Kultura w Poznaniu

Opinie

opublikowano:

Dalekie podróże zdalne

Pewna ironia tkwi w tym, że w tym roku Festiwal Kultur Europy dotyczył Islandii, a więc kraju symbolicznie najdalszego, do którego z powodu pandemii Polacy raczej nie wyjadą w najbliższym czasie, choć tak bardzo intryguje ich turystycznie i kulturowo. Wydarzenie prawie w całości zorganizowane online ukazało, że rzeczywistość cyfrowa staje się powoli jedyną pewną i bezpieczną realnością.

. - grafika artykułu
Wykład online Emiliany Konopki "Islandia jest (z) kobietą? - o sytuacji kobiet na wyspie", 21.10, fot. materiały organizatorów

Dużą zaletą Festiwalu Kultur Europy - i jego przewagą nad innymi festiwalami, które odbywają się w Poznaniu - było zaplanowanie w programie szerokiej i zróżnicowanej oferty wykładów i dyskusji, których uczestnicy w pogłębiony sposób prezentowali różne aspekty życia na wyspie. Odległa Islandia postrzegana jako wyjątkowa, a może kraj zaskakująco nam bliski czy państwo, którego medialny, operujący na schematach wizerunek trzeba podważyć? Wokół takich kwestii goście festiwalu budowali swoje opowieści.

Familiarność Islandii

Skoro Polacy są największą mniejszością narodową na wyspie, to odruchowo chce się zadać pytanie, w jaki sposób partycypują w życiu jej obywateli. Poniedziałkowe (19.10) spotkanie z Pawłem Bartoszkiem, przewodniczącym Rady Miasta Reykjavík, było rozmową z politykiem urodzonym w Poznaniu, który na Islandię wyjechał z rodziną już w wieku lat ośmiu. Dyskusja z nim była doskonałą okazją do zbudowania wielu porównań i refleksji o ogólnoświatowym zjawisku rozwoju społeczeństwa obywatelskiego.

Bartoszek nadal czuje się związany z naszym miastem. Gdy odwiedził je latem, zwrócił uwagę na Wartostradę. - To bardzo ciekawy projekt inwestycji miejskiej. Mamy podobne projekty, które polegają na budowie dobrej infrastruktury rowerowej wzdłuż pasów zieleni lub tras wodnych. Interesuje mnie też projekt tramwaju na Naramowice. W Reykjavíku w ostatnich latach kładziemy duży nacisk na komunikację miejską. Na tramwaje nie, bo nie mamy takiej historii i nic u nas na szynach nigdy nie jeździło. Ale planujemy projekt szybkich autobusów łączących osiedla nowe i stare - zdradził polityk. Przyznał też, że obecnie dużym problemem Reykjavíku jest właśnie urbanistyczny rozwój w oparciu o budowę nowych osiedli, które znajdują się coraz dalej od centrum. Rada Miasta próbuje przekonywać więc do gęstszej rozbudowy już istniejącej infrastruktury, co przy nowych inwestycjach rodzi wiele lokalnych konfliktów ze strony mieszkańców, pragnących ciszy i spokoju.

W świetle tej rozmowy zupełnie inaczej można było odebrać prezentowaną w czwartek w kinie Muza tragikomedię W cieniu drzewa. Reżyser Hafsteinn Gunnar Sigurðsson skupił się na przedmieściach Reykjavíku. W tej scenerii rozwija się w filmie coraz bardziej absurdalny i przemocowy konflikt sąsiedzki. Ludzie walczą między sobą o coś, co można by nazwać prawem do swojej działki i komfortu. Agresję rodzi duże drzewo, którego gałęzie znajdują się już po "drugiej stronie" rzucając cień na działkę sąsiada. Siła filmu Sigurðssona polega na uniwersalności ukazanej w nim sytuacji. Mieszkając w Poznaniu przy osobliwej atrakcji turystycznej "ścieżka w koronach drzew" zauważyłem w pewnym momencie ze zdziwieniem, że sąsiedzi skarżą się w lokalnych mediach na "przybyszy", którzy rozjeżdżają ich drogi osiedlowe traktując je przy tym jako parking, zadeptują trawniki, śmiecą i hałasują. A przecież kupując mieszkania świadomie wybrali przedmieścia i liczyli na spokój. Stąd łatwo mi sobie wyobrazić lustrzaną sytuację, jak ta ukazana W cieniu drzewa.

