Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Kruche tworzywo

- Mamy mnóstwo planów. Jesteśmy zaangażowani w obchody  65. rocznicy Poznańskiego Czerwca "56 (...). Pracujemy nad projektem Kołysanka dla Szaranka - płytą z kołysankami, którą otrzyma każdy nowo narodzony poznaniak - mówi Jacek Sykulski*, dyrektor Poznańskiego Chóru Chłopięcego i szef Chóru Akademickiego UAM.

. - grafika artykułu
Jacek Sykulski, fot. Tomasz Nowak

Na stronie Poznańskiego Chóru Chłopięcego znalazłam wpis z 20 czerwca 2020 roku: "Zanosiło się na artystycznie spektakularny rok: dwa koncerty jubileuszowe, koncert w Betlejem, Festiwal Muzyki Barokowej w Boliwii, Festiwal Chórów Chłopięcych w Nowej Fundlandii, trasa po Chinach. Koronawirus zweryfikował wszystkie nasze plany oraz uświadomił, jak krucha jest chóralistyka chłopięca". Na czym ta kruchość polega?

Przed pandemią mieliśmy idealną sytuację. Należeliśmy do czołówki chórów na świecie i wszyscy chcieli mieć nas na swoich koncertach. Nagle wszystko runęło. Większość naszych chórzystów uczy się w Poznańskiej Szkole Chóralnej przedmiotów ogólnokształcących, muzycznych i oczywiście chóralnych. Trzy razy w tygodniu odbywają próby ze mną. Na śpiew poświęcają 12 godzin tygodniowo i to jest "sport wyczynowy". Motywacją jest nagroda, czyli koncerty, szczególnie zagraniczne. To nam zabrano. Do dziś wspominamy tournée po Chinach w 2018 roku, które było przygodą życia. Chłopcy, chodząc do szkoły chóralnej i śpiewając, nie doświadczają dzieciństwa jak inne dzieci. Doświadczają za to czegoś, co pomaga spojrzeć na życie z innej perspektywy. Inny problem związany jest z tym, że jeśli przerywamy próby, to mięśnie odpowiadające za śpiewanie odzwyczajają się od normalnej pracy. Pojawia się ryzyko wcześniejszej mutacji, która występuje przeciętnie pomiędzy 13. a 14. rokiem życia. Chłopiec wchodzi do chóru w klasie czwartej i śpiewa 2-3 lata - krótki okres wypełniony permanentną pracą. Każdego września drżę, bo nie wiem, co mnie czeka po wakacjach. Gdy chłopcy przez 2 miesiące nie trenują, buduję wszystko od początku. Muszę też kształcić dzieci, które mają wejść do chóru. A my przestaliśmy z nimi pracować na kilka miesięcy. Praca online się nie sprawdza, bo gdy cała nauka jest online, to takie próby są dodatkowo obciążające i nieefektywne. Wskutek nauki zdalnej cierpi psychika chórzystów, którzy oddalają się od zespołu. Chóralistyka chłopięca jest kruchym tworzywem. Okres śpiewania jest krótki, a jeśli nie ma ćwiczeń albo ćwiczymy, nie mając konkretnego celu na horyzoncie, to praca jest utrudniona. Dodam, że dorosłym chórzystom jest też niełatwo, bo niektórzy boją się spotkań. Ich czas wolny wypełniało śpiewanie, a teraz mają inne aktywności. To może skomplikować sytuację wielu chórów.

Jak ćwiczyć w pandemii, gdy nie można się spotkać? Chór to złożony instrument... 

Ćwiczymy głównie w sekcjach, ale to nie jest proste, bo zespół musi mieć możliwość śpiewania we wszystkich sekcjach jednocześnie, czyli w tzw. tutti. Każdy powinien usłyszeć, jak chór ma zabrzmieć. Praca wyłącznie w sekcjach do niczego nie prowadzi. Z całych sił staramy się podchodzić do każdego chórzysty indywidualnie, bo to nie tylko praca z chórem i nad muzyką. To także rodzaj terapii, bo dzieci są spragnione bycia razem.

Jednak udało się zrobić wiele ciekawych rzeczy, np. cudowny utwór Let our voices fly. Odbieram go jako udaną próbę reintegracji chóru i przesłanie nadziei.

