Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Przywracanie podmiotowości

Dom Bretanii z powodu pandemii koronawirusa był zmuszony odwołać XXX Dni Kultury Francuskiej i Frankofonii. Wraz z łagodzeniem obostrzeń w czerwcu udało się jednak otworzyć wystawę Kochane gęby Coralie Salaün, która miała być częścią tegorocznego programu Francja Kobiet.

. - grafika artykułu
Wystawa fotografii "Kochane gęby", fot. materiały organizatorów

- Szukałyśmy interesujących współczesnych artystek bretońskich, które są aktywne i zaangażowane. Na Coralie Salaün, fotografkę mieszkającą w Rennes, zwróciłam uwagę po raz pierwszy przy okazji pracy Un homme à la mer. Dzieciństwo spędziła z rodzicami na łódce - w wieku siedmiu lat przepłynęła z nimi Atlantyk. Później jej ojciec zaginął na morzu. Zrealizowała projekt, w którym podaje dziesięć powodów jego zniknięcia, ale wszystkie są zaskakująco pogodne, wręcz bajkowe. Co dla nas ważne, artystka jest też zaangażowana w walkę o prawa dzieci i prawa człowieka. Jak mówi, interesuje ją zamknięty świat. Kochane gęby to wystawa prezentująca portrety więźniów - mówi Elżbieta Sokołowska, dyrektorka Domu Bretanii.

- Specjalnością Coralie Salaün jest fotografia inscenizowana, wykonywana przy pomocy wielu różnych przedmiotów, kolorowych przebrań, a potem ich obróbki cyfrowej. W latach 2016-2017 wykonała serię portretów więźniów w zakładzie karnym w Niort. Jest to dosyć oryginalny projekt, ponieważ w zakładach karnych zazwyczaj nie można wykonywać zdjęć, a już na pewno nie można ich publikować. Więźniowie są chronieni prawem, które gwarantuje im anonimowość - nie można pokazywać ich wizerunków. Salaün, która prowadziła z więźniami w Niort warsztaty fotograficzne, miała pomysł na to, jak obejść to prawo. Zaprezentowała im całą walizkę różnych rekwizytów i przebrań, w celu uzyskania jak największej anonimowości, ale także grania z własnym wizerunkiem - powiedziała Elwira Wróbel z Domu Bretanii podczas internetowego otwarcia wystawy.

Spontaniczna praca

Kochane gęby, w przeciwieństwie do innych projektów Salaün, nie były zamierzonym działaniem. W niewielkim więzieniu w Niort, które znajduje się w centrum miasta, znalazła się na zaproszenie galerii, aby przygotować dla więźniów warsztaty fotograficzne. - Jestem przyzwyczajona do współpracy z różnymi grupami ludzi, których uczę fotografii. Tym razem było jednak trochę inaczej - pierwszy raz robiłam warsztaty w więzieniu. Na początku były to tylko lekcje, odbyliśmy pięć takich spotkań. Uczestniczyło w nich dziesięć osób. Przejście w stronę pracy twórczej było interesujące, bo odbyło się zupełnie spontanicznie, nie było przeze mnie wcale zaplanowane. Tym też różniło się od innych moich działań. Wśród wszystkich moich prac Kochane gęby są dla mnie ważne - przyznaje artystka.

Więźniowie w Niort podejmują wiele takich aktywności jak fotografia, by nie myśleć cały czas o swojej sytuacji, uciec, oderwać się trochę od codziennej, opresyjnej rzeczywistości, walczyć z poczuciem izolacji. Gdy Salaün zaproponowała im jednak współpracę, przyjęli ją z mieszanymi uczuciami, bo oto musieli się przebierać, dotykając w ten sposób więziennego tabu.

- Gdy rozpoczęliśmy sesję zdjęciową, trudne było dla nich przebranie się w kostiumy i pozowanie - być może się tego na początku po prostu wstydzili. Jeden z nich zaczął się jednak tym bawić, a reszta dołączyła się do niego. Eksperymentowanie dało im radość. Podobnie było w przypadku wystawy. Pierwsza odbyła się w więzieniu, zdjęcia wisiały przy ich celach. Tę wystawę przygotowaliśmy wspólnie. Na początku, gdy zobaczyli zdjęcia, nie byli z nich zbytnio zadowoleni, bo wyglądają na nich trochę jak kobiety. Jednak potem ich nastawienie się zmieniło - opowiada Salaün.