Ze wspomnianego fikcyjnego konfliktu bez szwanku i uszczerbku cielesnego wyszła tylko twarda kobieta. To właśnie silne, niezależne bohaterki zdominowały festiwalowy program filmowy. Kobieta idzie na wojnę jest wręcz modelowym przykładem buntu jednostki wobec świata wielkich korporacji. Podobnie rzecz się ma w Daleko od Reykjaviku Grímura Hákonarsona. Główna bohaterka, rolniczka Inga, mierzy się z potężną i skorumpowaną Kooperatywą. Jej walka wydaje się przegrana, bo Kooperatywa jest lokalnym monopolistą, ekonomicznie uzależniającym od siebie całą społeczność.

Mężczyźni nie wiedzieli, co zrobić

Do tych filmów doskonale przygotował uczestników festiwalu środowy pasjonujący wykład Emiliany Konopki Islandia jest (z) kobietą? - o sytuacji kobiet na wyspie. Badaczce zależało na podważeniu schematycznego wyobrażenia o tym kraju jako "raju dla kobiet", które zostało ugruntowane w dyskursie medialnym. Historia walki kobiet o prawa przebiegała na Islandii podobnie jak w Europie. Emancypacja była konieczna, gdyż w przeszłości silną pozycję kobiet w czasach wikingów bardzo zmniejszył toksyczny patriarchat chrześcijaństwa.

Konopka wybrała najbardziej charakterystyczne wydarzenie dla ruchu feministycznego na wyspie - Kvennafrídagurinn. 24 października 1975 roku aż 90% Islandek podjęło miękki strajk, polegający nie na wyjściu na ulice, lecz na przerwaniu pracy jednego popołudnia, co zatrzymało cały kraj. Organizatorki - Stowarzyszenie Czerwonych Rajstop - chciały w ten sposób pokazać mężczyznom, że bez kobiet społeczeństwo nie jest w stanie funkcjonować. I choć strajk miał piorunujący rezonans, to odbywał się prawie co roku, gdyż kobiety były doskonale świadome, że praw raz im przyznanych muszą stale bronić. Wybranie na prezydentkę kraju Vigdís Finnbogadóttir w 1980 roku czy Jóhannę Sigurðardóttir na premierę w 2009 miały przy tym duże znaczenie symboliczne - nie tylko zachęcały kobiety do czynnego udziału w polityce, ale i sięgania po wyższe stanowiska.

Ruch feministyczny w Islandii ma również charakter oddolny. W marcu 2015 roku Adda Smaradottir zapoczątkowała akcję detabuizującą kobiece piersi Free the Nipple, wstawiając na Twitter zdjęcie swojego nagiego biustu - co spowodowało, że potem nawet parlamentarzystki udostępniały takie zdjęcia. W czasie akcje #metoo Heiða Björg Hilmisdóttir przekonywała, że nawet cywilizowanej Islandii dotyczą ogólnoświatowe problemy instrumentalnego traktowania kobiet, zrzucania winy na ofiarę molestowania, czy oceniania kobiet pod względem ich wyglądu. Jej słowa gorzko potwierdził skandal Klaustur, który wybuchł w 2018 roku przed 100. rocznicą odzyskania autonomii. Kraj obiegło wówczas nagranie panów z partii centrum ze spotkania towarzyskiego w barze Klaustur. W jego trakcie rzucali wyjątkowo wulgarne i obrzydliwe uwagi pod adresem polityczki Freyja Haraldsdóttir, osoby niepełnosprawnej - określając ją jako "zwierzę", "fokę", czy "wyspę" i kpiąc w ten sposób z jej ograniczonych zdolności ruchowych. W efekcie obchody 1 grudnia zakłóciły protesty na ulicach Reykjaviku, w których udział brała też premiera Sigurðardóttir.

Festiwal online i offline

W ostatni weekend trio wybitnej pianistki jazzowej Sunny Gunnlaugs miało zagrać w Blue Note, lecz z powodu pandemii artyści nie mogli przyjechać do Polski. Dlatego zdecydowali się na transmisję występu online, nadając z Salurinn w Kopavogur.

Z wydarzeń offline warto zwrócić uwagę na wystawę akwarel Claude'a Marchalota Islandia. Droga nr 1, dotyczących tzw. "epopei islandzkiej". Sam artysta mówi o niej tak. Ekspozycję można oglądać w Domu Bretanii do 13 listopada we wtorki i czwartki w godz. 12-17, a w pozostałe dni tygodnia (poza weekendami) po uprzednim umówieniu się. Wstęp wolny.

Marek S. Bochniarz

  • XII Festiwal Kultur Europy Islandia
  • Dom Bretanii, kino Muza
  • 19-24.10

© Wydawnictwo Miejskie Posnania 2020