Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Po prostu pobyć ze sobą

- Z dzieciakami mam cały czas kontakt, staramy się działać w systemie całorocznym. Warsztaty hip-hopu, półroczne warsztaty filmowe. Mamy stałą paczkę dzieciaków, które partycypują w naszych działaniach. Widać, że było i jest im to potrzebne - mówi Sylwia Czubała*, kuratorka Bloków Animacji i Wakacji z Blokami na poznańskich osiedlach.

. - grafika artykułu
fot. materiały organizatorów

Jak się do Ciebie zwracać?

Jestem animatorką kulturową, a potoczniej- wodzirejką, choć niektórzy na osiedlu wołają za mną "szefowo". To oni tworzą kulturę, choć oczywiście praca w projektowym modelu wymaga ode mnie różnych działań: czasem napiszę tekst czy poprowadzę warsztaty filmowe, ale jak trzeba zwijam kable od kina plenerowego albo sprzątam śmieci po tańcach.

Dlaczego akurat blokowisko?

Bloki Animacji odbywają się już trzeci rok. Wystartowaliśmy z tym projektem z inicjatywy ówczesnej dyrektorki festiwalu Animator Joanny Stankiewicz, która mieszka na osiedlu Chrobrego. Wpadła na pomysł, by pokazywać filmy konkursowe mieszkańcom na osiedlu. Do tego mieliśmy warsztaty filmowe, zrobiliśmy finałową wystawę. Ten projekt silnie ewoluował przez te dwa lata, poszliśmy w stronę animacji społecznej, kulturowej. Ten projekt robi ze mną wiele wspaniałych osób.

Jako, że skończyłaś UAP nie spodziewałem się, że rozwinie się to w tą stronę, podejrzewałem raczej działania artystyczne.

Jestem przede wszystkim zainteresowana sztuką zaangażowaną społecznie. Wielu artystów-animatorów działa na rzecz społeczności lokalnej, pracuje z ludźmi zagrożonymi jakąś formą wykluczenia. Jestem zafascynowana tym jak robi to na przykład. Łukasz Surowiec. Nie określam swoich działań mianem sztuki, to nie ma sensu. Choć niektórzy artyści przechwytują oddolne działania i prezentują je jako swoją twórczość, zbijając na tym kapitał symboliczny - jednym słowem wykorzystują ludzi. Od samego początku zależało mi, by do realizacji projektów włączyć mieszkańców, by nie robić działań inwazyjnych i nie wprowadzać ich na siłę. Chciałam wyszukiwać ludzi, artystów, muzyków, którzy działają lokalnie. Dodam, że podejmuję współpracę za wynagrodzeniem, bo nie uznaję darmowej pracy.

Szukałaś twórców na Piątkowie?

Podczas pierwszej edycji uczestnicy zrobili film o lokalnych muzykach. Opowiedzieli nam o Piątkowie z własnej perspektywy, o ich dzieciństwie tutaj. Teraz, przed trzecią edycją, jeden z tych muzyków zaproponował, byśmy zrobili Blok Fest. Ma swoje studio nagraniowe na Dożynkowej 9G, wielu muzyków spotyka się tam od lat. Pomyślałam, że to świetna okazja by nawiązać współpracę i pokazać ich szerzej mieszkańcom.

Ile kapel znalazłaś?

Nasz kurator Witek Skrzypczak zaproponował pięć, wszystkie są związane z Winogradami i Piątkowem. Muzycznie - alternatywa, przekrój przez różne style. Jest trip-hopowe Rat Kru, które najbardziej kojarzy się z klimatem blokowisk, Monika Pich - elektroniczne brzmienia, trochę transowe, Kapitan Narcyz to lofi space pop, osobiste utwory w których dużo jest ironii i swobody twórczej. Wczasy są z kolei mocno synth-popowe, wyraźnie osadzone w latach 90-tych, a duet Bloki to elementy break bitu, rap dance'u i dabu. Wszyscy grają właśnie w studiach na Dożynkowej. To jest miejsce o ciekawej historii -  w latach 70-tych mieścił się tam klub studencki Nurt, kino Kosmos. W zeszłym roku, gdy organizowaliśmy Finał Bloków Animacji, pojawiło się bardzo wielu sąsiadów, także seniorów, którzy pamiętali to miejsce.

