Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Warto być przyzwoitym

Najnowsza książka Artura Domosławskiego to ponad dwadzieścia historii ludzi, którzy nie figurują w oficjalnych statystykach rządów państw, są nieobecni w medialnych narracjach i sumieniach większości. Żyją tak, jak gdyby nigdy nie istnieli. "Wykluczeni" - ludzie, którym przypadło żyć "z powietrza i łaski Boga". Autor był gościem Teatru Ósmego Dnia w miniony czwartek.

. - grafika artykułu
fot. M. Krajewski (Łazęga Poznański)

"W Kolumbii wojsko morduje młodych mężczyzn z dzielnic biedy, aby podnieść statystyki »wojny z terrorem« i otrzymać premie finansowe. W Brazylii drobni sklepikarze zrzucają się na odstrzelenie »mętów« - bezdomnych dzieci, śpiących na schodach świątyni. W Kenii brytyjscy kolonizatorzy, ponad dekadę po Holocauście, uruchamiają obozy koncentracyjne, poddając dzieci Kikujów śmiertelnym »szczepieniom«. Na Okupowanych Terytoriach Palestyńskich wojsko utrudnia rdzennym mieszkańcom dostęp do wody i zakazuje gromadzenia deszczówki. Kobiety w Ciudad Juarez znikają, ponieważ... są kobietami. W dalekiej Mjanmie dokonuje się ciche ludobójstwo na narodzie Rohingjów, o których większość ludzi Zachodu nawet nie słyszała...". - Ta książka ma być palcem w oko, dla nas samych i całego świata - tłumaczył autor na czwartkowym spotkaniu. - Prawdopodobnie nie wszystkie krzywdy postkolonialne da się naprawić, ale może będziemy potrafili chociaż wyrównać zasady globalnej gry - mówił.

Jacy byliśmy głupi...

Giną ludzie, gdy głosujesz

 za spokojem - i próbujesz

bunt sumienia zbić doktryną -

obcy giną.

Reporter w swojej książce dotyka tematów, od których większość z nas instynktownie ucieka albo zostawia je sobie na później, tłumacząc, że i na swoim, polskim podwórku mamy dość zmartwień. Tymczasem, jak przekonuje autor, odległość jaka dzieli Polskę od Ameryki Południowej czy innych krajów biednego Południa jest tylko dosłowna, geograficzna, bo większość tamtejszych problemów społecznych prędzej czy później przełoży się (lub już się przekłada, czasem w ledwo dostrzegalny sposób) na naszą rzeczywistość.

- Kiedy w europejskiej i polskiej prasie czytam dzisiaj analizy i wywiady z politykami i ekspertami w stylu "Jacy byliśmy głupi!", gorzko się śmieję. Ale wiedziałem to już piętnaście lat temu, więc co to za satysfakcja? - mówił Domosławski.

Kamyk, który uruchamia lawinę

W przecudownych starych miastach

strach w codzienny pejzaż wrasta

śniąc o ocalenia cudzie -

giną ludzie.

Pomysł zajęcia się problemami Południa narodził się w nim po wydaniu "Gorączki Latynoamerykańskiej", ale pisać nie zaczął od razu. Najnowsza książka jest wynikiem kilkunastu lat podróży, setek rozmów i spotkań z pokrzywdzonymi, przemyśleń i obserwacji. - Ludzie chcą opowiadać historie komuś, kto chce ich wysłuchać - wyjaśniał autor. U niego wszystko zaczęło się od spotkania małego chłopca z brazylijskich faweli. - To on był kamyczkiem uruchamiającym lawinę, która popchnęła mnie ku tym historiom - przyznał Domosławski.

W Rio de Janeiro władze miasta niszczą podmiejskie fawele, bo ich widok mógłby zepsuć dobre samopoczucie turystom albo kibicom odwiedzającym miasto podczas wielkich imprez sportowych. - Sam byłem świadkiem sytuacji, w której buldożery zaczęły niszczyć biedadomki z ludźmi w środku - wspominał reporter.

"Wykluczeni" to nie pierwsza książka tego typu, choć jedna z pierwszych obejmujących problem w takiej skali. Na polskim rynku wydawniczym ukazały się przecież niedawno takie tytuły jak "Kontener" Wojciecha Tochmana i Katarzyny Boni (o Zaatari - największym obozie syryjskich uchodźców w Jordanii), "Wielki przypływ" Jarosława Mikołajewskiego (o włoskiej wyspie Lampedusie - Ziemi Obiecanej uchodźców), "Witajcie w raju" Jennie Dielemans (o przemilczanym wpływie uprawianej przez bogatych turystyki all-inclusive na ubogie społeczności lokalne) czy "Punkty zapalne" Michała Larka i Jerzego Borowczyka (zbiór reportaży o problemach Europy, Afryki i Bliskiego Wschodu, wydany zresztą przez Wydawnictwo Poznańskie).

