Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Dwujęzyczny sen

Po latach eksperymentowania i zabawy z formą Teatr Usta Usta Republika wchodzi w dziecięcy świat. Ewa Kaczmarek i Wojciech Wiński pierwszy raz wspólnie wyreżyserowali bajkę. Wielka Przygoda Małego Snu to propozycja dla dzieci z Polski i Ukrainy.

Aktor na scenie wśród publiczności. Ma na sobie czarny kostium, okulary, w rękach trzyma odlew ucha na patyku. - grafika artykułu
fot. Grzegorz Dembiński

"W Chmurkowie było cicho, biało i puszyście. Jak okiem sięgnąć, na dziesiątkach, setkach, a może i tysiącach kłębiastych chmur leżały miliony snów. Była to taka pora, że wszystkie porządne, pracowite sny już od kilku godzin leżały na swoich stanowiskach, zapadnięte w siebie, aby jak najdokładniej przyśnić się ludziom na całym świecie. I tylko jeden Mały Sen wiercił się wciąż na swoim legowisku i za nic w świecie nie chciał się zapaść". Tak w opowieść o podniebnej dyspozytorni snów wprowadza widzów cytat z bajki Łukasza Pawłowskiego znajdujący się w programie spektaklu. Pomysł, fabuła, bohaterowie i ich losy dają ogromne pole do rozbudzenia wyobraźni. Treść Wielkiej przygody Małego Snu jest przeurocza. Wyobrażam ją sobie jako pięknie ilustrowaną książkę, którą czytam z dziećmi przed zaśnięciem, a fantazyjna profesja jej bohaterów inspiruje nas do samodzielnego wymyślania kolejnych snów i dobierania do nich osób, którym mogłyby się przyśnić. Niewątpliwie opowieść o Chmurkowie ma ogromny potencjał dramatyczny i najpewniej została napisana właśnie z takim przeznaczeniem. Teatr Usta Usta Republika realizuje ten potencjał w pewnym zakresie, ale rozbudziwszy apetyt, zostawia następnie poczucie  niedosytu...

Niewielka teatralna przestrzeń Republiki Sztuki Tłusta Langusta została ozdobiona w chmurkowej, biało-błękitnej kolorystyce. Wchodzących na spektakl widzów otaczają dźwięki delikatnej kołysanki, którą, akompaniując sobie na ukulele, śpiewa Tetiana Yanovytska, według podziału ról uosabiająca Wiatr. Minimalistyczna scenografia z kilku niepowleczonych kołder, z których za chwilę wyłonią się sny w czapkach z ociepliny, tworzy przytulny klimat, wzbudza ciekawość i podsyca ochotę na to, żeby "zadział się teatr".

Teatr Usta Usta Republika opisuje Wielką przygodę małego snu jako spektakl familijny, a do jego obejrzenia zaprasza widzów od szóstego roku życia. O ile rodzic, który przychodzi na spektakl dziecięcy, nie ma raczej oczekiwań i sam chętnie ogląda go oczami dziecka, o tyle zawsze miłym smaczkiem jest skierowane do dorosłych sceniczne mrugnięcie okiem w postaci jakiejś nieodczytywalnej dla młodych dwuznaczności, i kilka takich mrugnięć w realizacji Wielkiej przygody... się pojawiło. Odniosłam natomiast wrażenie, że przedstawienie mogłoby bardziej trafić w gusta młodszej niż zaproszona publiczności - takiej w wieku od 3 do 6 lat. W przeważającej większości wybory reżyserów i gra aktorów były zarysowane silnym konturem, bardzo grubą kreską, niepozostawiającą, w moim odczuciu, pola do samodzielnego poruszenia wyobraźni. Zamiast spodziewanej stonowanej, pastelowej opowieści, jaką zasugerował mi opis Chmurkowa w ulotce programowej, postawiono mi przed oczami raczej czarno-białą książeczkę kontrastową.

W spektaklu obok fabuły dzieje się bardzo dużo: teatr świateł, teatr cieni, wątek iluzjonistyczny, interakcje z publicznością. Każdy z tych elementów sam w sobie jest oczywiście ładny i ciekawy, a z całą pewnością zachwycający dla małego widza. W takim natężeniu odebrałam to jednak jako bryk teatralnych "knyfów". Ostatecznie po obejrzeniu spektaklu dla dzieci pozostałam z uczuciem przebodźcowania, a mam jednak kilka razy więcej lat niż sześcioletni widzowie.

Spektakl odbywa się w języku polskim i ukraińskim, i ten jego aspekt realizowany jest pomysłowo i skutecznie. Być może właśnie priorytetowe potraktowanie tego elementu, czyli umożliwienie równoprawnego udziału publiczności polsko- i ukraińskojęzycznej, stało się powodem określonych teatralnych wyborów i kompromisów. Mały Sen (Anastasiia Ivasova) wypowiada swoje kwestie wyłącznie po ukraińsku, jednak sugestywna gra aktorska nie pozostawia wątpliwości w odczytywaniu jego rozterek i emocji. Podobnie pozostałe Sny - a poznajemy w spektaklu też Sen Kolorowy (Norbert Ogoniak), Proroczy (Artur Śledzianowski) czy Zimowy (Mikołaj Podworny) - wkładają ogrom ekspresji w jednoznaczne kreowanie swoich postaci, co generuje wręcz slapstikowy charakter niektórych scen, za to niweluje barierę językową. Wydaje mi się jednak, że - może na wszelki wypadek - spektakl zrealizowano niepotrzebnie aż tak wielkimi, drukowanymi literami.

Bajka opowiada o tym, jak Mały Sen - nowicjusz w Chmurkowie, czyli wielkiej podniebnej dyspozytorni snów - pragnie jak najlepiej spełnić swoje zadanie. W obawie przed zesłaniem do Karnej Kolonii Koszmarów, które grozi mu, jeśli nikomu się nie przyśni, nie może, wedle chmurkowej nomenklatury, się "zapaść". W trakcie poszukiwań "swojego człowieka" spotyka na swojej drodze nocne zwierzęta - Kota (Grzegorz Ciemnoczołowski) i nowego przyjaciela - Nietoperza  (Marcin Głowiński).

Ogromne wrażenie wywarła na mnie historia Małego Snu w kontekście wspomnianej dwujęzyczności spektaklu. Choć nie ma o tym mowy, nie sposób nie odnieść emocji i trudności, z jakimi boryka się bohater, do sytuacji Ukraińców, którzy z dnia na dzień znalazłszy się w obcym kraju, nie znając języka ani środowiska, zostali zmuszeni do podjęcia próby odkrycia dla siebie nowych ról. Po ponad półtora roku od wybuchu wojny przeszliśmy nad tym w pewnym sensie do porządku dziennego. Republika Sztuki Tłusta Langusta wzięła w tym czasie pod opiekę zarówno publiczność, jak i artystów z Ukrainy, którzy zamieszkali w Poznaniu. Wiele wydarzeń powstało ze współpracy z nimi. Tym bardziej cenne jest, że artyści z Teatru Usta Usta Republika dbają o to, żeby ten nowy porządek budować wspólnie, a dziecięca sztuka o mocy przyjaźni jest tego ważnym wyrazem.

Magdalena Lubocka

  • Wielka przygoda Małego Snu
  • Teatr Usta Usta Republika
  • recenzja z 28.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2023