Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Sztuka dostępna

- Często w instytucjach kultury zakłada się, że sztuka sama się obroni, ale tak nie jest. Jestem fanką podejścia, że nie wszystko jest jasne. Nie ma złych pytań, przeciwnie: są one często ciekawsze niż odpowiedzi - mówi Zofia nierodzińska*, do niedawna wicedyrektorka Galerii Miejskiej Arsenał.

, - grafika artykułu
Zofia nierodzińska, fot. Katarzyna Wąsowska

Po prawie sześciu latach pożegnałaś się z Galerią Miejską Arsenał. Z czym ją zostawiasz?

Dużo czasu, serca, życia tam zostawiłam. Podsumowanie tego okresu można znaleźć w publikacji Współdziałanie. To refleksje od pierwszej wystawy Romantyczne przygody Beth Stephens, Annie Sprinkle i raka piersi, przez Warsztaty z rewolucji, Bedtime, po Kreatywne stany chorobowe: AIDS, HIV, RAK.

Od tego czasu w Arsenale odbywają się wydarzenia związane z AIDS. W grudniu na przykład - pokaz filmów i dyskusja My HIV-owcy.

Tak. Zajmuje się tym teraz Jacek Zwierzyński, wcześniej kuratorowaliśmy razem w grupie badawczej wystawę Kreatywne stany chorobowe... i redagowaliśmy publikację pod tym samym tytułem, w której zestawiliśmy aktywizm wokół raka piersi: Amazonki z organizacjami zajmującymi się życiem z wirusem HIV. Potem było Magiczne zaangażowanie - wystawa, która poruszała tematy społeczne i kwestie sprawiedliwości ekologicznej. A po ostatniej: Polityki (nie)dostępności, obywatelki z niepełnosprawnościami i osoby sojusznicze zostały w galerii pewne zasady dotyczące dostępności. Do wszystkich wystaw powstają opisy w prostym do czytania języku tzw. ETR (East-To-Read), są tworzone audiodeskrypcje prac, powstał podjazd dla wózków. Wcześniej wprowadziliśmy oprowadzania przez osoby, które nie są profesjonalistami, nie są związane ze sztuką. Bo chcemy spojrzeć na nią z innej perspektywy, inaczej o niej mówić. W przypadku ostatniej, dostępnej do 8 stycznia wystawy Happy family. Poradnia domowa Karoliny Balcer, postępujemy podobnie. Było na przykład oprowadzanie z panem Rafałem Gramatyką, który doświadczył kryzysu psychologicznego, bo wystawa między innymi tego problemu dotyczy.

Twoją ideą jest współdziałanie?

Chodzi o to, by nie tylko udostępniać materiały dla osób z niepełnosprawnościami, ale wraz z nimi współtworzyć galerię. Dotyczy to też osób z innych mniejszości, z różnymi potrzebami, bo pracujemy w instytucji publicznej. Mam nadzieję, że wrażliwe społecznie i ekologicznie podejście zostanie już w programie Arsenału. Wspomniałam o wystawach, których byłam kuratorką, ale w szerszym spojrzeniu chodzi o to, by sztuka współczesna przestała być "ekskluzywnym zajęciem". Żeby nie była tylko dla tych, którzy mają odpowiednie wykształcenie, dla historyków sztuki, akademików, tylko dawała możliwość zetknięcia się z różnymi perspektywami. Chodzi o spotkanie, szansę wymienienia się wątpliwościami, doświadczeniem, a przede wszystkim o zmianę sposobu funkcjonowania instytucji, z hierarchicznych, feudalnych, na takie, które udowadniają, że realnie demokratyczne społeczeństwo jest możliwe. Nie musimy ograniczać się do perspektywy chorobowej czy do budowania narracji na podstawie wykluczeń. Możemy myśleć o dostępie do galerii dla osób z różnym przygotowaniem, różnymi możliwościami kognitywnymi, z różnych warstw społecznych. Napisy łatwe do czytania z jednej strony są dla osób ze spektrum autyzmu, ale dla ludzi, którzy po prostu nie studiowali sztuki, też są pomocne. Często w instytucjach kultury zakłada się, że sztuka sama się obroni, ale tak nie jest. Jestem fanką podejścia, że nie wszystko jest jasne. Nie ma złych pytań, przeciwnie: są one często ciekawsze niż odpowiedzi. Zadaniem instytucji jest bycie ważną częścią społeczeństwa, angażowanie się w sprawy, które dotyczą wielu grup, nie tylko akademików i studentów sztuki.

