Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Życie to nie teatr

Czterech "Wikingów" i czterech profesjonalnych aktorów wystarczy, by stworzyć pełnowymiarowy spektakl. W dodatku komediowy, co jak wiadomo jest o wiele trudniejsze. I mimo że na scenie wybrzmiewa nawet Szekspir, a akcja dzieje się poniekąd w teatrze, Sztama opowiada o życiu poza sceną, które jest o wiele trudniejsze i bardziej złożone niż to wykreowane przez dramaturgów.

. - grafika artykułu
fot. M. Kaczyński/CK Zamek

Życie to nie teatr, ja ci na to odpowiadam;

Życie to nie tylko kolorowa maskarada;

Życie jest straszniejsze i piękniejsze jeszcze jest;

Wszystko przy nim blednie, blednie nawet sama śmierć!*

Historia jest pozornie prosta - trzech młodych artystów mieszkających w dużym mieście postanawia zdobyć pieniądze na realizację spektaklu o wykluczeniu. Początkowo chcą by sztuka dotyczyła środowiska LGBT, do którego sami należą, ale nie jest to po myśli obowiązującej władzy, więc żeby zachować grant muszą znaleźć temat zastępczy... Brzmi znajomo? Dalej jest już tylko ciekawiej. Judyta (reżyserka), Maurycy (scenarzysta) i Dagmara (scenografka) nawiązują współpracę z rezydentami pobliskiego ośrodka, jako temat przewodni wybierając bezdomność. Dla nich ma to być szansa na wyjście z artystycznego cienia, dla czterech amatorskich aktorów (Dziadka, Batmana, Krakusa i Szu) element zwyczajnej terapii, na którą zresztą początkowo nie mają specjalnej ochoty. Nietrudno zgadnąć, że pierwsze chwile współpracy nie wyglądają różowo. Mężczyźni są nieufni wobec zneurotyzowanej Judki, infantylnej Dagi i naiwnego Maura, ci z kolei posługują się wobec nich utartymi kliszami, z których podstawowa to ta, że bezdomność równa się alkohol. Stopniowo jednak te dwa pozornie różne światy zaczynają się do siebie dopasowywać, a między ich mieszkańcami zaplata się coś na kształt niewidzialnej nici porozumienia, tytułowej sztamy.

Teatr off-fuck off

Na pierwszym miejscu jednak jest dystans. Do siebie samego i otaczającego świata. Aktorzy śmieją się z siebie i z innych, jednak zawsze ze smakiem i w odpowiednich proporcjach. Na specjalne wyróżnienie zasługują znakomite ironiczne aluzje do zwariowanego świata zblazowanych artystów ("Teatr off - fuck off!") i wielkomiejskiej młodzieży z kubkiem markowej kawy w ręku (koniecznie z mlekiem sojowym!). Po równo dostaje się tu i bezdomnym i homoseksualistom, którzy w Polsce wciąż mają jeden wspólny mianownik - dla części społeczeństwa są niewidzialni. Sztama podkreśla ich wykluczenie, unikając jednak rzewnych tonów i sentymentalizmu. Bohaterowie owszem, mają w życiu pod górkę, ale wspinają się na nią krok po kroku, nawet kiedy czasem przyjdzie im z niej spaść i zaczynać wszystko od nowa. Scenariusz inspirowany był fabułą filmu Dumni i wściekli, w którym geje-aktywiści stawali w obronie strajkujących górników. Tu sytuacja ulega odwróceniu - to bezdomni bronią "swoich gejów" podczas zadymy na paradzie równości. Mieszają się tu cytaty z Hamleta i te zasłyszane prosto na ulicy, podobnie jak miesza się wielki teatr z małym życiem. Największą bronią jest humor, bo w końcu "kto postępuje godniej: ten, kto biernie stoi pod gradem zajadłych strzał losu, czy ten, kto stawia opór morzu nieszczęść?"**.

Teatr w teatrze

Na osobne wyróżnienie zasługują środki stylistyczne użyte w spektaklu: oszczędna scenografia oddająca cały wszechświat bohaterów czy pomysłowa retrospektywa zaczerpnięta ze sztuki filmowej w finale opowieści. Bardzo lubię też zabawę pod tytułem "teatr w teatrze", która tutaj została rozegrana bardzo sprawnie i w sposób naturalny. Naturalnie i swobodnie czują się również aktorzy-amatorzy, którym coraz dalej do amatorów, a coraz bliżej do profesjonalistów. Bycie na scenie sprawia im wyraźną przyjemność, która udziela się i tym będącym po jej drugiej stronie. To już trzeci spektakl na koncie Wikingów, czyli grupy teatralnej złożonej z mieszkańców prawdziwego ośrodka dla bezdomnych w Szczepankowie. Tym razem sceniczną opowieść stworzyli we współpracy z absolwentami poznańskiego studia aktorskiego STA pod szyldem zamkowego Teatru Powszechnego, który oddaje głos wykluczonym w każdym rozumieniu tego słowa. Wspaniale, że tego szyldu nie potraktowali zbyt dosłownie, aptekarsko wyważając proporcje między powagą a śmiechem, między fikcją a rzeczywistością. Sztama to teatr dobry. Pozwala spojrzeć na świat  z lekkim przymrużeniem oka, ale paradoksalnie nie pozwala zapomnieć, że życie to jednak nie teatr.

Anna Solak

* fragment wiersza Życie to nie teatr E. Stachury

** fragment Hamleta W. Szekspira

  • "Sztama",reż. Dorota Abbe
  • Grupa Teatralna Wikingowie, Studio Aktorskie STA
  • CK Zamek
  • premiera: 30.09