Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Niepokonani - czyli Perfect w rocznicę Sierpnia...

"Kryzys mogę znieść / ja nie muszę jeść / lecz niech przestaną truć..." - zaśpiewał w sobotni w wieczór Grzegorz Markowski we fragmencie jednego z największych hitów zespołu Perfect. Można było wówczas z uśmiechem skonstatować prawdę, że muzyka zespołu się nie starzeje - i nie traci na aktualności.

"Perfect". Fot. materiały CK Zamek - grafika artykułu
"Perfect". Fot. materiały CK Zamek

Pytania o aktualność i sceniczną wiarygodność wykonawców pozostają zawsze istotne, ale tego dnia nabierały dodatkowego znaczenia. Występ zespołu odbył się bowiem 31 sierpnia - w 33. rocznicę podpisania Porozumień Sierpniowych, a współorganizowany był przez Solidarność Walczącą. Na scenie pojawił się założyciel SW Kornel Morawiecki. Powiedział kilka zdań, odwołujących się do istoty znaczenia słowa "Solidarność" w tym najprostszym, codziennym sensie. A potem zaprosił gwiazdę wieczoru. Wypełniona po brzegi Sala Wielka Zamku zafalowała.

Pomińmy tu rozważania - snute przez niektórych słuchaczy - na ile zespół, tak obficie obecny w mediach w latach osiemdziesiątych, jest reprezentatywny dla ówczesnej opozycji. Przypomnijmy jedynie, że choć grupa powstała kilka lat wcześniej, to jej wielka kariera rozpoczęła się w okresie tzw. "karnawału Solidarności", na przełomie roku 1980 i 1981. Dodajmy, że piosenki w rodzaju "Chcemy być sobą" stawały się - już po 13 grudnia 1981 roku - wyrazem publicznego protestu wobec ówczesnych władz. Przyznajmy wreszcie, że niewiele jest funkcjonujących do dziś zespołów, których muzyka tak trafnie opisywałaby i przypominała tamten czas. Wszak to - paradoksalnie? - dzięki obecności w owych państwowych, opresyjnych mediach, piosenki Perfectu stawały się elementem wspólnego pokoleniowego doświadczenia ludzi z różnych stron politycznego sporu.

Czy ówczesne podziały ważne są do dnia dzisiejszego - to temat na zupełnie inne rozważania. Dla nas istotne jest, na ile tamte piosenki niosą dziś ze sobą nadal ważne treści, a na ile są tylko (czy aż) pretekstem do sentymentalnej podróży w przeszłość. Piszę "tamte piosenki", bo też rzeczywiście przygniatającą większość repertuaru wieczoru stanowiły hity z lat osiemdziesiątych. Bodaj jedynie trzy spośród zaśpiewanych to utwory nowsze.

Autobiografia

Dziś Perfect to prawdziwe muzyczne przedsiębiorstwo. Zespół, który poza pięcioma muzykami na scenie tworzy też sztab współpracowników technicznych. Dzięki temu grupa brzmi naprawdę znakomicie, a jej koncert ma również fantastyczną oprawę świetlną, ale też wizualną - kolejnym piosenkom towarzyszyły krótkie filmy lub wizualizacje stworzone do tego konkretnego utworu.

Występ zaczął się od króciutkiego filmu o zespole, a zakończył napisami, wyświetlanymi na scenie. Całość ma więc przypominać film, jest jednak również - dzięki tym zabiegom - pewnym wzięciem w cudzysłów treści śpiewanych przez zespół. Wygląda to trochę tak, jakby Perfect właśnie wystąpił w filmie w roli grupy rockowej, mając świadomość pewnej "teatralności" przedsięwzięcia. Zresztą przecież ledwie kilka dni wcześniej pojawiła się w mediach informacja, że grupa rozważa w niedalekiej przyszłości zakończenie działalności. Czy to wynika również ze zmęczenia formułą rockowego muzykowania?

Objazdowe nieme kino

To ewentualne zmęczenie niekoniecznie było widać podczas sobotniego koncertu, gdy salę co chwilę przecinały mocne riffy perfectowych gitar. Co prawda, obserwując gitarzystów, trudno było dopatrzyć się u nich jakieś emocjonalności czy nadmiernej ekspresji, ale też całość brzmiała bez zarzutu. Ot, niewątpliwi profesjonaliści. Zresztą to przecież muzycy o wielkim doświadczeniu.