Na ile architektura Piątkowa i Winograd pomaga? Pewnie plac rowerowy na os. Chrobrego, gdzie stanął Osiedlowy Namiot Kultury, był zbawieniem.

Tak, ten plac faktycznie jest dość opustoszały. Wspólnie z Radą Osiedla uznaliśmy, że to najlepsze miejsce na takie działanie. Przestrzenie na Chrobrego są świetne przede wszystkim do kin plenerowych. Na zeszłorocznym pokazie Spirited Away: W krainie Bogów Hayao Mizayakiego mieliśmy aż 350 osób. W pewnym momencie, kiedy ten tłum ludzi przelewał się przez pagórki, zastanawialiśmy się, czy to nie skończy się imprezą masową. Oczywiście kino jest tutaj tylko pretekstem, ludzie przychodzą z kocykiem, jedzeniem, by sobie usiąść przed ekranem i porozmawiać.

Pamiętam, to było u mnie pod blokiem. Zobaczyliśmy z chłopakami, że coś się dzieje i zeszliśmy. To interesujące, że wydarzenia wędrowały po całym osiedlu. Nie Ty musisz przyjść na wydarzenie, to ono przychodzi do Ciebie.

To, że to my przychodzimy do mieszkańców, buduje taki fantastyczny klimat dzieciństwa z lat 90-tych, gdy pod blok zajeżdżał dostawczak z lodami i wszyscy zbiegali by razem na ławeczce wcinać lody. I tutaj ten klimat powracał, kiedy ludzie zbiegali spontanicznie by zbudować swoją camerę obscurę i zrobić sobie zdjęcie na tle osiedla. Te fantastyczne warsztaty prowadził Maciej Bogunia. Dzięki temu trafiamy do osób, które z oferty kulturalnej w centrum miasta nie korzystają. Czasem ze względu na dystans, brak pieniędzy, a często po prostu dlatego, że po pracy już im się nie chce. Piątkowo jest olbrzymie, a na 50 tysięcy mieszkańców jest tylko jeden Osiedlowy Dom Kultury Dąbrówka i dwa Kluby Seniora.

W tym roku Wakacje z Blokami też będą?

Tak, będzie Namiot Kultury, który stanie od połowy lipca.

Czyli jeden projekt -Bloki Animacji, przeradza się w drugi - Wakacje z Blokami. Który projekt jest dla Ciebie ważniejszy?

Nie wiem, są ze sobą związane. Bloki Animacji to głównie pokazy filmów i warsztaty towarzyszące Animatorowi. Wakacje z Blokami to animowanie społeczności lokalnej w lipcu i sierpniu. Przychodziły dzieciaki, ale też dorośli, seniorzy - dla każdego mieliśmy coś fajnego.

Byłaś takimi osiedlowymi półkoloniami.

Faktycznie, nasz Namiot przyjął taką funkcję półkolonii. Nie do końca byliśmy na to przygotowani, mieliśmy wydarzenia zaplanowane codziennie od godziny 11 do 21, a tu się okazało, że dzieciaki siedzą z nami non stop od otwarcia. Z przerwą obiadową - pół godziny na zupę w domu i wracały do nas. Okazało się że na Chrobrego jest mnóstwo dzieciaków, które w wakacje nie mają co ze sobą zrobić. My się nie zamykamy w salach, budynkach, na zajęciach plastycznych przy stołach. I to je przyciąga.

Namiot był otwarty dla każdego.

Był takim polem eksperymentu, dawaliśmy im dużo wolności. Panował tam kontrolowany chaos, ale tego tym dzieciakom było trzeba. Wspólnie zrobiliśmy spektakl, mogli śpiewać, grać z nami w podchody, farbować włosy krepą. Po prostu pobyć ze sobą i z nami. Na koniec urządzili nawet protest w obronie tego miejsca.