Od przedmiotu do podmiotu

Na początku artystka zrobiła zdjęcia każdemu z więźniów. Konieczne było jednak to, aby nie mogli zostać rozpoznani, więc dokonała potem postprodukcji polegającej na zmianie cech twarzy, mieszaniu ich. Sami więźniowie mogli się rozpoznać na finalnych pracach głównie ze względu na obecność na nich konkretnych detali. Dla Salaün obróbka graficzna jest częstym zabiegiem, przez co jej prace fotograficzne stają się bliskie malarstwu.

W przypadku Kochanych gęb takie zabiegi zyskują dodatkowe znaczenie. W historii europejskiego malarstwa kręgu chrześcijańskiego pierwsze realistyczne portrety to średniowieczne przedstawienia fundatorów obrazów religijnych, przyjmujące formę klęczących figur, pogrążonych w modlitwie, adoracji. W renesansie człowiek świecki jest portretowany już osobno - ale tylko, gdy jest osobą majętną i stać go na sfinansowanie pracy. Postaci w Kochanych gębach przypominają właśnie takich bogatych patronów, ludzi dumnych i godnych - choć może posiadają inne rekwizyty (staromodnie moglibyśmy część z nich określić jako orientalne). Ubiór i charakterystyka wyglądu też przenoszą nas odruchowo w czasie o kilka wieków, gdy mężczyźni ubierali się zdecydowanie ciekawiej, różnorodniej, a ich krzykliwe przebrania były bardziej społecznie akceptowalne. Warto też pamiętać, że kategorii męskości tradycyjnie przypisane były czerwienie i róże (krew, wigor), a kobiecości - błękity (czystość Madonny), a odwrócenie tego porządku przyniósł dopiero wiek ubiegły.

- Za pierwszym razem gdy obserwator patrzy na zdjęcia może nie wiedzieć, że ogląda więźniów. Gdy odkrywa, kogo tak naprawdę widzi, jego spojrzenie zupełnie się zmienia. Ludzie przyznawali mi, że interesujące było zobaczyć tych więźniów w takim świetle, trochę kobiecym i poetyckim. Po prostu nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni. W historii fotografii zdjęcia więźniów są zwykle czarno-białe - tłumaczy artystka.

Konwencja fotografii więźniów lub osób zatrzymanych przez policję jest bardzo sformalizowana. Wyznaczają ją zasady tworzenia kartotek, przygotowywania zdjęć w zamierzeniu łatwo identyfikujących daną osobę. Zarazem - kluczowa jest powtarzalność obowiązujących motywów, poddawanie ludzi sztywnym regułom formy dalece ich przy tym uprzedmiotawiającej. Łatwo jest też taką konwencję podrobić, wykorzystać, by ją skrytykować. Gdy zrobili to członkowie zespołu Hańba! w albumie Hańba, to odnosili się do tego, w jakim kontekście stawia sportretowaną osobę takie deprecjonujące, wykluczające ją z reszty społeczeństwa przedstawienie. Nim człowieka skażemy na karę, osadzimy w więzieniu, najpierw musimy go wręcz w pewien sposób sportretować, napiętnować.

Osób ze zdjęć Kochane gęby raczej nie będziemy w stanie rozpoznać w rzeczywistości - fotografie, w przeciwieństwie do typowych przedstawień więźniów (czy wręcz fotografii tradycyjnie pojętej jako sztuki mimetycznej), paradoksalnie ich chronią. Zacierając ich znaki charakterystyczne, uniemożliwiając identyfikację, paradoksalnie przywracają im godność i tożsamość. Bo trzeba przyznać, że to właśnie matematycznie wypracowany formalizm nas zwykle odczłowiecza. Coralie Salaün w Kochanych gębach przypomina nam, że więźniowie są ludźmi, a nie figurami z kartotek. Jeśli to sobie uświadomimy, kwestie penitencjarne, wraz z towarzyszącą im nieodłącznie przemocą strażników względem więźniów (do czego tych pierwszych skłania sama konstrukcja systemu osadzania), przestaną być przejrzyste i nabiorą ponownie problematyczności. Dlatego Kochane gęby to tak bardzo humanistyczny, poruszający projekt związany z prawami człowieka.

Marek S. Bochniarz

  • wystawa fotografii Coralie Salaün Kochane gęby
  • czynna do 14.07 oraz 4.08-1.09 (wystawę można oglądać we wtorki w g. 10-18)
  • Dom Bretanii
  • wstęp wolny

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020