących za dziełami mistrzów. Od 19 lipca w Muzeum Narodowym znów będzie można odwiedzić Galerię Sztuki Polskiej od końca XVIII wieku do 1945 roku i Galerię Sztuki Współczesnej. O zmianach w nowym skrzydle, po trwającym od października ubiegłego roku remoncie, opowiedziały Maria Gołąb - zastępczyni dyr. ds. naukowych Muzeum Narodowego i Anna Borowiec - kuratorka Galerii Sztuki Współczesnej.

. - grafika artykułu
Maria Gołąb i Anna Borowiec w Galerii Sztuki Polskiej, fot. Grzegorz Dembiński

Nowe skrzydło Galerii Malarstwa i Rzeźby Muzeum Narodowego to trzy piętra prezentacji zbiorów. Pamiętam tę przestrzeń. Co powinno zwrócić moją szczególną uwagę po zmianie aranżacji?

Maria Gołąb: Nie zmieniliśmy generalnego przyporządkowania poszczególnych okresów sztuki polskiej. To byłoby niemożliwe w tak krótkim czasie. Tak jak poprzednio na parterze będziemy mogli zobaczyć obrazy z pierwszej połowy XX wieku, a także dialog pomiędzy kolorystami lat 20. i 30 i ich uczniami, malującymi już w drugiej połowie XX wieku. Na drugiej kondygnacji znajduje się ekspozycja współczesnej sztuki polskiej, tworzonej po 1945 roku. Trzecia kondygnacja, tak jak poprzednio, poświęcona jest dziełom od oświecenia, czyli końca XVIII do początku XX wieku, generalnie prezentacja sztuki dziewiętnastowiecznej.

Zmieniły się kolory ścian, dzięki czemu przestrzeń wydaje się cieplejsza, bardziej przyjazna i przytulna. Taka była intencja?

M.G.: Rzeczywiście, zrezygnowaliśmy z bieli, która tu dominowała, i szarości na ekranach, które tę przestrzeń dzieliły, na rzecz ciepłej bieli kości słoniowej. To decyzja aranżera, z którym współpracowaliśmy przez te miesiące, pana Ramana Tratsiuka. On jest autorem koncepcji przestrzennej i kolorystycznej Galerii i współautorem układów obrazów, ich wzajemnych sąsiedztw w ekspozycyjnych wnętrzach.

Z Galerii Sztuki Współczesnej zniknęły częściowo wewnętrzne okna. Przestrzeń się powiększyła. Zaczynamy od technikaliów, ale zaraz porozmawiamy o tym, co najpiękniejsze...

Anna Borowiec: Widzowie muzeum mogą mieć wrażenie, że Galeria Sztuki Współczesnej najbardziej się zmieniła. Zrezygnowaliśmy z niskich ścianek, które dzieliły, jak się okazuje, dość spore sale na mniejsze pomieszczenia. Pojawiło się miejsce na większe instalacje i rzeźby, które nie muszą już stać przy ścianach i w wąskich przejściach. Układ ekspozycji - problemowy, a nie chronologiczny - też jest inny niż ten znany naszej publiczności. Pomysł na podział na poszczególne części wystawy wynika z inspiracji zjawiskami lokalnymi związanymi z poznańską awangardą. To będzie klucz interpretacyjny, łączący dzieła pokazywane w sześciu różnych sektorach ekspozycji sztuki współczesnej.

Pojawią się zarówno te dzieła, które już były eksponowane, jak i te, które znajdowały się w magazynach, oraz zupełnie nowe.

A.B.: Jeśli chodzi o Galerię Sztuki Współczesnej, to ostatnio, analizując liczbowo te zmiany, stwierdziłyśmy, że faktycznie połowa dzieł zostanie wymieniona na inne prace. To będzie zauważalna zmiana. Część obiektów znajdowała się w naszym magazynie od lat, niektóre nie były wcześniej nigdy pokazywane. Pojawią się też prace, które udało się zakupić w zeszłym i na początku tego roku, oraz takie, które uda nam się pod koniec tego roku przywieźć do muzeum dzięki kolejnemu dofinansowaniu z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Będą to prace m.in. Moniki Sosnowskiej i Teresy Tyszkiewicz. Na pewno w Galerii Sztuki Współczesnej będzie dużo więcej artystek niż wcześniej.

Czyli idziecie z duchem czasu. A na kogo będziemy czekać najbardziej?

