Kultura w Poznaniu

Rozmowy

opublikowano:

Krajobrazy Centrali

- Staramy się pokazywać zawsze coś więcej niż to, co wynika z obrazu. Tomasz Lewandowski podczas wystawy Upadek pokazał budynki obozu w Auschwitz. Kryła się za nimi historia powiązania architektury modernizmu i myślenia modernistycznego z jedną z największych zbrodni w historii  ludzkości - mówią Anka Gregorczyk* i Łukasz Szamałek**, współzałożyciele Galerii Centrala.

. - grafika artykułu
Anka Gregorczyk i Łukasz Szamałek, fot. Grzegorz Dembiński

Centrala działa od blisko czterech lat i jest przestrzenią dla fotografii? Jakiej?

Anka Gregorczyk: Myślę, że tej opowiadającej o świecie. Bardziej niż typ fotografii interesuje nas temat, który ona porusza. Naszym kontekstem jest ciekawość świata, który chcemy pokazać i zrozumieć dzięki fotografii. Sami jesteśmy dokumentalistami, a w Galerii Centrala najchętniej gościmy fotografię w nurcie nowej topografii.
Pojęcie nowej topografii może być niezrozumiałe.
A.G.:
To fotografia interpretująca świat przez pryzmat zarejestrowanego krajobrazu, a nie jedynie refleksja autora. To fotograficzne doświadczanie, obserwacja i interpretacja wymagająca od fotografa szerszej wiedzy o tym, na co patrzy przez obiektyw.

Przykładem tego działania jest wystawa, która wisi za nami. To pierwsza od początku istnienia galerii Wasza wspólna wystawa w tym miejscu. Długo trzeba było czekać.
A.G.:
W sierpniu mijają 4 lata od rozpoczęcia remontu przestrzeni. Wcześniej był tu sklep spożywczy. Galerię otworzyliśmy 2 marca 2019. To miejsce do dzielenia się tym, co nas fascynuje. Gościmy innych twórców i artystów; jesteśmy ciekawi ich spojrzenia na świat. Stwierdziliśmy, że najpierw warto poznać myślenie innych, by móc pokazać swoje. Krajobrazy tymczasowe to refleksja nad przestrzenią zmienioną przez budowę trasy ekspresowej S5 między Poznaniem a Bydgoszczą. Fotografujemy ten proces od ponad 5 lat.
Łukasz Szamałek: Chcieliśmy opowiedzieć o czymś, co umyka uwadze. Stąd też tytuł wystawy. Wyruszyliśmy na swoiste badania terenowe. Budowa S5 to wielka budowa, ciągnąca się przez wiele kilometrów. Za każdym razem, gdy pojawialiśmy się tam, krajobraz był zupełnie inny. Próbowaliśmy uchwycić ten stan tymczasowy.

A.G.: Przypomina to front, na którym walka odbywa się nie tylko o terytorium. Przerzucane są miliony ton piasku, a woda usiłuje znaleźć dla siebie miejsce w tym chaosie. Pełno jest pomp i rur, jak podczas operacji na ludzkim ciele. Budowa pokryła się z huraganem z sierpnia 2017 roku. Spustoszył on ogromne połacie terenów i lasów. Nastąpił kompletny "reset przestrzeni".  Uznaliśmy, że należy to pokazać. Jadąc dziś "eską", już tego nie widzimy. Pędzimy "tunelem" między punktem A i B. Większości z nas nie zajmuje proces, który doprowadził do tego, że możemy tą drogą przejechać. Swoją uwagę poświęcamy również miejscom, które pozostały w obszarze drogi S5. Nie widzimy ich z poziomu jezdni, znajdują się po drugiej stronie ekranów akustycznych. Jakie są konsekwencje obecności tej trasy dla codzienności ludzi, jak droga wpłynęła na krajobraz i funkcjonowanie mieszkańców niewielkich miejscowości? Chcielibyśmy opowiedzieć tę historię szerszej publiczności. Planujemy wydać książkę fotograficzną, która pozwoli podzielić się tymi historiami i naszym doświadczaniem krajobrazu, który fotografowaliśmy głównie między listopadem a marcem. Wiemy, że cisza tych zdjęć może udzielić się innym.