Tak miało być. Projekt ten powstał w momencie, gdy już długo się nie widzieliśmy. Zacząłem odczuwać rodzaj paniki, osłabienia psychicznego. Pomyślałem, że muszę zrobić coś, by pokazać, że stanowimy siłę. Poprosiłem moją zastępczynię o napisanie odpowiedniego tekstu. Szybko powstała muzyka. Skontaktowałem się z chórzystami, którzy grają i śpiewają solo, by nagrali swoje partie, a potem nagraliśmy chór. Zadzwoniłem do Pauliny Wycichowskiej z prośbą o wprowadzenie elementów tanecznych i w końcu powstał teledysk.

A inne działania? A Chór w Czasach Zarazy?

Bardzo chciałem zintegrować całe poznańskie środowisko chóralne. Zaproponowałem kilkudziesięciu chórzystom i liderom chórów, byśmy 7 maja 2020 roku zaśpiewali w farze moje dwa utwory: The Peace Meditation i Powstań wietrze północy. Udało się i było to doświadczenie docierające do najczulszych i najgłębszych zakamarków duszy. Wielu chórzystów, śpiewając, płakało. Chór w Czasach Zarazy był pierwszym powołanym ad hoc zespołem, który odważył się na tego typu działanie. Pod koniec maja weszliśmy do Muzeum Narodowego, by z tym zespołem zaprezentować się w pełnowymiarowym koncercie, który był retransmitowany. W czerwcu z Poznańskim Chórem Chłopięcym zaśpiewaliśmy w pustej Auli UAM Hallelujah Cohena i powstał teledysk. W grudniu zorganizowaliśmy "Kolędowanie w czasach zarazy".

Jego formuła musiała się zmienić.

Od dłuższego czasu myślałem o tym, że trzeba pójść do miejsc, z których ludzie nie mogą do nas przyjść, np. do domów opieki społecznej. I docieramy do nich, bo nagrywamy dla nich pocztówki dźwiękowe. To pomysł na takie nietypowe kolędowanie...

Dużo myślicie o innych. W listopadzie wyraziliście solidarność z Białorusinami.

Poruszają mnie sytuacje wymagające wsparcia innych. Jesienią zobaczyliśmy, co się dzieje na Białorusi. Nie mogliśmy tam jechać, ale chcieliśmy dać wyraz nadziei, że będzie lepiej. Wybrałem utwór Tri Angela, należący do kanonu muzyki prawosławnej. Skontaktowałem się z proboszczem parafii prawosławnej w Poznaniu, Pawłem Minajewem, który otworzył nam swoje serce i wrota cerkwi przy ul. Marcelińskiej. Nagraliśmy teledysk, którego przyjęcie było znakomite.

Zaśpiewaliście też pastorałkę dla seniorów...

To utwór Lulejże mi, lulej z zakończenia filmu Miś. Pomyślałem, że nie wszyscy seniorzy to osoby religijne, ale mogą mieć sentyment do starych polskich filmów. Śpiewaliśmy ją też przed szpitalem przy ul. Szwajcarskiej. Jeden z lekarzy zarejestrował nas komórką i udostępnił nagranie tysiącom odbiorców. To jest piękne i bardzo nas to buduje.

A co przed Wami?

Mamy mnóstwo planów. Jesteśmy zaangażowani w obchody  65. rocznicy Poznańskiego Czerwca "56. W czasie mszy rocznicowej artyści z naszego i innych chórów wykonają specjalnie napisane przeze mnie utwory stanowiące część projektu pt. Poznańskie Requiem. Pracujemy nad projektem Kołysanka dla Szaranka - płytą z kołysankami, którą otrzyma każdy nowo narodzony poznaniak. Na tegorocznym Festiwalu Musica Sacromontana zaśpiewamy w Requiem Mozarta pod batutą Jerzego Maksymiuka. Będziemy kontynuować pocztówki dla seniorów oraz warsztaty interdyscyplinarne. Jesteśmy już zaproszeni na tournée do Chin w październiku 2022 roku.

Na koniec pytanie o ocenę internetowych form kontaktu z publicznością. Czy są ich jakieś plusy?

Oczywiście. Nagrany materiał pozostanie po nas i pozwoli zobaczyć, co robiliśmy w tym trudnym czasie. To cenne rzeczy. Ale emocji występów na żywo nie zastąpi nic. Rozbudowana aktywność internetowa wynika z braku innych możliwości. Wierzę, że czas pokaże, że to miało jakiś sens. Mimo wszystko więc jestem optymistą.

Rozmawiała Katarzyna Kamińska

*Jacek Sykulski - polski kompozytor i dyrygent, wieloletni szef Chóru Akademickiego UAM, dyrektor Poznańskiego Chóru Chłopięcego.

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2021