Dziś nie można określić Arsenału jako zwykłej przestrzeni wystawienniczej. To instytucja zaangażowana.

Cieszy mnie to, że tak mówisz. Osobiście używam określenia: instytucja sojusznicza, czyli taka, która stabilizuje procesy społeczne, daje miejsce, wspiera i zajmuje stanowisko w debacie publicznej. Mam nadzieję, że to w jakimś stopniu zostanie zachowane. Wiem, że część tematów zostanie. Na przykład kwestiami tożsamościowymi zajmie się Jacek, sztuką wrażliwą społecznie Mateusz Nowacki. Od strony czysto technicznej remontowana właśnie główna siedziba Arsenału również będzie dostępna. Budynek będzie dostosowany dla osób z niepełnosprawnościami. Pojawi się winda, znikną progi, które nie pozwalały osobom na wózkach swobodnie wejść do galerii, będą oznaczenia na podłodze dla osób niedowidzących. Nie zabraknie też paneli słonecznych na dachu.

W publikacji Współdziałanie podsumowałaś to, co robiłaś w Poznaniu, ale nie dotyczy ona tylko Galerii Miejskiej Arsenał.

Z jednej strony chcieliśmy opisać to, co działo się w Arsenale od kulis. Z drugiej zebrać te inicjatywy, które zajmują się partycypacją, są wrażliwe na zmiany, angażują się w dyskursy dotyczące przemian politycznych i społecznych. Takich inicjatyw jest w Poznaniu sporo. Na przykład DOMIE to kolektyw oddolny, budujący alternatywę dla komercyjnego i instytucjonalnego obiegu sztuki. Mamy aktywności Centrum Praktyk Edukacyjnych w Zamku. Bartek Lis napisał tekst o tym, w jaki sposób komunikować sztukę wizualną osobom, które nie widzą. Jest Alicja Wysocka, która wywodzi się z Poznania - artystka, która działa, budując wspólnoty, a Galeria Sandra ma bardziej queerowo-feministyczne podejście.

Myślisz, że kształtujecie wzorce dotyczące funkcjonowania instytucji lub innych przestrzeni kultury?

Myślę, że publikacja nie ma charakteru poradnika, ale na pewno pokazuje działania, z których można coś dla siebie wynieść. Podejścia są różne. To, co nas łączy, to solidarność i przekonanie, że sztuka nie polega na konkurencji, ale współpracy, na współdziałaniu właśnie. Na przekór akademickiej wizji indywidualnego artysty, który jest niczym samotna wyspa, pokazujemy, w jaki konkretny sposób możemy się wspierać i działać dla wspólnego dobra. Te inicjatywy polegają na tym, że współtworzy je kolektyw, i tak samo było w Arsenale. Na przykład, gdyby nie Dziewczyństwo, nie byłoby wystawy Bedtime, bez Amazonek nie byłoby Kreatywnych stanów chorobowych. To pokazanie, jak robić rzeczy razem, a nie przeciwko sobie.

Ta inkluzyjność, kolektywizacja i aktywizm to przyszłość sztuki współczesnej?

To teraźniejszość. Ale oczywiście to zależy od narracji, którą wspieramy. Mówię o współdziałaniu, jednocześnie je praktykując. Kolektywizacja procesów twórczych jest na pewno rozwiązaniem w Polsce, gdzie często niedofinansowane instytucje-mauzolea są łatwe do przejęcia przez jakąś opcję polityczną. Instytucje powinny być stabilne, wspierać ruchy obywatelskie i przeciwstawiać się przemocy władzy i rynku sztuki, działać tak, by być miejscami, w których możliwe jest więcej niż w galeriach prywatnych. Są niezwykle ważne w demokratycznym społeczeństwie i to jest nasza wspólna odpowiedzialność.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

*Zofia nierodzińska - autorka tekstów, kuratorka, artystka, aktywistka. Od maja 2017 do końca października 2022 roku zastępczyni dyrektora Galerii Miejskiej Arsenał. Od niedawna mieszka w Berlinie.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023