Spokój, często pozorny, jest charakterystyczny dla tego, co tu prezentujecie. To specyficzny dokument, który nie krzyczy. Tu nie ma emocji. To się wiąże z Waszym zainteresowaniem fotografią architektury?

Ł.Sz.: Może nie tyle fotografią architektury, co krajobrazu zmienianego przez człowieka. Architektura się w to wpisuje. To sposób czytania świata. Jedni patrzą na góry i mogą się zachwycać ich pięknem, nas interesuje to, w jaki sposób zorganizowana jest przestrzeń. Ktoś stawia dom i jego kształt to też forma wypowiedzi. Na podstawie kawałków świata można próbować złożyć jakąś całość i to, co tu pokazujemy, jest próbą opowiedzenia o tej większej całości. To są fotografie spokojne, pewien rodzaj medytacji nad krajobrazem.

Czy to ma wpływ na wystawy w Centrali?
A.G.:
Zdecydowanie. Dla nas architektura jest śladem, jaki człowiek po sobie zostawia, pomnikiem naszej obecności. Za nami sporo takich wystaw, m.in. Magdy Biernat, która pokazała, czym jest Ameryka, widziana nie tylko przez pryzmat Stanów Zjednoczonych, ale właśnie architektury i miejsc obu Ameryk.

Ł.Sz.: Staramy się pokazywać zawsze coś więcej niż to, co wynika z obrazu. Tomasz Lewandowski podczas wystawy Upadek pokazał budynki obozu w Auschwitz. Kryła się za nimi historia powiązania architektury modernizmu i myślenia modernistycznego z jedną z największych zbrodni w historii  ludzkości. Peter Bialobrzeski z kolei na podstawie fotografii miast azjatyckich pokazał, jak przyroda radzi sobie z naporem ludzkim - fotografował m.in. rośliny żyjące w wiecznym świetle, do czego nie są przystosowane.

A.G.: W zeszłym roku pokazaliśmy prace ukraińskich artystów, którzy skupili się na przestrzeniach skonstruowanych przez sowiecki reżim, a które na przestrzeni lat były dostosowywane do potrzeb, tyle że przez ludzi, którzy w tych przestrzeniach żyli.

A jak działa Centrala jako miejsce spotkań?

Ł.Sz.: Doskonale! Dla nas, poza wystawami, najbardziej wartościowe są spotkania autorskie. W kameralnym gronie może spotkać się zaangażowana publiczność. Do tego celu Centrala nadaje się idealnie.
A.G.: Na spotkania zapraszamy nie tylko fotografów, ale i socjologów, antropologów czy krytyków. Działamy wspólnie ze Stowarzyszeniem Fotspot, z którym od ponad 6 lat wspólnie realizujemy się twórczo, m.in. tworząc fotograficzną opowieść o Warcie w Poznaniu Brzegi wspólne czy Płaszczyzny wspólne, skupiające się na małomiasteczkowej Wielkopolsce. Galeria Centrala gości zarówno sympatyków fotografii, jak i studentów czy profesjonalnych fotografów i artystów. Prowadzimy konsultacje, warsztaty. Zakres naszych działań i odbiorców jest szeroki, a miejsce otwarte na współpracę.

Jakie plany przed Wami?

A.G.: W sierpniu odpoczywamy. We wrześniu czeka nas spotkanie z Kingą Wroną, laureatką Grand Press Photo. Pokażemy jej prace związane z konsekwencjami wybuchu wulkanu Cumbre Vieja na La Palmie na Wyspach Kanaryjskich. W październiku szykujemy niespodziankę z poznańskimi fotografkami. W listopadzie i grudniu będzie wystawa naszego fotspotowego fotografa Marka Zakrzewskiego, fotografującego od lat zaaranżowane w różnorodny sposób lokale wyborcze. Planujemy także poszerzyć dotychczasową sprzedaż fotografii.

Rozmawiała Agnieszka Nawrocka

*Anka Gregorczyk - artystka fotograf, dokumentalistka, członkini ZPAF i pomysłodawczyni Fotspotu, laureatka licznych nagród i wyróżnień fotograficznych

**Łukasz Szamałek - fotograf, absolwent programu Sputnik Photos, laureat nagród i wyróżnień fotograficznych

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2022