M.G.: Tak radykalnej zmiany w zestawie ekspozycyjnym Galerii Sztuki Polskiej od końca XVIII wieku do 1945 roku jak w Galerii Sztuki Współczesnej nie będzie. Wynika to stąd, że większość dzieł o tzw. galeryjnej klasie była w stałej ekspozycji. Mamy oczywiście w zasobach magazynowych pojedyncze obrazy, które czekały na wystawę, i te będą eksponowane. Na wystawie znajdą się także nowo zakupione obrazy czy pozyskane do depozytu dzieła, a także wspaniałe obrazy należące do Fundacji im. Raczyńskich przy Muzeum Narodowym w Poznaniu. Na trzecim piętrze generalny zamysł pokazu polega na układzie chronologicznym, lecz zwiedzanie tej przestrzeni rozpoczynamy od dzieł Jacka Malczewskiego - swego rodzaju wizytówki naszego muzeum. Potem w obydwu kierunkach rozciągają się odpowiednie sekwencje historyczno-artystyczne: na lewo sztuka Młodej Polski, na prawo malarstwo impresjonistów i realistów i dalej w głąb historii malarstwo Jana Matejki, sztuka okresu romantyzmu i kolekcja czasów oświecenia. Jednak układy obrazów wewnątrz poszczególnych przestrzeni zostały w istotny sposób zmienione i sądzę, że dla widzów, którzy znają naszą galerię, to będzie bardzo ciekawe doświadczenie. Nowe sąsiedztwa i zmienione konteksty pozwalają inaczej wybrzmieć poszczególnym dziełom. To będzie wartość nowego otwarcia tej historycznej części.

Których nazwisk podczas zwiedzania ekspozycji nie możemy przegapić?

M.G.: Myślę, że nowy układ ekspozycyjny pozwala nam docenić zespoły dzieł artystów tworzących małe monografie. Zaczynając od sztuki czasów króla Stanisława Augusta (która - tu trzeba powiedzieć - jest w poznańskim muzeum reprezentowana w sposób wybitny, także dzięki kolekcji pochodzącej ze zbiorów Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk), zrobiliśmy to, czego do tej pory nie było. Na jednej ścianie wyeksponowaliśmy duży zespół Josefa Grassiego, wiedeńskiego malarza końca XVIII wieku, z jego wspaniałymi portretami, m.in. Kościuszki - jednym z najsłynniejszych portretów tego czasu. Jest wielki zespół prac Bacciarellego z portretem koronacyjnym króla i jedynym zbiorem olejnych studiów do cyklu obrazów z historii Polski na Zamku Królewskim w Warszawie. Idąc dalej, ku początkowi XX wieku, znajdziemy zespół dzieł Aleksandra Orłowskiego. Jest Piotr Michałowski, nie tak liczny jak w Krakowie, ale także reprezentatywny dla tego wybitnego romantyka i dalej wieloobrazowy zespół Maksymiliana Gierymskiego. No i w końcu oczywiście malarze Młodej Polski i Jacek Malczewski. Pokazujemy małą monografię artysty, bo to około 30 obrazów prezentujących jego najważniejsze wątki tematyczne i takie arcydzieła, jak Błędne koło czy Eloe z Ellenai, i szeroki zakres chronologiczny, od lat 80. XIX wieku, gdy rozpoczynał malarską karierę aż do lat 20. ubiegłego stulecia. W przestrzeni poświęconej sztuce Młodej Polski znajdziemy wspaniale wyeksponowane, w zupełnie innym miejscu, obrazy Władysława Ślewińskiego i Olgi Boznańskiej, szeroki pokaz Wojciecha Weissa czy pamiętane z podręczników pastele Stanisława Wyspiańskiego. Można powiedzieć, że to jest cała historia sztuki, pokazana często najwybitniejszymi dziełami. A na dole także znajdziemy duże zespoły monograficzne i problemowe: malarzy kręgu École de Paris, liczne obrazy twórców takich jak Jan Spychalski, Tadeusz Makowski czy Stanisław Witkiewicz. Jest awangarda konstruktywistyczna, są formiści, malarze poznańskiego Buntu, koloryści i nawiązujący do tradycji klasycyści. Rozległość i bogactwo tego zbioru pozwala pokazać najważniejsze zjawiska, wybitnych twórców i wspaniałe dzieła.

À propos Malczewskiego musimy powiedzieć o pokazie, który pojawi się tydzień później, o pracach artysty Lecha Majewskiego.

M.G.: Tak, to będzie cykl 12 wideoartów Lecha Majewskiego, który został zaproszony do naszego muzeum przez dyrektora Tomasza Łęckiego. Prace nad nimi trwały dwa lata. Ich główną ideą jest dialog współczesnego artysty z twórczością Malczewskiego, ale także wykorzystanie impulsów płynących  z jego dzieł do zobrazowania historii Polski. Te wideoarty, filmy aktorskie, zostaną pokazane w przestrzeni sąsiadującej z Malczewskim.

Brzmi ciekawie, bo ta forma będzie dialogować z obrazami artysty z przełomu XIX i XX wieku, a wideo jednak jest domeną współczesnej sztuki. Pani Anna Borowiec opowiadała mi, że pojawi się m.in. film Wojciecha Bąkowskiego. Co jeszcze?