Czy pamiętacie Państwo, kto grał partie gitary solowej na legendarnej płycie "Blues" zespołu Breakout Tadeusza Nalepy (tej na której znalazły się "Kiedy byłem małym chłopcem" czy "Oni zaraz przyjdą tu")? Tak, Dariusz Kozakiewicz - niekwestionowana legenda polskiej gitary rockowej. Artysta, który współtworzył później słynny Test i grał na kilkudziesięciu albumach innych wykonawców - od kilkunastu już lat nadaje charakter brzmieniu Perfectu. Drugim gitarzystą jest Jacek Krzaklewski - przed laty też muzyk Testu oraz grupy Romuald i Roman, później Stalowego Bagażu oraz Bandy i Wandy. W Perfekcie z przerwami gra od ponad 20 lat. To właśnie "siła ognia" tych dwóch znakomitych gitarzystów jest jedną z wielkich zalet zespołu. Potrafią błyskawicznie rozpędzić grupę w szybkich rockowych tematach i fantastycznie budować klimat w nielicznych spokojniejszych utworach, grają też obaj znakomite partie solowe. Świetne były te fragmenty koncertu, gdy pozwalali sobie na improwizowane dialogi na dwie gitary. Albo taki moment, w drugiej połowie wieczoru, gdy zabrzmiały tuż po sobie "Pepe wróć" i "Objazdowe nieme kino" - całość popłynęła w niemal bluesowym kierunku, a niespieszne, długie partie gitarzystów nadały tym piosenkom szczególnej mocy.

Ale wkoło jest wesoło

Gitarzyści znajdowali znakomite wsparcie w również - nomen omen - perfekcyjnie pracującej sekcji rytmicznej. Spotkają się w niej muzyk najdłużej grający w grupie - perkusista Piotr Szkudelski i najmłodszy stażem - basista Piotr Urbanek. Na pierwszym planie jest oczywiście wokalista Grzegorz Markowski. Choć wkrótce kończy sześćdziesiąt lat, jest w naprawdę dobrej formie wokalnej. Markowski nie tylko śpiewał, ale też prowadził konferansjerkę. Kilkukrotnie przypominał, że to Porozumienia Sierpniowe były pretekstem sobotniego koncertu, dziękował też "wszystkim, dzięki którym odzyskaliśmy wolność". Odpowiadała mu owacja publiczności. Dla poznańskich słuchaczy miły był też zachwyt naszym miastem, jaki wyrażał wokalista Perfectu. Mówił, że "miasto pięknieje", a potem zawołał "zazdrościmy wam Poznania". Może jest w tym coś z prawdy?

Chcemy być sobą

Jak wspomniałem, repertuar wieczoru wpieniły głównie klasyki sprzed lat. Gdy jednak koncert rozpoczął się od "Autobiografii" można było wyrazić zdziwienie, że jeden z największych hitów grupa gra na początek, zamiast zostawić go na wielki finał. Ale kolejne minuty występu potwierdzały jedynie przekonanie, że tych "największych hitów" grupa ma całkiem sporo. Płynęły więc ze sceny m.in. "Lokomotywa z ogłoszenia", "Idź precz", "Wyspa, drzewo, zamek", "Bla, bla, bla", "Nie płacz Ewka", "Ale wkoło jest wesoło". Z mniej oczywistych także świetna piosenka "z tamtych lat", na pewno mniej znana większości słuchaczy - "Nie patrz jak ja tańczę"

Publiczność chóralnie śpiewała z Markowskim refreny większości piosenek. Wśród słuchaczy były zarówno nastolatki, jak i bardzo liczne grono starszej publiczności - tych, którzy w latach osiemdziesiątych działali w Solidarności Walczącej. Jedni i drudzy bawili się znakomicie, udowadniając, że muzyka Perfectu łączy pokolenia.

A wspomniany wielki finał? No tak, oczywiście Markowski wraz całą salą zaśpiewał "Chcemy być sobą!". Okazało się, że to jednak jeszcze nie był koniec. Na głośno wyklaskany bis muzycy wykonali jeden z nowszych utworów, również szalenie popularnych "Niepokonanych", także dedykowany wszystkim walczącym o wolność. Całość zwieńczył jeszcze (autoironiczny?) półminutowy, wykonany w iście punkowym tempie refren piosenki "Jeszcze nie umarłem!".

A potem pojawiły się napisy końcowe...

Tomasz Janas

  • koncert Perfect
  • Sala Wielka CK Zamek,
  • 31.08