Pamiętam taką sytuację, jak wyszłam z namiotu na boisko. Jeden z chłopaków zaczął wulgarnie odnosić się do innego dzieciaka, a ja zwróciłam mu uwagę, że w Namiocie nie przeklinamy, taka była umowa. Na co on stwierdził, że w Namiocie nie będzie się zaczynał, ale na osiedlu może, bo to jego osiedle. No i ma 100 procentową rację! Namiot jest sztucznym tworem w tej przestrzeni. Natomiast osiedle jest jego, to on tam mieszka.

Dlaczego akurat namiot?

Potrzebowałam stabilizacji, miejsca. Nie chciałam wpadać tylko na dwie godziny na zajęcia na osiedle. Obawiałam się, czy ktoś nas będzie chciał odwiedzić - a tutaj odwiedzali nas także dorośli i seniorzy na darmowej kawce i pogaduchach. To była realna alternatywa na wakacje.

Całe osiedle teraz czeka.

Tak, wszyscy czekają. Właśnie mieliśmy potańcówkę z okazji Dnia Matki, ludzie wiedzą gdzie przyjść, to miejsce jest im znane. W tym roku przewidujemy różne aktywności twórcze, kulturalne, ale też sportowe - chociażby acro yogę dla mam z dziećmi. No i koncerty. Chcemy też z dzieciakami stworzyć bazę, całoroczny domek, by pozostawić w rejonie coś stałego. Będzie strefa z leżakami i bezpłatną lemoniadą.

Jestem przeciwna festiwalizacji kultury, tylko długa praca ma sens. Ustawienie jednego dużego koncertu, czy kina plenerowego jest mniej skuteczne, niż zrobienie małych działań, za w trybie trzytygodniowym.

Mieszkańcy się przyzwyczajają, że coś się dzieje na osiedlu.

Tak i dlatego to jest ważne, by było długofalowe. W tym roku pod szyldem "Lato z Estradą" odbędzie się wiele wydarzeń m.in. na Smochowicach, w Antoninku, Zielińcu, Kobylimpolu. Uzgadniane są w porozumieniu z Radami Osiedli. W każdym z tych miejsc będzie inny program, inne aktywności. Wstęp zawsze jest wolny.

Ostatnie pytanie - skąd pomysł na potańcówki? Pół osiedla na nie przychodzi!

Podczas kina plenerowego pokazywaliśmy film Chico i Rita. Niektórzy wstawali z kocyków i sobie do tych kubańskich rytmów podrygiwali. I pomyślałam, że byłoby super, gdyby postawić na samą muzykę i zrobić imprezę. Pierwsza potańcówka była niewypałem. Zaproszony didżej grał znane hity - ale je remiksował, poddawał swojej interpretacji. Ludzie nie byli na to przygotowani, nikt nie chciał tańczyć.

Na drugiej wymyśliłyśmy z Pauliną Piórkowską z kolektywu didżejskiego Życie na Fali, by ludzie zapisywali na karteczkach tytuły utworów, a my je będziemy na bieżąco ściągać. To też się nie udało, gdyż nie mogłyśmy na bieżąco rewidować co to są za utwory, a wszystkich nie znałyśmy. Pojawiały się seksistowskie treści, na co nie było naszej zgody. Na całe osiedle, na miliony decybeli leciały jakieś chamskie teksty.

Przegrałaś wtedy z osiedlem.

I stąd trzecia koncepcja - przed każdą potańcówką Paulina przygotowuje 150 piosenek. Różne klimaty, różne czasy. Każdy z mieszkańców może zapisać numer utworu z dedykacją. Ma to taki wspólnotowy, sąsiedzki charakter. Mieszkańcy polubili tę formułę.

rozmawiał Adam Jastrzębowski

*Sylwia Czubała - robotnica kultury, animatorka kulturowa, kuratorka projektów społeczno-artystycznych

  • Bloki Animacji i Wakacje z blokami 2018
  • 26.05-30.08
  • Piątkowo i Winogrady

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2018