A.B.: Mamy bardzo duży zbiór prac Jerzego Nowosielskiego czy Tadeusza Kantora, natomiast będziemy też pokazywać dzieła kupione niedawno do naszej kolekcji wideo, fotografii i filmu artystycznego. Wspominałam o kontekście lokalnym, który jest bardzo ważny, jeśli chodzi o klucz ekspozycji, ale też ze względu na twórców, którzy pojawią się po raz pierwszy na wystawie stałej. Będą to m.in. Magdalena Starska i Wojtek Bąkowski, którzy tworzyli poznańską grupę Penerstwo. Na ekspozycji zaprezentujemy też dopiero co pozyskany do naszych zbiorów film Marella Angeliki Markul - ukazujący niesamowitą przyrodę aborygeńskiego parku jurajskiego w Australii. Obok pojawią się prace Teresy Tyszkiewicz, Teresy Rudowicz, Jadwigi Maziarskiej, Natalii LL, Eugenii Różańskiej, Haliny Korn-Żuławskiej czy Teresy Pągowskiej. Będzie też kilka nowości. Trwają prace nad konserwacją rewersu obrazu Andrzeja Wróblewskiego, który znajduje się w naszym depozycie i jest własnością Wielkopolskiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. Jest to druga połowa Treści uczuciowej rewolucji, która także znajduje się w naszej kolekcji. Dzięki konserwacji tego płótna pokażemy obraz, którego nikt nie widział w całości od 1948 roku, czyli od I Wystawy Sztuki Nowoczesnej, która miała miejsce w Pałacu Sztuki w Krakowie. To monumentalne, abstrakcyjne dzieło Wróblewski przeciął bowiem na pół i na odwrociu abstrakcji namalował dwie kompozycje figuratywne Dworzec na Ziemiach Odzyskanych i Partyzantów. Te prace zaprezentujemy pierwszy raz w sposób umożliwiający oglądanie ich jednocześnie z obu stron. Pokażemy też pracę Edwarda Krasińskiego.

Rozumiem, że dla Dwurnika też będzie miejsce?

A.B.: Będą prezentowane inne prace Dwurnika niż te, którą zna publiczność naszego muzeum. Posiadamy zbiór kilkunastu fantastycznych obrazów tego artysty, m.in. płótna z cyklu Sportowcy.

Mówiła Pani o lokalności i sześciu sektorach. Czy dałoby się to jeszcze jakoś wytłumaczyć?

A.B.: Zależało nam przede wszystkim na pokazaniu i uwypukleniu roli poznańskiej awangardy. Punktem wyjścia do stworzenia narracji pierwszej części ekspozycji jest poznańska grupa 4F+R. Nazwa grupy zawiera w sobie hasła wywoławcze, które będą pojęciami organizującymi narrację na wystawie. To farba, faktura, fantastyka, forma plus realizm. Druga część wystawy także związana jest z historią lokalnej sceny artystycznej. Zogniskowana jest wokół postaci i miejsc ważnych dla poznańskiego środowiska artystycznego. Myślę tutaj o sieci autorskich galerii działających od lat 60. XX wieku w Poznaniu - a więc choćby Galerii OdNowa Andrzeja Matuszewskiego, Galerii ON - prowadzonej przez wiele lat przez Izabellę Gustowską czy Akumulatorach 2 Jarosława Kozłowskiego - postaci kluczowej dla rozwoju Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu.

A zatem historia na nowo?

M.G.: Nowe skrzydło muzeum otwarto w 2001 roku, a zaprojektowano cztery dekady wcześniej. To nie jest idealna przestrzeń, ale bardzo przyjazna. Oczywiście są trzy kondygnacje i zachęcamy do tego, by je wszystkie zobaczyć, ale dajemy widzowi możliwość wyboru kierunku zwiedzania i dróg odkrywania poszczególnych obrazów. Dla mnie to ważna cecha naszych galerii stałych. Myśląc o układzie przestrzennym, wytyczaliśmy konkretne osie widokowe, zakończone najczęściej wybitnymi dziełami. Widz, powodowany impulsem wizualnym, sam może zdecydować, w którą stronę pójść. Nasz projekt jest autorski i nowoczesny. Wykorzystaliśmy jakość przestrzeni w nowej aranżacji. A przez te wiele miesięcy pracowaliśmy i wciąż pracujemy w zespole. Gdyż to nowe muzeum, ta nowa Galeria Sztuki Polskiej jest zbiorowym wysiłkiem kuratorów, edukatorów, konserwatorów, pracowników technicznych (bo przecież do powieszenia są setki obrazów), wreszcie kolegów działu wydawnictw przygotowujących informacyjną warstwę galerii. A przed nami jeszcze wysiłek, by o tym zbiorowym dziele dobrze informować, by je szeroko reklamować, a przede wszystkim, by właściwie i przyjaźnie przyjąć naszych gości. 

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

  • otwarcie Galerii Sztuki Polskiej dla zwiedzających, Nowe otwarcie
  • 19.07
  • Muzeum Narodowe
  • bilety

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2024