Kiedy przyglądam się sylwetkom młodych zespołów wokalnych, wychodzi na to, że wszyscy są najbardziej obiecujący, a ich rozpiętość repertuarowa sięga od antyku aż po przyszłe stulecie. I jest to ten rodzaj informacji, który zwykle wpuszczam jednym uchem, a wypuszczam drugim, bo nic w mojej orientacji pośród różnych wykonawców nie zmienia.
Jednak po piątkowym koncercie te dwie cechy nabrały dla mnie nowego, realnego wymiaru. Już chyba zawsze będą przywodzić mi na myśl zespół Quartonal. Owszem, sporo sobie po niemieckim kwartecie można obiecywać. Żałuję tylko, że obiecałam sobie za dużo i za wcześnie.