Oko za oko, ząb za ząb

Wielbiąc każde przykazanie,

 zapis świętych praw w Koranie,

 Ewangelii i Talmudzie

 giną ludzie.

Zdaniem autora największą bolączką współczesnego świata jest manipulowanie religiami, wypaczanie pięknych idei płynących z każdej z nich i formułowanie zasad działania na własną korzyść pod brutalnym hasłem "radź sobie sam". - A wszystko to podlane religijnym sosem, który podsyca wzajemną nienawiść. (...) To zatrważające, że swojej niechęci nie wstydzą się okazywać nawet tak zwane elity, kształtujące myślenie ogółu: dziennikarze, politycy. Większość ludzi myśli w ten sposób: "Jest biedny? Widocznie był leniwy i wstawał za późno". Gdzie w tym wszystkim liberalna idea autonomii jednostki albo chrześcijańska przypowieść o dobrym Samarytaninie? Zachowujemy się tak, jak gdyby nasza religia nauczyła nas tylko zasady "oko za oko, ząb za ząb" i niczego ponad to. Oczekujemy od uchodźców pokory, tymczasem ich frustracja i gniew niekiedy zamieniają się w przemoc. Trudno się temu dziwić, nędza nie jest szkołą dobrych manier i solidarności. Gdzie mieli się tego nauczyć? - pytał autor retorycznie.

Bilet poza zasięgiem

W chwili, gdy rozrywki żądasz,

 w telewizji mecz oglądasz,

 lub się pławisz w słodkiej nudzie -

giną ludzie.

Podczas czwartkowego spotkania nie mogło zabraknąć nawiązania do ostatniego meczu Polska-Niemcy, zasadnego o tyle, że w reprezentacji naszych sąsiadów grają zawodnicy m.in. z Ghany, Senegalu, Turcji czy Wybrzeża Kości Słoniowej. Rzecz w tym, że piłkarskie sławy widzi cały świat. A co z tymi, na których nikt nie spogląda? Na przykład z francuskimi imigrantami, którzy po wielkim święcie futbolu długo będą sprzątali stadion, na który sami nigdy nie wejdą podczas meczu, bo po prostu nie stać ich na kupno biletu? Domosławski: - Wątek wykluczonych pojawia się wszędzie, również na Euro. Może edukację naszych kibiców powinniśmy zacząć właśnie od takiej lekcji wielokulturowości?

Ludzie! Przemeblujcie sobie głowy!

Wśród wyznawców każdej wiary

 są mordercy i ofiary -

 twe milczenie wskaże teraz

 kogo wspierasz.

Najsilniejszym przekazem, jaki niosą za sobą "Wykluczeni" jest ten o niezauważalnej na pierwszy rzut oka sieci połączeń, która nie pozwala zepchnąć odpowiedzialności na "innych". To prawda, że jako kraj zmagamy się w tej chwili z własnymi, wewnętrznymi problemami, ale jednocześnie produkujemy taką broń kasetową, jaka codziennie zabija setki niewinnych Syryjczyków, a polskie sieci odzieżowe szyją swoje ubrania w fabrykach Bangladeszu. Wymieniać dalej? - Musimy przemeblować sobie głowy już teraz, a skoro nie stać nas na humanizm, niech będzie nas stać chociaż na pragmatyzm - apelował Domosławski.

Być może wspomniany pragmatyzm to wszystko, na co nas w tej chwili stać. Niewiele, ale każda motywacja zmierzająca do wyrównania szans, choćby ta wynikająca z osobistych pobudek, jest teraz - kiedy świat bez opamiętania pogrąża się w kryzysie - na wagę złota. I być może, idąc za słowami Władysława Bartoszewskiego, w każdym, nawet najmniejszym życiu, po prostu "warto być przyzwoitym".

Anna Solak

* cytowane fragmenty pochodzą z wiersza Giną ludzie Josifa Brodskiego

  • spotkanie autorskie z Arturem Domosławskim wokół książki "Wykluczeni" (Wydawnictwo Wielka Litera), prowadzenie: Magdalena Kicińska
  • Teatr Ósmego Dnia
  • 16.06